NBP interweniował na rynku walutowym!
Narodowy Bank Polski w piątek dokonał zakupu pewnej ilości walut obcych po korzystnym kursie - podał NBP. Skala interwencji nie została podana, jej efektem było skokowe osłabienie złotego.
09.04.2010 | aktual.: 09.04.2010 15:19
Interwencja NBP miała miejsce koło południa. Skokowe osłabienie złotego wobec euro nastąpiło o godz. 12.49. Wcześniej za unijną walutę płacono 3,845 zł, a po tej godzinie - 3,86 zł, po czym nastąpił dalszy spadek do ok. 3,88 zł za euro.
- NBP kupił euro za złote, wielkość transakcji jest standardowa, jak przed laty - na poziomie 9 mln euro. NBP ściągnął euro tylko z rynku lokalnego, nie bardzo ma możliwości kupowania za granicą - ocenił Jakub Wiraszka z BRE Banku.
Diler walutowy z banku BPH Andrzej Krzemiński jest zdania, że transakcja opiewała na kilkadziesiąt milionów euro, ale zastrzegł, że nie zna jej skali. - Gdyby bank centralny chciał ogłosić jej skalę, to na pewno by to zrobił - dodał.
Jego zdaniem kwota interwencji ma dla rynku drugorzędne znaczenie. - Dla rynku liczy się sam fakt. Ponad 10 lat bank centralny nie interweniował na rynku walutowym (...) Skutek bardziej wywołała obecność NBP na rynku, a nie kwota interwencji - powiedział.
Według Krzemińskiego, trudno jednak w tej chwili mówić o odwróceniu trendu umacniania się złotego. - Dzięki samej interwencji banku centralnego jest to raczej mało prawdopodobne. Ten czynnik będzie jednak brany pod uwagę przez graczy, którzy spekulowali na umocnienie się złotego. Gra taka będzie obarczona większym ryzykiem, bo NBP pokazał, że może w każdej chwili znowu zainterweniować - ocenił diler. Dodał, że według niego przedział 3,80-3,85 zł za euro będzie broniony przez NBP.
Zdaniem dilera złotemu ciężko będzie umocnić się w najbliższym czasie poniżej kursu 3,80 w stosunku do euro, a przedział między 3,90-4 zł za euro będzie satysfakcjonujący zarówno dla banku centralnego, jak i dla Ministerstwa Finansów. - Wyjściowo przedział wahań dla złotego w najbliższym czasie określiłbym między 3,85-3,95 zł za euro - dodał.
Pragnący zachować anonimowość diler walutowy z innego dużego banku przyznał, że na wykresach widać było, że NBP interweniował. Skalę interwencji określił na ok. 10 mln euro. Dodał, że potwierdza to wcześniejsze plotki krążące po rynku. Członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Elżbieta Chojna-Duch powiedziała PAP, że RPP dała zarządowi NBP uprawnienia generalne do używania instrumentu, jakim są interwencje walutowe. Jej zdaniem nie jest to uprawnienie jednostkowe do tej tylko interwencji.
- Wydaje mi się, że decyzja zarządu NBP o podjęciu interwencji na rynku walutowym była zasadna. (...) Nie chcę się wypowiadać co do dalszych interwencji na rynku walutowym. Wydaje się, że obecnie kurs w okolicach 4 zł za euro byłby dla gospodarki najlepszy, optymalny - dodała.
Zdaniem Anny Zielińskiej-Głębockiej z Rady Polityki Pieniężnej, operacje banku centralnego na rynku walutowym są przeprowadzane zgodnie z ustawą o NBP oraz w porozumieniu z rządem. - Operacje walutowe są zawsze utajniane, nie mogą być przekazywane na ten temat informacje - powiedziała.
Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł uważa, że interwencja NBP jest odzwierciedleniem tego, o czym mówiło MF i NBP. - Jeśli chodzi o kurs złotego, jest to wynik zaniepokojenia nadmierną aprecjacją kursu. Wczorajsze wypowiedzi NBP zostały dzisiaj wykonane. NBP podjął decyzję. MF współpracuje z NBP. Nie można także wykluczyć, że kupimy środki walutowe - poinformował Radziwiłł.
Ekonomiści z banku Raiffeisen napisali w informacji przesłanej PAP, że piątkowe działanie władz monetarnych nie zmienia obrazu Polski jako gospodarki o solidnych fundamentach. Ich zdaniem, czynnikiem wspierającym złotego jest popyt na polskim rynku obligacji i plany prywatyzacyjne.
"Są to więc kwestie, które w dalszym ciągu będą działać na korzyść naszej waluty, dlatego spodziewamy się, że pozostanie ona silna, a interwencje banku centralnego wpłyną jedynie na wyhamowanie tego ruchu. Barierą dla powrotów do aprecjacji złotego będzie teraz poziom 3,8450, z którego rozpoczęło się osłabienie polskiej waluty po interwencji" - napisali.
W czwartek wiceprezes NBP Witold Koziński powiedział, że zbyt szybkie umacnianie się złotego oraz nadmiernie mocna nasza waluta będą miały negatywny wpływ na stan polskiej gospodarki. Ocenił, że "klimat dla interwencji jest pozytywny", ale nie odpowiedział na pytanie, czy ona nastąpi. "NBP jest gotów do interwencji. Jesteśmy do niej przygotowani technologicznie i mentalnie" - mówił.
Jego zdaniem mamy do czynienia raczej z długotrwałym trendem umacniania się polskiej waluty, a atak na złotego nam nie grozi. Ewentualne kłopoty Polski mogą natomiast wynikać z osłabienia pozycji konkurencyjnej Polski - eksportu. - Jakaś agresja zewnętrzna, jeśli chodzi o próbę jego osłabienia (złotego - PAP), jest bliska zeru - powiedział.