Nieszczęsne chorobowe

Przeprowadzane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych kontrole zwolnień chorobowych często kończą się ich unieważnieniem. Powodem jest na ogół niestawienie się do kontroli, nawet gdy wezwany uczynił to nie ze swojej winy - informuje "Nasz Dziennik". Pomysłów na zorganizowanie oszczędności w ZUS-ie jest wiele

Nieszczęsne chorobowe

18.03.2013 | aktual.: 18.03.2013 12:09

Zaskórniaki za wszelką cenę

Problem ten dotyczy wielu osób, które bądź przez opieszałość poczty, bądź z innych względów (np. przebywają nie w domu, a u rodziny, która się nimi opiekuje) nie odebrały w terminie wezwania na kontrolę. Jeśli ktoś nie stawi się na badanie, traci prawo do zwolnienia i zasiłku, często niesłusznie.

Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, ZUS ma duży deficyt i wszelkimi sposobami stara się znaleźć oszczędności, również w wydatkach na wypłatę zasiłków chorobowych.

W 2012 r. ZUS skontrolował ponad 550 tys. orzeczeń o czasowej niezdolności do pracy oraz zaświadczeń lekarskich. W 39,5 tys. przypadków (nieco ponad 7 proc.), zwolnienia lekarskie zostały cofnięte - czytamy w gazecie.

Niechlubne statystyki

Kłopoty ze świadczeniami chorobowymi to też lewe zwolnienia. Około 30 proc. wystawionych to fikcja. Na chorobowym spędzamy miliony dni. W czerwcu ubiegłego roku ZUS wypłacił 623 mln zł zasiłków za 9,9 mln takich dni; w całym 2011 r. wydał na ten cel 11,1 mld zł.

Z danych ZUS wynika, że tylko w trzech pierwszych kwartałach ub. roku wzięliśmy zwolnienia lekarskie na ponad 142 miliony dni. Przeciętnie jedno tak zwane L4 braliśmy na 25 dni. Najdłużej chorowali mieszkańcy województwa łódzkiego - średnio 36 dni na każde zwolnienie, najkrócej zaś pracownicy na Podlasiu - 24 dni. Można się spodziewać, że w tym roku te liczby będą rosły - niektórzy pracownicy będą chcieli przetrwać zwolnienia w firmie biorąc fikcyjne wolne.

Około 10 proc. przebywających w ubiegłym roku na zwolnieniach w rzeczywistości było zdolnych do pracy. Suma cofniętych z tego tytułu zasiłków wyniosła dwa lata temu ponad 78 mln zł. Dane z poprzednich lat wykazują, że procent niesłusznie wydanych zwolnień pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie. Niektórzy pracodawcy żartobliwie twierdzą, że jest odwrotnie. To znaczy, że zaledwie co dziesiąte zwolnienie lekarskie należy się komuś rzeczywiście choremu.

Zero kasy za pierwsze dni choroby

Od dawna toczy się dyskusja jak obniżyć odsetek osób nadużywających zwolnienia lekarskie. Sprawa dotyczy zarówno pracowników jak i lekarzy. Nieskuteczność kontroli ZUS wymusza poszukiwanie nowych rozwiązań. Wśród pomysłów pojawia się i taki, aby pierwsze dni zwolnienia były bezpłatne. To może jednak nieść za sobą ryzyko przedłużania zwolnień przez pracowników.

Również Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan krytycznie odnosi się do tego rozwiązania. – Stanie się tak, że pracownicy nie będą brać zwolnień krótkotrwałych, a tylko długotrwałe – mówi Monika Zakrzewska.

A może obniżyć zasiłek do 50 proc.?

Z kolei Sławomir Paruch, radca prawny, senior counsel z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy postulował niedawno w portalu gazetaprawna.pl obniżenie zasiłku do 50 proc.: "Obniżenie świadczeń chorobowych pozwoli – w mojej ocenie – zasadnie przypuszczać, że nadużywanie zwolnień lekarskich przestanie być dla pracowników opłacalne (a przynajmniej będzie przynosić znacznie mniej zysku)" - napisał na stronach portalu.

Z takim podejściem nie zgadza się z kolei Monika Zakrzewska, ekspert PKPP Lewiatan. - W tej sytuacji bylibyśmy niesprawiedliwi w stosunku do tych, którzy są naprawdę chorzy. 50 proc. zasiłek chorobowy z pewnością nie opłacałby się tym, którzy nadużywają prawa. Takie rozwiązanie wydaje się też korzystne z punktu widzenia pracodawcy. Jednak przy dzisiejszych kosztach życia nie byłoby to w porządku wobec tych, którzy naprawdę nie są zdolni do pracy z powodów choroby– twierdzi Zakrzewska.

"Automatyczne L4" lekiem na całe zło

No więc w jaki sposób doprowadzić do ograniczenia nadużyć? - Od kilku lat mówi się o wprowadzeniu e-zwolnień lekarskich, czyli systemu w którym zwolnienie lekarskie wystawiane przez lekarza jest automatyczne przekazywane do pracodawcy i do ZUS-u. To najlepsze rozwiązanie - proponuje Monika Zakrzewska. - W ten sposób zostanie wyeliminowany siedmiodniowy okres, w którym pracownik ma prawo dostarczyć zwolnienie lekarskie do pracodawcy. W obecnej sytuacji bowiem istnieje ograniczona możliwość skontrolowania słuszności zwolnienia przez pracodawcę czy ZUS – zauważa. Elektroniczne L4 ma obowiązywać od 1 stycznia 2015 r. Zwolnienia jednocześnie dostanie firma chorego oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Przy takim rozwiązaniu należałoby jednak zwiększyć ilość kontroli ZUS, które wedle statystyk uchodzą za nieskuteczne. Jak mówi Monika Zakrzewska, nieskuteczność ta wynika właśnie z faktu, że często przychodzą one po czasie. Jej zdaniem, kontrole w takiej sytuacji powinny być częstsze. – Jednak sama świadomość, zarówno ze strony pracowników jak i lekarzy, że kontrola może pojawić się w każdej chwili od momentu dostarczenia zwolnienia, zmniejszyłaby z pewnością ilość nieuzasadnionych zwolnień – komentuje ekspert PKPP Lewiatan.

MD,JK,WP.PL

Źródło artykułu:PAP
zusfinansechorobowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (178)