Łukowica bije się z Przytułami, czyli kto jest najbiedniejszy w Polsce

- To nie pierwszy raz gdy dają nam ten tytuł, ale my kompleksów nie mamy. Może jesteśmy najbiedniejsi, ale mamy za to najbardziej pracowitych mieszkańców - mówi WP.PL Czesława Rzadkosz, wójt gminy Łukowica, która jest według ministerstwa finansów najbiedniejszą gminą w Polsce.

Łukowica bije się z Przytułami, czyli kto jest najbiedniejszy w Polsce
Źródło zdjęć: © Urząd Gminy Łukowica

11.03.2014 | aktual.: 12.03.2014 11:34

343,59 zł - tyle rocznie od jednego mieszkańca dostaje z podatków Łukowica. Gdyby policzyć ile pieniędzy w sumie dają wszyscy mieszkańcy, to wyjdzie kwota 3,34 mln zł. Budżet gminy to aż 36 mln zł. Jak to możliwe? Łukowica dostaje bowiem różnego rodzaju dotacje, na przykład na oświatę. Słynnego "janosikowego", jak twierdzi Rzadkosz, jest ledwo 600 tys. zł.

- Dochody własne są marne, bo gmina leży stosunkowo wysoko w górach. Rolnicy są więc zwolnieni z podatku od nieruchomości. Nie ma też przychodów z PIT. Największe wpływy dają chyba pracujący u nas nauczyciele, no i osoby, które pracują w ościennych gminach, ale rozliczają się u nas - mówi wójt.

Gmina próbowała sprowadzać inwestorów. Wszystko jednak spaliło na panewce, bo teren jest bardzo pofalowany i trudno znaleźć miejsce na duży zakład. Brak też ważnych tras. Przez gminę nie przebiega żadna droga wojewódzka, o krajowej już nie wspominając. Przez sam środek miejscowości Łukowica przechodzi zwykła ulica, na której z trudem mieszczą się dwa mijające się auta.

- Byli u nas i Niemcy, i Włosi. Jedni chcieli robić galanterię drewnianą, drudzy montować rowery górskie. Szybko rezygnowali, bo u nas nie ma gdzie postawić zakładu - tłumaczy Rzadkosz.

Gmina jednak nie narzeka. Praktycznie nie ma żadnego długu. 3,4 mln zł ma zostać spłacone w momencie rozliczenia powstającej oczyszczalni ścieków, której odbiory techniczne właśnie się rozpoczynają. Szczera do bólu Rzadkosz przyznaje, że jest rok wyborczy, więc pewnie niewielki kredyt na remont dróg czy położenie chodników trzeba będzie zaciągnąć. Ona sama rządzi gminą już do 1981 roku. Najpierw jako naczelniczka, a od zmian ustrojowych jest nieprzerwanie co cztery lata wybierana na wójta.

- Parę jubileuszy już było, ale nie było imprezowania. Nie ma na to pieniędzy - tłumaczy.

Pytana o kontrkandydata w samorządowych wyborach odpowiada, że na razie żaden się nie wychylił. A pensja wójta spora. Miesięcznie to około 7,5 tys. zł, co w tamtym regionie jest kwotą niebagatelną. Według danych GUS liczba osób pracujących wynosi tylko 390 na blisko 10 tys. mieszkańców. Statystyka nie wlicza jednak rolnictwa, a to ono tutaj przeważa. Między innymi dlatego bezrobocie w gminie nie jest specjalnie wysokie i wynosi 14,8 proc.

Na dodatek większość młodych, choć jest zameldowanych w Łukowicy, to pracuje w Anglii, Holandii czy Stanach Zjednoczonych. Do Małopolski wracają z pieniędzmi zarobionymi zagranicą i się budują.

Średnia wielkość gospodarstwa rolnego to zaledwie 2,5 hektara i to słabych jakościowo ziem. Jak mówi Rzadkosz, w sam raz, by utrzymać jedną krowę. Z ziemi żyć mogą jedynie ci , którzy zainwestowali parę lat temu w sadownictwo.

- Byliśmy parę lat temu w gminie Kleszczowa, która jest najbogatsza w Polsce. Ugościli nas tam pięknie. Nawet dostaliśmy od nich 100 tys. zł na pokrycie strat popowodziowych. Oni mają kopalnie to mogą sobie pozwolić. Teraz chyba też do nich pójdziemy po prośbie. Trzeba samochód dla straży pożarnej kupić, a ten 600 tys. zł kosztuje. Może się dorzucą? - zastanawia się Rzadkosz.

Drugą najbiedniejszą gminą w Polsce są Przytuły. W tym roku "przegrały" z Łukowicą o 2 zł i 32 grosze. Przytuły leżą kilkanaście kilometrów od Łomży pomiędzy Jedwabnem a Stawiskami. Gmina nie jest tak liczebna jak Łukowica. Mieszka w niej zaledwie 2200 osób, co sprawia, że jest nie tylko najbiedniejszą, ale też jedną z najmniejszych gmin w Polsce.

Gdyby porównać wydatki Przytuł i Łukowicy, to zdecydowanie wygrywa już ta pierwsza. Na głowę mieszkańca z dotacjami i subwencjami wychodzi bowiem już tylko 2829 zł na Podlasiu i 3491 zł w Małopolsce. W najbogatszym Kleszczowie jest to odpowiednio 34 175 zł.

- Żadnego przedsiębiorstwa u nas praktycznie nie ma. Są dwa sklepy i piekarnia. A przy niej jest jeszcze jeden sklep, czyli w sumie trzy. No i tartak - mówi Beata Piotrowska, sekretarz gminy Przytuły.

Bezrobocie jest tu jednak na poziomie niższym niż w Warszawie i wynosi 4,8 proc. Dlaczego? Większość mieszkańców to rolnicy, a pozostali pracę mają w fabryce okien w Jedwabnem.

Gmina jest tak biedna, że nie stać było jej nawet na Orlika. Ministerstwo sportu wymaga, by taki obiekt był oświetlony i miał zapewnioną opiekę instruktora sportowego. Na to Przytuły pieniędzy nie miały. Gmina postawiła więc mniejsze boisko, biorąc dotacje z ministerstwa sportu.

- W tej kadencji samorządowej dużo się dzieje. Udało się nam postawić garaże dla ochotniczej straży pożarnej, plac zabaw, wyremontowano elewację urzędu gminy. Pieniądze unijne pozwoliły uruchomić przedszkole dzięki czemu rodzice mogą pracować - mówi Piotrowska.

Ostatnio ogłoszony przetarg dotyczy "Przebudowy i rozbudowy drogi gminnej przez wieś Doliwy". Wyremontowanych ma zostać dokładnie 441,45 metrów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (240)