Na zmianie skali podatkowej zyskali najbogatsi
Na zmianie skali podatkowej w 2009 r. najbardziej skorzystały osoby lepiej zarabiające. Do budżetu, mimo wyższych dochodów podatników, wpłynęło o 5,5 mld zł mniej z tytułu PIT za 2009 r. niż w rozliczeniu za 2008 r. - oceniają eksperci firmy Deloitte.
14.09.2010 | aktual.: 14.09.2010 16:05
Dyrektor w dziale doradztwa podatkowego Deloitte Adam Mariuk powiedział podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami, że ubytek wpływów z PIT za 2009 r. byłby wyższy, gdyby nie to, że w ub.r. znacząco wzrosła kwota dochodu do opodatkowania. W porównaniu z 2008 r. była ona o ok. 40 mld zł wyższa i wyniosła 543,2 mld zł.
- Jestem zdziwiony wzrostem dochodów do opodatkowania o 40 mld zł. Dzięki temu różnica wpływów w 2008 i 2009 r. wyniosła tylko 5,5 mld zł. Gdyby wielkość dochodów utrzymała się na poziomie z poprzedniego roku, to różnica ta byłaby znacznie większa - powiedział Mariuk. Zwrócił uwagę, że ubytek wpływów budżetowych z tytułu podatku dochodowego za 2009 r. odpowiada mniej więcej zaplanowanym w 2011 r. wpływom z podwyżki VAT.
W 2009 r. trzystopniową skalę podatkową ze stawkami w wys. 19, 30 i 40 proc. zastąpiły dwie stawki, w wysokości 18 i 32 proc. - Na zmianie skali podatkowej najbardziej skorzystały osoby lepiej zarabiające, szczególnie te, które w 2008 r. płaciły podatek w wysokości 30 i 40 proc. - powiedział Mariuk.
W 2008 r. osoby z pierwszego i drugiego przedziału skali (czyli 19 i 30 proc.) płaciły odpowiednio podatek w wys. 13,85 i 18,71 proc. - po odliczeniu różnych zwolnień i ulg. Realne opodatkowanie osób z trzeciego przedziału skali wyniosło 29,02 proc. Z kolei w 2009 r. osoby z pierwszego przedziału skali (dawny pierwszy i drugi) odprowadziły podatek w wys. 13,93 proc., a osoby z drugiego przedziału opodatkowane w 2008 r. 40-proc. PIT-em zapłaciły 22,75 proc. Zdaniem Mariuka osoby najgorzej zarabiające zyskały na zmianie stawek kilka złotych miesięcznie.
Według eksperta z Deloitte, w rozliczeniach za 2010 r. można się spodziewać podobnych wpływów co za 2009 r., pod warunkiem, że wysokość dochodów do opodatkowania będzie na podobnym poziomie. Zwiększyć może się liczba podatników korzystających z ulgi internetowej.
Mariuk zwrócił uwagę, na resort finansów próbuje, wydając własne interpretacje, uszczelniać system podatkowy bez zmieniania przepisów. Niektóre wyjaśnienia mają uzasadnienia, ale inne - jego zdaniem - nie. Jako przykład podał stanowisko w sprawie opodatkowania świadczeń dla pracowników, np. imprez integracyjnych.
- Minister finansów reprezentuje utarty styl myślenia, że wszystko, co nie podlega zwolnieniu, jest przychodem pracowników. (...) Tak więc jeżeli pracownik jest na liście zaproszonych na imprezę integracyjną, to pracodawca powinien mu wyliczyć przychód - wyjaśnił. Wytłumaczył, że zdaniem MF nie ma znaczenia, czy dany pracownik korzystał ze wszystkich atrakcji, które zaplanowano podczas imprezy, czy nie.
- Co więcej, pojawiają się głosy ze strony organów skarbowych, że nawet jak ktoś nie pojedzie na imprezę, ale był zaproszony, to też ma przychód. Tu już idziemy za daleko - ocenił Mariuk.
- Jeżeli pracodawca chciałby wziąć na siebie dodatkowe koszty związane z imprezą integracyjną (...), to wydatki musiałby "ubruttowić". Do każdych wydanych 100 zł powinien dodać od siebie kolejne 60-70 zł z tytułu podatku, składki na ZUS i ubezpieczenia społecznego. To dużo - zaznaczył.
Zdaniem Mariuka nie wiadomo, jak duże konsekwencje dla budżetu będzie miał wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z maja 2010 r., dotyczący opodatkowania pakietów medycznych kupowanych przez firmy dla pracowników. - Minister finansów uważa, że wszyscy pracodawcy (którzy nie opodatkowali świadczeń - PAP) powinni skorygować podatek za pięć lat wstecz - wyjaśnił Mariuk.