Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) zadeklarował, że jego klub poparłby budżet, gdyby w ustawie o finansach publicznych zagwarantowana została od 2018 r. równowaga między dochodami a wydatkami budżetowymi. "Jeżeli taki zapis, by się znalazł - była taka zmiana w ustawie o finansach publicznych - rozważalibyśmy poparcie budżetu" - powiedział.
"W innym przypadku nie możemy narazić naszych dzieci i wnuków na kolosalny dług publiczny, związany z takim, a nie innym deficytem budżetowym, i w tym momencie nie możemy poprzeć takiego budżetu" - powiedział Wójcikowski.
Wójcikowski odnosząc się do podatku od marketów, powiedział: "Nie tak się umawialiśmy w kampanii wyborczej". "Podatek miał obowiązywać korporacje, głównie zagraniczne i wspierać polską przedsiębiorczość, a co zrobi - podniesie ceny benzyny" - ocenił. W jego ocenie jeśli ten podatek ma być wprowadzony, to nie może objąć paliw.
Apelował, by ograniczyć biurokrację. "Nie ma takich pieniędzy, których biurokracja nie zje" - podkreślał. "Nie walczycie państwo z przerostem administracji, nie walczycie państwo z tysiącem niepotrzebnych wydatków" - zarzucił.
Zaproponował też, by zapowiadany wyższy zysk NBP przeznaczyć na obniżenie deficytu budżetowego.
Chce też, by znieść abonament radiowo-telewizyjny i finansować media z niego korzystające z podatku od reklam radiowo-telewizyjnych.
Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) powiedziała, że posłowie jej klubu nie będą mogli poprzeć budżetu w tym kształcie. "Jako klub mocno stąpający po ziemi, i liczący każdą złotówkę, uznajemy taki budżet za krótkowzroczny i nie jesteśmy w stanie go poprzeć" - powiedziała. Złożyła też poprawkę zwiększającą przychody budżetu o wyższy zysk NBP.