Nauczyciele wolą firmy

Dyrektorzy szkół mają kłopoty kadrowe. Rok szkolny rozpoczęty, tymczasem ciągle poszukiwani są nauczyciele języka angielskiego i niemieckiego. "Językowcy" wolą pracować w prywatnych szkołach językowych lub jako tłumacze w korporacjach. Największe problemy są w małych wiejskich placówkach.

W urzędach pracy w całym kraju można znaleźć od kilkunastu do kilkudziesięciu ofert pracy dla nauczycieli języków obcych. Dla przykładu, jak podaje "Dziennik Bałtycki", na Pomorzu brakuje 500 nauczycieli. W Kartuzach dyrektorzy szukają nie tylko "językowców", ale też bibliotekarzy, nauczycieli do świetlicy, katechetów.

Nic dziwnego, że nauczyciele języków nie są zainteresowani pracą w publicznych szkołach - bez trudu znajdują pracę w szkołach prywatnych lub w firmach jako tłumacze. Wielu z nich po prostu wyjeżdża. Znając język mają szanse na pracę w innym miejscu niż fabryka, czy supermarket.

Największe braki kadrowe dotyczą szkół wiejskich. Nauczyciele najczęściej nie chcą dojeżdżać z miast, nie mają też zamiaru osiedlać się na wsi. Urzędy gminy najczęściej nie są w stanie zaproponować im lokalu. Taka sytuacja jest np. w Trumiejach i Nebrowie Wielkim na Pomorzu.
- Tam nie da się dojechać do pracy i nauczyciel musi zamieszkać na wsi - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Magdalena Gryko z Urzędu Miasta w Kępicach. - Dlatego z nauczycielami w małych wsiach są największe problemy. Poszukujemy głównie nauczycieli języków obcych - angielskiego i niemieckiego.

Szefowie urzędów pracy przyznają też, że absolwenci studiów językowych właściwie nie rejestrują się jako bezrobotni.
- Są poszukiwani i mają z czego wybierać oferty pracy - mówi dziennikowi Arkadiusz Banach, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Starogardzie Gd.

Problem z brakami kadrowymi pojawia się też w większych miastach. Dyrektorzy szkół radzą sobie zatrudniając emerytowanych pedagogów.
- Jako że nauczyciele mogą szybciej odejść na emeryturą, często są to osoby w wieku około 50 lat - mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni. - Do tego, ustawicznie zmniejsza się także liczba dzieci, a co za tym idzie, z każdym rokiem potrzeba mniej pedagogów. Mimo to, jeżeli tendencja się utrzyma, to za kilka lat i w Gdyni może zabraknąć nauczycieli matematyki, anglistów oraz wykładowców przedmiotów zawodowych.

Dziennik podaje, że dyrektorzy niektórych szkół rozpatrywali zatrudnienie osób z niepełnymi kwalifikacjami. Prawdopodobnie w jednej z żukowskich gimnazjów będą uczyły studentki.

Dyrektorzy szukają też nauczycieli przedmiotów zawodowych np. inżynierów budownictwa z kwalifikacjami pedagogicznymi.Kłopot w tym, że w szkołach nie ma dla nich pełnych etatów, bo potrzeba np. takiego nauczyciela na sześć godzin tygodniowo.

- Szukamy nauczycieli geodezji, fotografii, fryzjerstwa czy kosmetyki - wyjaśnia Edyta Pniewska ze szkoły AP Edukacja w Słupsku. - Na lokalnym rynku pracy takich fachowców nie znajdziemy, dlatego będziemy ich do Słupska ściągać z innych części kraju.
Pojawiają się nawet sugestie, by pomyśleć o możliwości zatrudniania pedagogów zza Wschodniej granicy.

Ile zarabia nauczyciel?
Nauczyciel stażysta z tytułem zawodowym magistra z przygotowaniem pedagogicznym zarobi 1218 zł. Jeśli nauczyciel stażysta ma tytuł zawodowy magistra bez przygotowania pedagogicznego lub tytuł zawodowy licencjata (inżyniera) z przygotowaniem pedagogicznym - zarobi 1048 zł. Nauczyciel z tytułem zawodowym licencjata (inżyniera) bez przygotowania pedagogicznego lub posiadający dyplom ukończenia kolegium nauczycielskiego lub nauczycielskiego kolegium języków obcych zarobi 901 zł. Nauczyciel stażysta z innym wykształceniem zarobi 748 zł. Nauczyciel kontraktowy może zarobić od 891 zł do 1444 zł, mianowany od 1126 do 1829 zł, a dyplomowany - od 1351 zł do 2195 zł (wszystkie sumy brutto).

Zobacz też:
Ile mogą dorobić emeryci?
Więcej sporów zbiorowych