Nie strajk zatrzyma pociągi, tylko śnieg

Kolejarze nie będą w święta protestować, nie znaczy to, że pociągi pojadą – mówi Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce. Rozmawia z nim Artur Kowalczyk.

Nie strajk zatrzyma pociągi, tylko śnieg
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

11.12.2012 | aktual.: 11.12.2012 08:04

Minister Sławomir Nowak mówi, że kolejarze szykują się do strajku przed świętami...

Na to, co robi minister, powinien zareagować premier. Minister straszy podróżnych strajkiem i prowokuje go, a w rzeczywistości zabezpiecza się na ewentualność tego, że jeszcze przed świętami może się pojawić zima, a wraz z nią problemy z kursowaniem pociągów.

Nowe zarządy kolei uważają, że ważne, by sprzedać bilet, a to, czy pociąg pojedzie – już mniej. Próbują więc zwalić winę na związki zawodowe. I to jest istota bardzo złej kampanii, którą prowadzi minister Nowak. Choć jednocześnie nie zrobił nic w sprawach bezpieczeństwa poza wygłoszeniem rok temu 10-cio punktowego planu naprawczego.

To od katastrofy pod Szczekocinami nic się nie zmieniło?

Miesiąc temu jako prezydent Związku Maszynistów wysłałem pismo do Europejskiej Agencji Kolejowej, prosząc ten organ bezpieczeństwa kolejowego Europy o przeprowadzenie audytu bezpieczeństwa w Polsce. U nas nie ma już bowiem instytucji, z którymi mógłbym rozmawiać na temat bezpieczeństwa.

Zwracaliśmy się do ministerstwa – oprócz gadania nic nie robią. Zwracaliśmy się do Urzędu Transportu Kolejowego – może i by chcieli, ale nie mogą. Zwracaliśmy się do Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych – ci zgłaszają zastrzeżenia i zalecenia, ale te nie są wdrażane. Zwracaliśmy się do prokuratury – nie podejmuje chociażby czynności wyjaśniających. Gdybym znał telefon lub maila do Pana Boga, tobym się do niego zwrócił. Całe życie poświęcę na walkę o sprawy bezpieczeństwa, bo przysięgałem to w tym roku nad mogiłami moich kolegów zmarłych pod Szczekocinami.

A wracając do strajku... Może pan zagwarantować, że dojedziemy pociągiem na święta? Mogę tylko zagwarantować, że związki zawodowe nie ogłoszą strajku na święta. A czy kolej będzie jeździła? Nie wiem. Nie daję takiej gwarancji, jeśli – nie daj Boże! – spadnie metr śniegu i przyjdzie mróz. Jak tylko temperatura spadła poniżej zera, to już wiele pociągów miało wielogodzinne opóźnienia, bo porwała się sieć trakcyjna. Prosiłbym zatem, żeby minister Nowak nie szukał na szybko usprawiedliwienia ewentualnych zakłóceń w ruchu pociągów, oskarżając związki zawodowe. My chcemy porozumienia, a nie strajku.

Minister mówi, że związkowcy zarabiają świetnie i że kolejarze też nie mają na co narzekać. Nie zarabiam nawet 10 proc. tego, co zarabia kadra menedżerska w spółkach grupy PKP, choć jako szef zarządu kolejowych związków zarządzam 80 tysiącami związkowców. Pan minister mówi, że utrzymanie związków kosztuje grupę PKP 25 mln zł? To też nie jest nawet 10 proc. tego, ile PKP wydaje na finansowanie organizacji pracodawców, na różnych doradców zewnętrznych, firmy marketingowe itd.

Ja nawet nie podważałbym omijania ustawy kominowej czy wprowadzania kontraktów menedżerskich, gdybym wiedział, do czego ma to prowadzić. Gdybym wiedział, że pan minister jako właściciel postawił przed zarządem PKP cele strategiczne, które i społeczeństwo, i ja – jako członek rady nadzorczej – moglibyśmy zweryfikować. Tyle że jedyny cel, jaki postawiono, to wydanie 30 mld zł na infrastrukturę kolejową i tabor do 2015 roku. Niestety, ten cel realizuje się bez strategii, więc drżę, czy te pieniądze rzeczywiście zostaną wykorzystane. Może się to okazać taką samą mrzonką, jak 10 punktów, które minister Nowak wygłosił na temat poprawy bezpieczeństwa na kolei.

Pieniędzy jednak na kolei nie brakuje. Ponoć PKP ma wydać aż 8 milionów złotych na badania polegające na wypełnianiu ankiet, w których pasażerowie mieliby się wypowiedzieć o jakości obsługi.

Kwoty nie potrafię potwierdzić. Wiem jedno – wynajmowanie do różnego rodzaju ekspertyz firm zewnętrznych i rozmaitej maści doradców jest powszechnym zwyczajem na kolei.

Wyrzuca się pieniądze w błoto?

Wiele rzeczy robionych przez firmy zewnętrzne można zrobić o wiele taniej. Nawet do werbunku nowego zarządu były wynajmowane bardzo drogie firmy zewnętrzne. Nie sądzę, że były to uzasadnione wydatki.

Ile kosztował „werbunek” nowego prezesa?

Konkretnymi danymi nie mogę operować. Chociażby z tego powodu, żeby mnie nikt nie oskarżył o zdradzanie tajemnicy. Wielu osobom zależy na tym, żeby prezydenta związków zawodowych maszynistów usunąć z rady nadzorczej, dlatego ja tej informacji panu nie udzielę. Ale są instytucje i organy w Polsce, które mogą to zweryfikować. ?

Polecamy w internetowym wydaniu Fakt: Polacy nie dadzą się łupić w nieskończoność

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)