Na Sądecczyźnie brakuje wody pitnej
Mieszkańcy Nowego Sącza i okolicznych gmin od ponad roku borykają się z poważnym problemem związanym z brakiem wody pitnej. Beczkowóz, który mieści 6 tys. litrów wody, wykonuje średnio 6-7 kursów dziennie, by zaopatrzyć prywatne studnie mieszkańców.
Jak powiedział w czwartek PAP wiceprezes Sądeckich Wodociągów Krzysztof Głuc, beczkowóz działa 12 godzin dziennie. Z prośbą o pomoc dzwonią mieszkańcy Nowego Sącza, terenów podmiejskich i okolicznych gmin - m.in. Starego Sącza, Nawojowej i Kamionki Wielkiej. Kiedy intensywnie pada deszcz, beczkowóz jest rzadziej wzywany.
Wiceprezes dodał, że w wodociągach należących do spółki Sądeckie Wodociągi, która dostarcza mieszkańcom Sądecczyzny wodę pitną, jest woda. - Nie mamy problemów nawet jeśli jest niski poziom Dunajca - głównego źródła naszych wodociągów. Poważny problem jest tam, gdzie nie ma sieci wodociągów lub tam, gdzie jest ona budowana - mówił Głuc.
Według Głuca problem braku wody dotyczy nie tylko Sądecczyzny, ale całej Polski.
- Naukowcy ustalają, czy jest to skutek susz okresowych, czy długotrwałej suszy hydrologicznej - powiedział.
- Jakość sądeckich wód, dzięki licznym inwestycjom ekologicznym, poprawia się. W 2012 r., dzięki dotacjom Unii Europejskiej, zmodernizowaliśmy stację uzdatniania wody w Starym Sączu. Woda stamtąd ma najwyższe standardy - powiedział Głuc. - Ogólnie wody jednak jest coraz mniej. Co rok w Beskidzie Sądeckim zanika kilkadziesiąt naturalnych źródeł wody - zaznaczył.
Obecnie Sądeckie Wodociągi budują ok. 70 km sieci wodociągowej na terenie Nowego Sącza, Starego Sącza i Nawojowej. Oznacza to, że po 2013 r. ok. 8 tys. osób będzie miało stałe źródło wody.
Geomorfolog i hydrolog prof. Wojciech Froehlich z Polskiej Akademii Nauk w rozmowie z PAP ocenił, że braki i nadmiary wodą są naturalnymi zjawiskami. - To naturalny cykl. Tylko niektórzy naukowcy, a za nimi środki masowego przekazu, powodzie czy susze przedstawiają jako nadzwyczajne zjawiska. Tymczasem one towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów i są naturalnym cyklem obiegu wody - powiedział.
Profesor wyraził także przypuszczenie, że przyczyną braków wody może być jej marnotrawstwo. - Dawniej ludzie bardziej szanowali wodę, bo jej wydobycie wiązało się z pewnym wysiłkiem fizycznym. Studnia była obok gospodarstwa. Dziś większość studni jest na stokach górskich i są one połączone wodociągami z gospodarstwem. Odkręcamy kurek i nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile zużywamy wody - wyjaśnił geomorfolog.