"Nie wystarcza mi do pierwszego. Muszę dorabiać"
Zarobki Polaków ciągle są nieproporcjonalne do kosztów życia, to zmusza pracowników do rozglądania się za dodatkowym lub wręcz równoległym do etatu zajęciem.
03.08.2011 | aktual.: 03.08.2011 11:49
O kolejnej pracy, która podreperuje domowy budżet, myśli 26proc. osób, które wzięły udział w naszej ankiecie. W sondażu zagłosowało 3186 osób.
Zarobki Polaków ciągle są nieproporcjonalne do kosztów życia, to zmusza pracowników do rozglądania się za dodatkowym lub wręcz równoległym do etatu zajęciem. Multietatowcy dorabiają gdzie i jak się tylko da. Pracują np. osiem godzin na etacie, a wieczorami, w weekendy lub gdy nie mają dyżurów wykonują dodatkowe zlecenia.
Multietatowców spotkamy w wielu branżach. Do pracy na kilku etatach najczęściej przyznają się lekarze, nauczyciele, często urzędnicy, ale też osoby pracujące na zlecenie. Niektórzy nieźle zarabiają w jednym miejscu pracy.
Ale i tak szukają czegoś nowego, podejmują pracę w kilku innych miejscach. Bo mogą, bo brakuje pracowników w ich branży. Tak jest z lekarzami. Ale są też pracownicy, którzy w swojej "podstawowej" pracy zarabiają tak mało, że nie wystarcza im do pierwszego dnia kolejnego miesiąca. To osoby, które po prostu muszą zarabiać dodatkowo - są wśród nich sprzątaczki (zarabiają ok. tysiąca złotych netto, pokojówki - 1,3 tys. zł netto, niektóre pielęgniarki - ok. 1, 5 tys. zł, listonosze - co czwarty zarabia mniej niż 1,5 tys. zł).
Dlaczego Polacy częściej wolą szukać dodatkowego zajęcia niż starać się o podwyżkę w firmie, w której pracują? Pracownicy najczęściej tłumaczą, że wykorzystali wszystkie możliwości firmy w tym względzie. Twierdzą, że szef nie ma już środków na kolejne podwyżki płacy.
Ile dorabiają? Z naszego sondażu wynika, że 26 proc. Polaków twierdzi, że po pracy można zarobić tylko kilkaset złotych, 10 proc. pracowników wykazuje dużo większy optymizm w tym względzie. Według nich w Polsce można dorobić ponad 10 tys. zł do podstawowej, etatowej pensji.
Kilkadziesiąt złotych mogłoby dorobić 13 proc. Polaków, 21 proc. Polaków twierdzi, że do 2 tys. zł. W tym sondażu uczestniczyło 31654 osób. Zdaniem doradców personalnych, praca na kilku etatach może być niebezpieczna dla pracownika. Prowadzi bowiem do chronicznego zmęczenia, którego następstwem są poważne choroby. Ale też wiąże się z wypaleniem zawodowym i spadkiem efektywności pracy. A to może pogrążyć nie tylko pracownika, ale też firmę (lub firmy) w których pracuje.
- Polacy podejmują kolejne dodatkowe prace, bo nie otrzymali podwyżki lub wręcz dostali obniżkę wynagrodzenia. Ich efektywność spada, wskutek przemęczenia. To, ile mogą zarobić dodatkowo oczywiście zależy od wykształcenia i charakteru pracy dodatkowej. Dziś naprawdę trudno znaleźć pracownika, który by nie dorabiał. Informatycy masowo wykonują zlecenia dla firm w domu, pracują wieczorami i w nocy, rano biegną do pracy etatowej. Znany jest przypadek lekarza, który pracował w kilkunastu miejscach, nauczyciele wręcz masowo dają korepetycje. Na największe zarobki dodatkowe mogą liczyć pracownicy z branży IT, ale też budowlańcy oraz specjaliści z branży reklamowej. Co ciekawe wielu specjalistów chociaż podpisuje klauzulę o zakazie konkurencji, to i tak je łamie. Powtarzają oni, że ich szef przecież nie sprawdzi, że pracownik pracuje również dla innych - mówi Joanna Telega, doradca personalny.
(toy) /AS