Na rynki wraca euforia
Po pięciu sesjach spadków, które były korektą fali wzrostowej, zapoczątkowanej
na warszawskim parkiecie już 19 lutego, a na giełdach światowych 9 marca, znów dziś mamy do czynienia z kontynuacją zwyżek.
02.04.2009 15:31
Ta kontynuacja ma kilka cech charakterystycznych. Po pierwsze ma charakter globalny - jeśli nie liczyć przypadkowych raczej outsiderów (takich jak Szanghaj, czy Ryga). Po drugie ma dużą dynamikę (wzrosty indeksów sięgają 3-4 proc.). Po trzecie nie uzasadniają tych sporych wzrostów żadne pozytywne informacje makroekonomiczne. Wręcz przeciwnie, zwyżka pojawiła się po wcześniejszych publikacjach kiepskich danych i z Europy i ze Stanów Zjednoczonych oraz po serii obniżania prognoz wzrostu gospodarczego przez wiele międzynarodowych instytucji finansowych (między innymi Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy).
Skąd więc tak duży optymizm inwestorów? Można zaryzykować twierdzenie, że zmienia się ich nastawienie do rynków. Jeśli złe informacje nie działają zgodnie ze schematem skłaniając do wyprzedaży, to znaczy, że następuje jakieś przewartościowanie podejścia do przyszłości. Trudno liczyć na to, że jesteśmy świadkami rodzącej się hossy, bo na to stanowczo zbyt wcześnie. Jednak teza, że w marcu często dochodzi do rozpoczęcia przynajmniej średnioterminowych trendów, zdaje się zyskiwać potwierdzenie. Lansowany przeze mnie „efekt marca” ma szanse w tym roku się sprawdzić, skoro „efekt stycznia” nie zadziałał.
Roman Przasnyski
główny analityk Gold Finance