Małżonek w pracy - podpora czy przeszkoda?
Dzisiaj coraz więcej czasu pochłania nam praca. Nic więc dziwnego, że coraz częściej to właśnie w firmie poznajemy naszą przyszłą "drugą połowę".
02.06.2010 | aktual.: 02.06.2010 13:13
Żenią się? To dobrze!
Dzisiaj coraz więcej czasu pochłania nam praca. Nic więc dziwnego, że coraz częściej to właśnie w firmie poznajemy naszą przyszłą „drugą połowę”. Znajomość, uczucie – i ślub! Odtąd już nie tylko pracujemy razem. Widzimy ją (albo jego) również po powrocie do domu. Ma to czasem swoje liczne wady, miewa też i zalety.
Istnieją firmy, w których szefowie niechętnie przyjmują do pracy małżonków. W urzędach państwowych czy też samorządowych unika się zatrudniania ich, jeśli miałaby występować między nimi relacja podwładny – przełożony. Ale są też miejsca, w których pracodawcy nie mają nic przeciwko zatrudnianiu małżeństw, czy też związkom małżeńskim zawieranym „wewnątrz” firmy.
- Przyjąłem do pracy księgową. Przychodziła na dziesiątą – opowiada pan Mariusz, właściciel niewielkiego wydawnictwa. – Nagle zacząłem widywać jej samochód na parkingu już o ósmej. Raz, drugi, trzeci. Szybko się okazało, że przyjeżdżała z powodu chłopaka, który zaczynał pracę wcześniej. Dziś są już po ślubie. I bardzo dobrze! Martwiłbym się, gdyby skończyło się inaczej. Nie chciałbym, żeby moja firma zyskała opinię terenu romansów – podsumowuje półżartem.
Jaki w pracy, taki w domu
Szef szefem, to nie on jednak będzie się męczył z małżonkiem po godzinach pracy. Jak na to patrzą sami pozostający w związkach współpracownicy?
Okazuje się, że niektórym odpowiada praca z mężem / żoną w tym samym miejscu. Lubią mieć świadomość, że on, czy też ona, jest niejako pod ręką, lubią wiedzieć, co robi i gdzie aktualnie przebywa. Innym znów będzie to przeszkadzało, będą się czuli pilnowani.
Jeśli nie ma tu zgodności, konflikt gotowy. Jeśli natomiast obojgu to odpowiada, to szczęśliwy traf i dla nich, i dla firmy. Pracownik, który czuje się pewnie, będzie przecież pracował wydajniej.
Inna sprawa przemawiająca „za” to fakt, że dzięki wspólnej pracy lepiej poznajemy drugą osobę. Ma to zwłaszcza znaczenie w pierwszym okresie małżeństwa. Widzimy, jak się zachowuje w trudnych sytuacjach, jak radzi sobie ze stresem, czy można na niej / na nim polegać, czy poważnie traktuje obowiązki. Jeśli jest tak w pracy, można założyć, że nie inaczej będzie w codziennym życiu. I te przewidywania najczęściej się sprawdzają. Niestety, często jednak zdarza się tak, że wspólna praca zaczyna małżonków męczyć. Wystarczy, że ta „przypadłość” dotknie jednego z nich. Z czasem złe wibracje przeniosą się, siłą rzeczy, i na drugą osobę. Do pracy – razem, do domu – razem, na urlop – też razem. Ta sytuacja zaczyna przypominać koszmar.
Psycholodzy radzą: trzeba od czasu do czasu dawać sobie wolne, znaleźć osobnych znajomych, poszerzać zainteresowania. Nie kisić się przed telewizorem, wychodzić do ludzi. Łatwo mówić! Nie każdemu udaje się wprowadzić to w życie.
Sytuacji często nie poprawia nawet fakt, że małżonkowie pracują w innych działach firmy i teoretycznie nie mają z sobą kontaktu. Zawsze bowiem coś się posłyszy – plotki, przypadkowe uwagi, czasem intrygi. Jeśli więzy łączące małżonków nie są silne, tym łatwiej w pracy można – nawet niechcący – przyczynić się do ich rozluźnienia.
*Ożeniłeś się? Nie kryj tego! *
Jeśli dwoje ludzi z tej samej firmy pobiera się, kiepskim pomysłem będzie trzymanie tego w tajemnicy. I to mimo faktu, że niekiedy w zakładach pracy panują dziwne, kłopotliwe dla nowożeńców zwyczaje. Czasami zdarza się, że współpracownicy wpraszają się na weselne przyjęcia. Nie są też rzadkością docinki ze strony kolegów czy też szefów. Być może dlatego, że ludzie przeszli swoje przy okazji własnego ślubu i teraz chcą to odreagować?
Ale trudno. Trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać. Dzięki temu unikniemy nieprzyjemnych wydarzeń. Na przykład takich, jakie przydarzyło się Markowi.
- Niedługo po ślubie na imprezie integracyjnej graliśmy w piłkę. Nie jestem dobrym piłkarzem, więc partoliłem na potęgę – wspomina. – W domu żona ze łzami w oczach powiedziała mi, czego musiała się nasłuchać od kierownika działu, zapalonego piłkarza. Zjechał mnie przy ludziach jak burą sukę! Nie wiedziała, jak się zachować. Najgorsze chyba było to, że kierownik, gdy się dowiedział o naszym ślubie, strasznie się przejął. Chodził za nami, przepraszał. Wszyscy byli zażenowani. A wystarczyło przecież powiedzieć, że się pobraliśmy! Sam nie wiem, dlaczego trzymaliśmy to w tajemnicy.
Szef + małżonek = kłopot
Wiele problemów niesie ze sobą małżeństwo szefa z podwładną, czy też szefowej z podwładnym. Taka sytuacja może być trudna przede wszystkim dla osoby na niższym stanowisku. Ciężko mogą znosić ją zwłaszcza panowie. Na przykład wtedy, gdy żona, dotąd piastująca równorzędne stanowisko, nagle awansowała. Psycholodzy potwierdzają, że stosunek podległości może przenosić się do domu. A to już gotowe źródło konfliktów.
Kiedy natomiast osoba podległa służbowo żeni się z kimś, kto już jest „na świeczniku”, przyczyną kłopotów będzie, pewna jak w banku, utrata zaufania wśród kolegów. Osoba taka widzi, jak wokół niej wyrasta niewidzialny mur. Już nie plotkuje się przy niej, nie obgaduje szefów (nic dziwnego!), nie zaprasza na imprezy. Kiedy wchodzi do pokoju, cichną rozmowy. Atmosfera się psuje. Wszyscy zaczynają mieć przed nią sekrety. Niestety, bardzo często kończy się to zmianą pracy. I dobrze, jeśli tylko tym. Dlatego pytanie: Czy chcę pracować z mężem / żoną w jednej firmie, jest naprawdę ważne. A każdy, kto stoi przed podobnym dylematem, musi rozwiązać go sam.
Jarosław Kurek