Marzenie ciężarnych: urodzić po 17 marca
Na dłuższy, roczny urlop macierzyński będą mogły liczyć te kobiety, które urodzą po 17 marca 2013 r. Matki z początku roku nie kryją oburzenia.
16.01.2013 | aktual.: 17.01.2013 09:22
Polecamy: Urlop macierzyński 2013 r.
„Żądamy objęcia ustawą o rocznym urlopie rodzicielskim wszystkich dzieci z rocznika 2013. Również tych urodzonych w I kwartale 2013 roku” – czytamy na facebookowej stronie, która istnieje od końca listopada.
- Dlaczego dzieci z tego samego rocznika mają być traktowane w różny sposób? To dyskryminacja, bo dzieli się dzieci na lepsze i gorsze. Te, z drugiej połowy roku, będą dłużej przy matce, będą miały szanse na lepszy rozwój – denerwuje się Maria Witebska – Kiniorek, która spodziewa się dziecka na przełomie lutego i marca. – Myślałam o tym, żeby w jakiś sposób przenosić ciążę do 17 marca. Ale chyba jednak nie dam rady.
- Nie będę miała prawa do becikowego, ani do ulgi na dziecko. A teraz jeszcze nie będę mogła skorzystać z dłuższego urlopu. I to tylko dlatego, że termin mam pod koniec stycznia. Rząd nas zwyczajnie krzywdzi – z kolei pisze na forum Wiktoria.
Właśnie zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące nowych urlopów. Przepisy mają wejść w życie 1 września. Obejmą kobiety, które urodzą po tej dacie, jak również te, które w momencie wejścia w życie nowych przepisów będą już na macierzyńskim. Nie ma rady, aby załapać się na dłuższy urlop, trzeba urodzić po 17 marca.
Informacje o protestach dotarły do rządu. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz tłumaczy jednak, że zawsze musi być określony punkt startowy dla nowych przepisów. Twierdzi też, że rząd przygotowując te przepisy poszedł bardzo daleko. Według niego, obowiązywanie dłuższych urlopów od stycznia byłoby zbyt dużym obciążenie dla budżetu. Matkom odpowiedział też Donald Tusk.
„Wydłużając urlopy dla rodziców, musieliśmy gdzieś postawić granicę, staraliśmy się, by zmiany objęły jak największą grupę osób, ale zawsze ktoś będzie czuł się pokrzywdzony . Postanowiliśmy, wprowadzając tę ustawę, przesunąć granicę tak daleko, jak to tylko możliwe. Gdy ustawa wejdzie w życie, to nawet jeśli komuś zostaje jeden dzień urlopu macierzyńskiego, załapie się - przepraszam za kolokwializm - na jej działanie. Tę granicę można ustawić w dowolnym miejscu, ale gdzieś ją trzeba ustawić" - mówił premier w swym wtorkowym wystąpieniu (cytujemy za PAP).
Podkreślił, że jeśli zostaną uznane - słuszne w jego opinii - argumenty tzw. matek pierwszego kwartału i zostanie wydane kolejne 400 mln zł z tytułu wydłużenia im urlopów, takie samo prawo, by upominać się o to, będą miały matki ostatniego kwartału poprzedniego roku.
Z premierem zgadza się wielu ekonomistów. Są jednak tacy eksperci, którzy wskazują, że w Polsce system opieki nad dziećmi jest wręcz groteskowy. Uważają, że trzeba naprawić cały system. Dłuższe urlopy to kropla w morzu potrzeb.
- Problem jest szerszy i wielowymiarowy. Brakuje miejsc w żłobkach, potem znów trudno je znaleźć w przedszkolach. Matki czują się niepewnie w miejscu pracy. Niektóre po powrocie z urlopu są zwalniane lub przenoszone na mniej wymagające stanowisko. Szefowie boją się, że matek ciągle nie będzie w pracy, bo będą musiały opiekować się chorymi dziećmi. Konieczne są zmiany systemowe, ale też te w sposobie myślenia i traktowaniu kobiet. Dłuższe urlopy to dobry trop, ale to wciąż za mało – mówi Piotr Sarnowski, psycholog społeczny, zajmuje się rynkiem pracy.
Przypomnijmy: projekt nowelizacji Kodeksu pracy wydłużający urlopy dla rodziców ma trafić do Sejmu wiosną. W projekcie ministerstwo pracy proponuje 20 tygodni urlopu macierzyńskiego, 6 tygodni dodatkowego urlopu macierzyńskiego i 26 tygodni urlopu rodzicielskiego. Obecnie urlop macierzyński trwa 20 tygodni, a dodatkowy - 4 tygodnie.
AK/ PAP/ WP.PL