Nie będzie nowej, długoterminowej umowy z Rosjanami. Prezes PGNiG stawia sprawę jasno

- Nie planujemy zawierania długoterminowego kontraktu z Gazpromem - zapowiedział w czwartek prezes PGNiG Paweł Majewski. - Widać wyraźnie, jak bardzo Rosjanie nalegają, prą do tego, żebyśmy podpisali nowy kontrakt długoterminowy w miejsce kontraktu jamalskiego. Zresztą, żeby nie tylko Polska to zrobiła. Takie same dążenia widać wobec innych krajów Unii Europejskiej - dodał.

Nie będzie nowej, długoterminowej umowy z Rosjanami. Prezes PGNiG stawia sprawę jasno
Nie będzie nowej, długoterminowej umowy z Rosjanami. Prezes PGNiG stawia sprawę jasno
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | predrag1
oprac. TOS

03.02.2022 | aktual.: 03.02.2022 18:01

Przypomnijmy, kontrakt jamalski został podpisany w 1996 r. i od tego czasu był kilkukrotnie zmieniany i aneksowany. Przewiduje on dostawy ok. 10 mld metrów sześc. gazu rocznie. Zgodnie z narzuconą przez Gazprom klauzulą take-or-pay PGNiG musi odebrać co najmniej 8,7 mld m sześc. zakontraktowanego gazu rocznie.

Nie będzie długoterminowej umowy z Gazpromem

W listopadzie 2019 r. PGNiG poinformowało, że przekazało Gazpromowi oświadczenie woli zakończenia obowiązywania kontraktu jamalskiego z dniem 31 grudnia 2022 r. Zgodnie z zapisami kontraktowymi w przypadku braku takiego oświadczenia na trzy lata przed zakończeniem umowy, zostaje ona automatycznie przedłużona.

Paweł Majewski tłumaczył w czwartek, że Gazprom mówi wprost, iż gaz mógłby być tańszy, gdyby wszyscy w Europie podpisali kontrakty długoterminowe na dostawy błękitnego paliwa.

- To jest fałszywa retoryka, która będzie w dalszym ciągu prowadziła do budowania dominującej pozycji Gazpromu, wzmacniania jej, a tym samym do uzależniania Europy od dostaw, a w konsekwencji decyzji jednego kontrahenta - ocenił.

- Tego typu narracja: że kontrakt jamalski był korzystny, że indeksowanie cen gazu do cen ropy jest korzystne, i że należy taki kontrakt podpisać, wpisuje się w retorykę i propagandę rosyjską - dodał.

Dlaczego gaz jest tak drogi?

Pod koniec stycznia Majewski tłumaczył w "Pulsie Biznesu" zasady tak zwanej formuły cenowej, która obowiązuje w kontrakcie z rosyjskim Gazpromem. Choć szczegółowe jej zapisy są tajne, to co do zasady chodzi o to, że do 2020 roku formuła powiązana była z cenami ropy na rynku, ale od tego czasu nastąpiła zmiana i aktualnie wiąże się ją z giełdowymi cenami gazu.

Tymczasem ostatni rok, a zwłaszcza ostatni jego kwartał, to gigantyczne zwyżki na giełdach gazu, które doprowadziły do tego, że PGNiG musi za błękitne paliwo brać od klientów więcej. Urząd Regulacji Energetyki pod koniec ubiegłego roku zatwierdził nowe taryfy na sprzedaż gazu dla PGNiG Obrót Detaliczny, które zakładają średnio aż 54-procentową podwyżkę. Taka taryfa dotyczy gospodarstw domowych, bo firmy muszą płacić dużo, dużo więcej - zgodnie z tym, jak mocno rosną ceny na giełdach.

- W długim okresie zależność od cen gazu jest dla nabywcy korzystniejsza. Pamiętajmy, że kontrakty zawierane są na wiele lat i przez wiele lat powiązanie cen gazu z cenami ropy było niekorzystne. Potwierdzają to też analizy Międzynarodowej Agencji Energii. Inaczej było tylko w jednym roku w historii - w 2021 r. - przekonywał prezes PGNiG. Dodał też, że formuła, która od 2020 roku obowiązuje w Polsce, jest standardem w całej UE.

Podobnie wyjaśniał kilka dni temu obecne podwyżki Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. - Nie można mieć pretensji do PiS, że dążył do zmiany formuły cenowej, bo większość analityków przewidywała, że cena na rynku spotowym (czyli właśnie na giełdach - przyp. red.) będzie niska - mówił w rozmowie z serwisem wyborcza.biz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1239)