Nie lubimy firmowych Wigilii!
Wigilie i spotkania opłatkowe w firmach są bardzo powszechne. Niektórzy pracownicy czekają na nie, dla innych takie imprezy to koszmar.
14.12.2011 | aktual.: 15.12.2011 09:36
Wigilie i spotkania opłatkowe w firmach są bardzo powszechne. Niektórzy pracownicy czekają na nie, dla innych takie imprezy to koszmar.
„Takie spotkania są sztuczne i nieszczere, szkoda na nie pieniędzy” – w taki sposób odpowiedziało 68 proc. głosujących w naszej ankiecie (głosowało 12899 internautów), 12 proc. stwierdziło, że Wigilie firmowe są „sympatyczne i zbliżają pracowników”, zaś 20 proc. uważa, że wigilia powinna być zarezerwowana wyłącznie dla rodziny. Pracownicy bardzo często przyznają, że spotkanie opłatkowe w firmie traktują tak, jakby to był obowiązek, a nie przyjemność. Niektórzy wręcz nie chcą się dzielić opłatkiem z przełożonym.
- Nie lubię spotkań opłatkowych, chociaż intencje są szczytne. Na co dzień skaczemy sobie do gardeł, wykłócamy się, a tu automatycznie przy opłatku wszyscy muszą być mili. Trochę to jest fałszywe. Potem i tak zawsze jest obgadywanie, jak kto wygląda, kto co je, jakie życzenia składa - mówi z kolei Weronika, która pracuje w dziale sprzedaży w agencji reklamowej w Warszawie.
Szefowie powtarzają, że wigilijne spotkanie to szansa na stworzenie pozytywnej atmosfery w pracy, która ma niebagatelny wpływ na zwiększenie wydajności w pracy i obrotów. Jest także okazją do integracji zespołu, możliwością stworzenia lub poprawy relacji pomiędzy pracownikami firmy.
- W mojej firmie to tradycja, tak jak paczki dla dzieci pracowników. Zależy mi, żeby pracownicy bardziej się integrowali, poznawali i czuli jak w rodzinie - wyjaśnia Adam Terlecki, producent blachodachówek z Poznania.
Chociaż pracownicy nie przepadają za spotkaniami opłatkowymi, to szefowie i tak je organizują.
Na wigilijną imprezę, na jedną osobę firmy przeznaczają średnio ok. 100 zł. Już od połowy listopada restauracje przeżywają oblężenie – przygotowują spotkania firmowe. Największym powodzeniem cieszą się piątki. Większość właścicieli, zwłaszcza tych dysponujących dużymi salami na 200-300 osób, musi już odmawiać klientom,
(toy)/AS