Trwa ładowanie...

Na razie na ciepłej zimie oszczędzamy krocie. Później odbije nam się to czkawką

Jak na razie ciepła zima oznacza dla nas spore oszczędności. Na samym ogrzewaniu mieszkań jesteśmy do przodu o kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Duże miasta zaś oszczędziły po kilkadziesiąt milionów, które poszłyby na usuwanie śniegu. Jednak to, co zyskamy dziś, stracimy za kilka miesięcy.

Na razie na ciepłej zimie oszczędzamy krocie. Później odbije nam się to czkawkąŹródło: Shutterstock.com
dkx78n4
dkx78n4

- Właśnie dostałem rozliczenie ze spółdzielni. Koszt ogrzewania mieszkania spadł mi o ponad 50 złotych miesięcznie. W spółdzielni wytłumaczyli, że to efekt ciepłej zimy. Centralne grzeje słabiej, a ludzie – w tym ja – mniej odkręcają termostaty. No i są efekty – mówi WP Finanse pan Tomasz, mieszkaniec warszawskiej Chomiczówki.

Według prognoz analityków tej zimy na ogrzewanie wydamy o 20-25 proc. mniej pieniędzy niż w poprzednim sezonie. Problem w tym, że prawdopodobnie tej różnicy nie odczujemy w portfelu. Powodem są podwyżki w spółdzielniach, o których już pisaliśmy w WP Finanse. Wzrost płacy minimalnej oraz cen prądu spowodowały, że część wspólnot i spółdzielni podniosła czynsze oraz inne opłaty.

Wiele osób nie zauważy też różnicy od razu – powodem są różne sposoby rozliczeń za ciepło. W jednych spółdzielniach płaci się za rzeczywiste zużycie w lokalu, w innych ciągle króluje ryczałt. Standardem są miesięczne zaliczki na energię cieplną, rozliczane potem co pół roku lub rok. W przypadku pana Tomasza spadła właśnie wartość zaliczki. Rzeczywisty poziom oszczędności pozna on za kilka miesięcy.

Warto jednak pamiętać, że grzejemy mniej, ale dłużej. Paradoksalnie wydłużył się okres grzewczy. Jeszcze 20-30 lat temu był on dość sztywno ustalony, obecnie zaczyna się coraz wcześniej i kończy później. To również efekt zmian klimatycznych – po prostu zimy nie są już ostre, ale bardziej rozciągnięte w czasie.

dkx78n4

Dość powiedzieć, że w XXI wieku statystyczny sezon grzewczy wydłużył się o 3 tygodnie. Spora w tym też zasługa nowych technologii – w końcu możemy mieć ciepło wtedy, kiedy chcemy. Kaloryfery można rozkręcić na noc, skręcić na dzień i przez całą jesień, zimę i wiosnę regulować sobie temperaturę wedle upodobań.

Czy to jedyna forma oszczędności na ciepłej zimie?

Nie, mniej wydają też miasta i gminy, w których mieszkamy. Chodzi na przykład o ogrzewanie wspólnych budynków – ratuszy, biur, szkół, bibliotek. Pieniądze nie są też wydawane na utrzymanie przejezdności dróg i ulic. Ale o tym miasta na razie wolą nie mówić i to z kilku powodów.

Bo zima może jeszcze zaatakować i wtedy pieniądze na odśnieżanie rozejdą się. Poza tym odśnieżanie kosztuje nawet wtedy, gdy nie jest prowadzone – służby muszą być w stałej gotowości do akcji. Ale jest to oczywiście o wiele tańsze od prowadzenia odśnieżania na bieżąco. Mniejsze samorządy, które oddelegowują do odśnieżania dróg własnych pracowników, po prostu przesuwają ich do innych zajęć.

dkx78n4

W przypadku miast mówimy o naprawdę dużych pieniądzach. Na przykład Warszawa na tegoroczną zimę ma odłożone 80 mln złotych, tyle samo, co w zeszłym sezonie.

- Pieniądze te mają wystarczyć na odśnieżenie 1500 km ulic i ponad 3 mln m.kw. chodników. Do końca stycznia stołeczny ratusz wydał 14 mln zł na działania zimowe - informuje nas Zarząd Oczyszczania Miasta (ZOM). Rok temu na odśnieżanie i sypanie piaskiem i solą poszło ok. 52 mln złotych.

Czy miasto stanie się bogatsze?

Nie wiadomo, ile uda się zaoszczędzić. Wiadomo jednak, że stolica chętnie te pieniądze przesunie na inne zadania.

dkx78n4

Nie ma też pewności, czy środki zaoszczędzone na odśnieżaniu nie będą musiały zostać przeznaczone na remonty dróg. Polscy kierowcy często narzekają na popękaną nawierzchnię i dziury, które pojawiają się na wiosnę. "A w Szwecji zima jest surowa, zaś drogi nie są popękane" – mówi wiele osób. Właśnie w tym tkwi problem: w naszej strefie klimatycznej opady zamarzają i topią się często, niszcząc w ten sposób nawierzchnię. Dla asfaltu 2 miesiące ciągłego mrozu byłyby o wiele lepsze niż utrzymujące się wahania temperatury.

Z pewnością ciepła zima wpłynie negatywnie na ceny żywności w 2020 roku. Zaburzony został cykl życia roślin. Rolnicy i sadownicy modlą się o to, by nie przyszedł już żaden mróz – bo do cna załatwi zboża i owoce, które już zaczynają rosnąć. Na dodatek brak opadów śniegu zwiastuje suszę – do gleby nie trafi woda z roztopów. To wszystko sprawia, że ciepła zima oznacza i oszczędności i problemy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

dkx78n4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dkx78n4