WAŻNE
TERAZ

Zatrzymali flotyllę z Polakami. Izrael deportuje aktywistów

Łowcy głów potrafią sprzedać fachowca nawet kilka razy

Wykradają, podkupują, gwarantują dyskrecję i olbrzymie pieniądze. Tak działają head hunterzy. Najlepsi łowcy głów potrafią sprzedać fachowca nawet kilka razy

Obraz
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Wykradają, podkupują, gwarantują dyskrecję i olbrzymie pieniądze. Tak działają head hunterzy. Najlepsi łowcy głów potrafią sprzedać fachowca nawet kilka razy.

Sprzedać pracownika

Firmy head hunterskie pozyskują fachowców na zlecenie. Im bardziej wyspecjalizowanego pracownika pozyskają, tym większej prowizji mogą się spodziewać. Zdarza się, że …dublują własne działania. Najpierw head hunter pozyskuje pracownika dla jednej firmy, zarabiając przy tym odpowiednio, następnie rekomenduje go innemu pracodawcy. Najbardziej aktywni head hunterzy są w stanie "sprzedać" pracownika nawet kilka razy w ciągu roku.

- Wyspecjalizowany fachowiec jest jak kura znosząca złote jaja. To, że rekomendujemy go kolejnym firmom nie jest nieetyczne. Przecież zarabia pracownik, bo kolejni pracodawcy oferują mu wyższe stawki. Działamy w jego interesie. Jesteśmy trochę jak agenci i to coraz częściej właśnie pracownika, niż pracodawcy - mówi Piotr Tylman, ma w Gdańsku firmę poszukującą pracowników.

Wykraść go innym

Gdy łowca głów nie może pozyskać pracownika za pośrednictwem postępowania rekrutacyjnego opartego na ogłoszeniach, wykrada pracownika firmom. Jego kapitałem jest informacja. Musi wiedzieć jacy pracownicy gdzie pracują. Zapewniając dyskrecję zaprasza upatrzoną osobę na rozmowę.

- Zdarza się, że nie ma innej metody jak pozyskanie doświadczonego specjalisty z firmy. Nieraz przekonywałem agentów ubezpieczeniowych pracujących w uznanych towarzystwach do przejścia do nowej firmy. Czasami proszę kolegę head huntera o kontakt do pracownika z jakieś branży, której wcześniej nie obsługiwałem. Zawsze rewanżuję się swoimi kontaktami - mówi Piotr Tylman.

Sprowadzić z zagranicy

Najczęściej z usług łowcy głów korzystają firmy poszukujące doświadczonych informatyków, architektów, biochemików, inżynierów specjalizujących się w budownictwie, elektronice. Zdarza się, że łowcy głów szukając odpowiednich pracowników zapuszczają się za granice. W Wielkiej Brytanii działają już przedstawicielstwa polskich firm.

- Można powiedzieć, że działamy dla dobra narodowego i sprowadzamy polskich specjalistów do kraju - śmieje się Tylman. - Poważnie mówiąc, rzeczywiście wielu doskonałych fachowców wybrało pracę na Wyspach. Zarabiają tam wielokrotnie więcej, często kontynuują karierę naukową. Dostają premie, specjalne stypendia od firmy na dalszą naukę na prestiżowych uczelniach. Ich pracodawcy wiedzą, że inwestują. W Polsce tacy pracownicy nie mieliby szans na rozwój.

Upatrzyć na uczelni i zaklepać

Wielu heand hunterów robi rozpoznanie z myślą o przyszłych pracownikach już na uczelniach. - Na każdej uczelni działają biura karier. Ich przedstawiciele są zainteresowani, żeby absolwenci mieli pracę, więc o informacje na temat najlepszych studentów nie trudno. Zdarzyło się, że podpisałem umowę ze studentem Politechniki Gdańskiej, gdy był na drugim roku studiów. Wiem, że gdy ukończy studia, heand hunterzy będą się o niego bić. Hodowanie przyszłych pracowników albo "zaklepywanie" ich już na uczelniach to praktyka powszechna wśród pośredników - twierdzi Piotr Tylman. Nigdy nie powiedzieć "nie"

Nie tylko specjaliści od budownictwa, czy informatyki są poszukiwani. Od czasu do czasu pośrednicy otrzymują zlecenia należące do rzadkości. - Nigdy nie mówię "nie". Szukałem już akrobatę do cyrku, osoby, które chodzą na szczudłach, mechanika przedwojennych rowerów, hodowcę owadów i ślimaków - dodaje Piotr Tylman. Łowcy głów już zacierają ręce. Ich zdaniem kolejne lata będą dla nich bardzo korzystne. Niektórzy już przygotowują listy kontaktów do pracowników, których ewentualnie będzie można przekonać do pracy w innej firmie. - Dla nas najważniejsza jest informacja. Śledzimy najmniejsze wahania na rynku i wszelkie interwencje rządu. W naszym fachu trzeba działać z wyprzedzeniem. Niektórzy zaczynają rozglądać się na rynkach wschodnich, są zainteresowani branżami budowlanymi - wyjaśnia Piotr Tylman.

Wybrane dla Ciebie

Już omijają nowe prawo. Były radny zrobił akcje w markecie
Już omijają nowe prawo. Były radny zrobił akcje w markecie
Butelka wody Ustronianka wywołała burzę. Mamy komentarz Kauflandu
Butelka wody Ustronianka wywołała burzę. Mamy komentarz Kauflandu
To już plaga na Podlasiu. Rolnicy znajdują niebezpieczne przedmioty
To już plaga na Podlasiu. Rolnicy znajdują niebezpieczne przedmioty
Nocowanie w studio. Wyjazd busem. Nietypowa oferta pracy dla Polaków
Nocowanie w studio. Wyjazd busem. Nietypowa oferta pracy dla Polaków
Zamienią ulicę w deptak? Mieszkańcy mają dość nocnych rajdów
Zamienią ulicę w deptak? Mieszkańcy mają dość nocnych rajdów
Gminy zmieniają zasady segregacji odpadów. Koniec z "za darmo"
Gminy zmieniają zasady segregacji odpadów. Koniec z "za darmo"
Lotnisko w Radomiu pustoszeje. W zimę tylko jeden kierunek
Lotnisko w Radomiu pustoszeje. W zimę tylko jeden kierunek
Zamykają sklep za sklepem. Słynna szwedzka sieć znika w oczach
Zamykają sklep za sklepem. Słynna szwedzka sieć znika w oczach
Jazda autobusami za darmo. Chcą, by mieszkańcy porzucili samochody
Jazda autobusami za darmo. Chcą, by mieszkańcy porzucili samochody
Ile sklepów może jeszcze otworzyć Żabka? Padła liczba
Ile sklepów może jeszcze otworzyć Żabka? Padła liczba
Legalizacji nie będzie. Pismo z rządu nie pozostawia wątpliwości
Legalizacji nie będzie. Pismo z rządu nie pozostawia wątpliwości
Tony jagód z Ukrainy jechały do Polski. Oto co wykryły służby
Tony jagód z Ukrainy jechały do Polski. Oto co wykryły służby