Nerwowy przebieg handlu
Kolejna, niezwykle udana sesja za oceanem spowodowała, iż początek czwartkowych notowań na FW20H11 niejako siłą rzeczy musiał ułożyć się po myśli kupujących.
Kolejna, niezwykle udana sesja za oceanem spowodowała, iż początek czwartkowych notowań na FW20H11 niejako siłą rzeczy musiał ułożyć się po myśli kupujących.
Od początku sesji, podobnie zresztą jak dzień wcześniej, ujawniły się jednak problemy ze sforsowaniem zapory podażowej Fibonacciego: 2730 – 2733 pkt. W przedpołudniowej fazie handlu doszło bowiem do dość znaczącego naruszenia strefy, co generalnie mogło przemienić się w ruch korekcyjny.
Co prawda niedźwiedzie rzeczywiście podjęły działania zmierzające do wykreowania takiej inicjatywy, jednak ich efekt był raczej mało satysfakcjonujący.
Kolejne fazy notowań przebiegły pod znakiem ruchu bocznego, choć popyt cały czas wykazywał się zdecydowanie większą inwencją. Bezustanne naruszenia strefy: 2730 – 2733 pkt wraz z plasującą się tutaj median line nie przekładały się jednak na dalszy wzrost aktywności popytu. To z kolei nie pozwalało na rozwinięcie się ruchu cenowego, który mógłby dotrzeć do eksponowanej przeze mnie zapory cenowej: 2753 – 2756 pkt.
Trochę zamieszania wkradło się po publikacji gorszych od oczekiwań danych makroekonomicznych z USA. Zainicjowany ruch spadkowy po raz kolejny bardzo szybko wytracił jednak swój impet, po czym notowania FW20H11 zostały ponownie „przyciągnięte” przez strefę: 2730 – 2733 pkt.
Ostatecznie zamknięcie marcowej serii kontraktów uplasowało się na poziomie: 2730 pkt. Stanowiło to symboliczny wzrost wartości kontraktów w stosunku do środowej ceny odniesienia wynoszący 0.04%.
W swoim wczorajszym komentarzu porannym dość dużą wagę przypisywałem strefie: 2708 – 2713 pkt. Jak wiadomo wskazany przedział został w środę naruszony i powinien teraz pełnić na wykresie rolę zapory popytowej. Z załączonego wykresu wynika, że popyt rzeczywiście uaktywnił się tutaj i zdołał powstrzymać dość silny ruch korekcyjny jaki wykształcił się w popołudniowej fazie notowań.
Trzeba jednak przyznać, że wczorajsza sesja nie była zbyt jednorodnym widowiskiem. Przede wszystkim już w przedpołudniowej fazie handlu ujawniło się pewne niezdecydowanie byków, objawiające się niemożnością sforsowania intradayowej zapory podażowej: 2730 – 2733 pkt (przebiegała tutaj także median line). Kupujący kilkakrotnie naruszali w/w zakres, jednak to nie przekształcało się w kolejny ruch wzrostowy. Gdy pojawiły się gorsze od oczekiwań dane z USA, kontrakty ponownie przedostały się poniżej 2730 pkt, a fala korekcyjna zaczęła przybierać na sile.
Wspominam o tych wydarzeniach, gdyż na tle wiodących rynków akcyjnych wykazywaliśmy się wczoraj zdecydowanie większą nerwowością. Widać to było wyraźnie, gdy indeksy amerykańskie, zaraz po otwarciu, weszły w niegroźnie wyglądającą fazę korekty technicznej. Zaliczyliśmy wówczas silny ruch spadkowy, który naruszył intradayową zaporę popytową: 2715 – 2718 pkt zbudowaną na bazie zniesienia 23.6%. W związku z tym naruszeniem sugerowałem w komentarzach online, by zamknąć część długich pozycji, zwracając także uwagę na kolejną zaporę popytową: 2693 – 2696 pkt, gdzie według mnie należało już umiejscowić zlecenie zabezpieczające dla wszystkich kontraktów.
Obecnie w dalszym ciągu spore znaczenie przypisywałbym strefie: 2693 – 2696 pkt i wydaje mi się, że właśnie tutaj należałoby utrzymywać zlecenie zabezpieczające dla długich pozycji (o szczegółach napiszę w swoim pierwszym opracowaniu online).
Gdy przygotowuję niniejszą analizę prawie wszystkie rynki azjatyckie zniżkują. Kontrakty na amerykańskie indeksy nie wykazują tak dużej słabości, co generalnie należy interpretować pozytywnie. Mnie niepokoi jednak trochę wczorajsza niedyspozycja naszego popytu i co się z tym wiąże, pogorszenie się intradayowego układu technicznego FW20H11. Co prawda nie doszło wczoraj do przełamania żadnej istotnej zapory popytowej Fibonacciego, niemniej rynek bardzo dziwnie zachowywał się w rejonie: 2730 – 2733 pkt (może była to tylko chwilowa słabość popytu).
Nie ukrywam, że w dalszym ciągu zwracałbym w jakimś stopniu uwagę na wymieniony przed momentem obszar cenowy, a w przypadku jego ponownego przełamania spodziewał się kontynuacji ruchu wzrostowego i konfrontacji w rejonie kluczowego oporu: 2753 – 2756 pkt. Negatywnie natomiast odniósłbym się do kolejnych naruszeń strefy: 2730 – 2733 pkt, które nie pociągałyby za sobą wzrostu presji popytowej.
Opracowanie:
Paweł Danielewicz DM BZ WBK