Niemcy chcą poprawić system emerytalny
Niemal każdego tygodnia pojawiają się w
Niemczech nowe propozycje, jak zapewnić trwały fundament systemowi
ustawowych ubezpieczeń emerytalnych. Emerytura stała się trwałym
tematem kampanii przed wyznaczonymi na 18 września wyborami do
Bundestagu - napisała w czwartek agencja dpa.
01.09.2005 | aktual.: 01.09.2005 14:05
Niemal każdego tygodnia pojawiają się w Niemczech nowe propozycje, jak zapewnić trwały fundament systemowi ustawowych ubezpieczeń emerytalnych. Emerytura stała się trwałym tematem kampanii przed wyznaczonymi na 18 września wyborami do Bundestagu - napisała w czwartek agencja dpa.
Najnowszy pomysł pochodzi pod eksperta finansowego w chadeckiej ekipie wyborczej Paula Kirchhofa. Żąda on, by finansowane wspólnie przez pracowników i pracodawców ubezpieczenia emerytalne zostały całkowicie zastąpione systemem finansowania z funduszy kapitałowych.
Sprzeciwia się temu obecna socjaldemokratyczna minister zdrowia i spraw społecznych Ulla Schmidt, według której "droga Kirchhofa jest błędna i niepotrzebna". Również chadecka kandydat na kanclerza Angela Merkel natychmiast zdystansowała się od pomysłu Kirchhofa, zaznaczając jednak, że ustawowe ubezpieczenie emerytalne należy uzupełnić finansowanym z funduszy kapitałowych ubezpieczeniem prywatnym.
Jak zaznacza dpa, nikt już nie zaprzecza, że system emerytalny ma problemy. Związek Niemieckich Ubezpieczycieli Emerytalnych wymienia kilka najważniejszych: wzrasta liczba emerytów, zaś liczba płatników składek spada. Przy tym wpływy składkowe są niższe od wcześniej zakładanych z powodu słabej koniunktury gospodarczej i wysokiego bezrobocia. Już obecnie widać, że jesienią system emerytalny trzeba będzie wesprzeć dotacją, co zwiększy wydatki budżetu federalnego zapewne o 400 mln euro.
Obecny system emerytalny w Niemczech działa na zasadzie finansowania bieżącego - pieniądze na emerytury pochodzą z aktualnie płaconych składek, a nie z kwot wpłaconych wcześniej. Nie stwarza to problemów tak długo, jak liczba zatrudnionych wyraźnie przewyższa liczbę emerytów. Jednak obecny regres demograficzny proporcję tę coraz bardziej zakłóca.
Jak przypomina dpa, pierwszy powojenny kanclerz Niemiec Konrad Adenauer powiedział kiedyś: "Ludzie zawsze płodzą dzieci". Jego reforma emerytalna z 1957 roku wprowadziła pełne finansowanie bezpośrednie. Obecnie eksperci twierdzą, iż system ten w przyszłości zawiedzie.
Były chadecki premier krajowy Saksonii Kurt Biedenkopf od lat domaga się przejścia w perspektywie średnioterminowej na finansowane z podatków podstawowe zabezpieczenie osób starszych. Wskazuje przy tym na spadającą liczbę pełnoetatowych zatrudnionych i powiększanie się grupy wiekowej seniorów. Jego zdaniem, finansowanie bezpośrednie nie ma żadnej przyszłości.
Partie mają w zanadrzu wiele koncepcji, ale niemal wszystkie z nich powstrzymują się przed radykalnymi zmianami. Jedynie liberalna Partia Wolnych Demokratów (FDP) podkreśla, że przejścia na inny system uniknąć się nie da. Chadecja chce utrzymania dotychczasowego systemu emerytalnego, uzupełnionego o ubezpieczenie prywatne.
SPD wprowadziła do swojego programu wyborczego postulat, by faktyczny wiek przechodzenia na emeryturę podwyższyć z obecnych 63 lat do 65 - czyli do aktualnej ustawowej górnej granicy.
Prezes Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) zaproponował ostatnio, by wiek ten podwyższyć nawet do 67 lat - ale natrafił na ostrą krytykę partii politycznych.
Skupiająca postkomunistów i socjaldemokratycznych dysydentów Partia Lewicy proponuje minimalną emeryturę w kwocie 800 euro dla wszystkich, którzy opłacali składki przez co najmniej 30 lat. Zieloni chcą zwiększonego wsparcia dla ubezpieczeń prywatnych.
Ta wprowadzona przez obecną koalicję rządową SPD i Zielonych "renta Riestera" (od nazwiska byłego ministra spraw społecznych) to państwowa dotacja do prywatnych form lokat finansowych, zapewniających w przyszłości comiesięczną wypłatę świadczeń. Kirchhof chce przekształcenia "renty Riestera" w ubezpieczenie obowiązkowe na wzór ubezpieczeń komunikacyjnych. Pomysłowi temu dał odprawę kanclerz Gerhard Schroeder, argumentując, iż "ludzie nie są rzeczami". Minister Ulla Schmidt spodziewa się znacznej popularności tej formy oszczędzania, według niej rok 2005 będzie "rokiem renty Riestera".