Miał pomagać, a się zawiesza. Mowa o systemie e‑sądu
Miało być szybciej, taniej i wygodniej. Taniej jest, ale z szybkością są problemy. Firmy windykacyjne i zwykli ludzie, którzy składają przez internet wnioski o nakaz zapłaty (np. za zaległe faktury lub niezapłacone rachunki), muszą czekać na jego rozpatrzenie średnio półtora miesiąca. A miały być one rozpatrywane w kilka dni…
06.09.2010 | aktual.: 07.09.2010 10:06
Łukasz Słota, radca prawny z krakowskiej kancelarii, która zajmuje się m.in. windykacją wskazuje na to, że system e-sądu, wprowadzony w styczniu tego roku, nie jest dopracowany.
- Miało być błyskawicznie, a nie jest - podkreśla. Dodaje, że strona z formularzem wniosku szybko wygasa i wtedy trzeba wszystkie dane wprowadzać od nowa. Podobne zdanie ma Dorota Daniel z kancelarii Consensus. - Wirtualny sąd rozpatruje wnioski w takim samym okresie, jak zwykły. Czyli średnio w miesiąc - tłumaczy.
Na początku na rozpatrzenie wniosku w e-sądzie czekało się średnio cztery dni. Jednak,
gdy usługa zaczęła być popularna, pojawiły się problemy. - Ministerstwo sprawiedliwości nie doszacowało liczby spraw, które mogły do nas wpłynąć - tłumaczy Jacek Widło, szef wydziału XIV (e-sądu) Sądu Okręgowego w Lublinie.
To właśnie do Lublina spływają wnioski z całej Polski. Od początku roku jest ich już ponad 326 tysięcy. A szacunki mówiły o 400 tys. przez cały rok.
- Brakuje nam ludzi do ich rozpatrywania, więc obecnie każdy wniosek musi czekać ok. półtora miesiąca - mówi sędzia Widło. Jak podkreśla, ministerstwo obiecało już posiłki (10 etatów). Wtedy wszystko ma być sprawniejsze i szybsze niż w tradycyjnym sądzie. - Jeden nasz człowiek jest w stanie rozpatrzyć 4-5 tys. spraw rocznie. To tyle, ile wykona cały wydział sądu, tradycyjną metodą - zapewnia sędzia Widło.
A warto, by system zaczął działać lepiej. Jak podkreślają użytkownicy, ma on wiele zalet. - Odpada wysyłka pocztowa wniosku do sądu, a więc czas i opłata pocztowa - mówi Łukasz Słota. Również koszty sądowe w systemie internetowym są mniejsze o 75 procent.
- Np. gdy klient ma nakaz zapłaty na 50 tys. złotych, w normalnym, "papierowym" trybie musi od tego zapłacić 5 proc. kosztów, czyli 2,5 tys. zł. Natomiast w e-sądzie płaci tylko ok. 600 złotych. Nie mówiąc już o tym, że przez Internet jest prościej, bo nie trzeba chodzić po wydziałach sądu. Wystarczy tylko się zalogować na stronie e-sądu i wypełnić wniosek.
- Myślę, że obiecani przez ministerstwo dodatkowi ludzie wdrożą się w dwa, trzy miesiące. Wtedy system zacznie działać jak należy - kwituje sędzia Widło.