Nowe województwa w Polsce. Stracimy pieniądze z Unii?

Częstochowskie, środkowopomorskie i warszawskie - takie województwa miałyby pojawić się na mapie według pomysłów Prawa i Sprawiedliwości.

Nowe województwa w Polsce. Stracimy pieniądze z Unii?
Źródło zdjęć: © Eastnews | ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Jakub Ceglarz

30.10.2015 | aktual.: 19.01.2016 17:48

Według krytyków, reforma może skomplikować podział środków unijnych między regiony, ale jej zwolennicy tonują nastroje. - Programy operacyjne mają przecież elastyczność i można je renegocjować, a podział administracyjny nie jest dany raz na zawsze - twierdzi w rozmowie z money.pl Janusz Kobeszko, ekspert samorządowy Forum Od Nowa i Instytutu Sobieskiego.

Bez problemów się jednak nie obędzie. - Oczywiście, będzie kłopot z przyznanymi już środkami z programów operacyjnych, ale to nie jest też tak, że tego nie da się renegocjować - twierdzi pytany przez money.pl Henryk Kowalczyk, były wiceminister rolnictwa w rządzie PiS, dziś poseł tego ugrupowania. - Co prawda może nie zyskamy na tym kwotowo, bo nastąpi po prostu nowy podział tych środków już nie na dwa, ale na trzy nadmorskie regiony. W najgorszym wypadku może się zdarzyć kilkumiesięczny zastój w pozyskiwaniu środków na czas reorganizacji administracji samorządowej.

W tym samym tonie wypowiada się również Janusz Kobeszko, ekspert Forum Od Nowa i Instytutu Sobieskiego. - To nie jest tak, że podział administracyjny Polski jest nam dany raz na zawsze - podkreśla w rozmowie z money.pl. - Akurat podnoszenie kwestii województwa środkowopomorskiego jest zasadne, bo trzeba zauważyć, że ten region jest systematycznie omijany, zarówno jeśli chodzi o szlaki komunikacyjne czy strategiczne inwestycje.

Ekspert jako przykład podaje problemy z budżetem Słupska czy Koszalina, które należą do najbardziej zadłużonych samorządów w kraju (pozostałe możesz zobaczyć tutaj)
. Jego zdaniem stworzenie tak dużych regionów jak pomorskie i zachodniopomorskie było błędem przy reformie administracyjnej końca lat 90.

- Wydzielenie nowego województwa jest więc zrozumiałym postulatem, od lat zgłaszanym zresztą przez mieszkańców tego regionu - ocenia Janusz Kobeszko. - Ciekaw jednak jestem, jak zapatrywać się na to będą samorządy z Gdańska i Szczecina, które z pewnością nie będą się chciały dzielić kawałkiem unijnego tortu.

Kobeszko jednak ma wątpliwości, czy województwo będzie odpowiednią formą administracyjną. - Niestety potwierdza się, że w Polsce nadal panuje myślenie resortowe - zauważa. - Wszyscy wychodzą z założenia, że jak nie ma instytucji, podmiotu, to nie ma do kogo kierować środków.

- Koncepcja podziału Pomorza to nie jest nowy temat, bo mieszkańcy Słupska i Koszalina od lat zabiegają o to, żeby nowe województwo powstało - mówi Henryk Kowalczyk z PiS. - Planujemy zorganizować referendum dla mieszkańców regionu i zapytać ich, czy chcą reformy administracyjnej. To jednak jest na razie tylko w sferze planów i konsultacji, nie ma jeszcze gotowego programu.

Co ciekawe, pomysł podziału nadmorskich województw pojawił się za poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości, a gorącym jego orędownikiem był mieszkający w okolicach Koszalina wicepremier Andrzej Lepper. Pod złożoną w Sejmie petycją podpisało się 140 tysięcy mieszkańców regionu, chcących utworzenia nowego województwa. Do reformy ostatecznie nie doszło, głównie za sprawą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

"Jestem sceptyczny co do poglądu, że mnożenie województw jest receptą na poprawę sytuacji w poszczególnych regionach naszego kraju. Myślę, że poprawę sytuacji socjalnej w Koszalinie, Słupsku i okolicznych powiatach można osiągnąć bez sięgania po tego rodzaju środki" - pisał wtedy w liście do redakcji "Głosu Koszalińskiego". Dziś jego środowisko polityczne twierdzi już inaczej.

Janusz Kobeszko dodaje również, że ewentualna reforma administracyjna powinna iść w parze ze zmianą tzw. "janosikowego". - Samorządy powinny postawić przede wszystkim na dochody własne, bo teraz ponad połowa to dotacje i subwencje z budżetu państwa. Redystrybucja podatków powinna być mniejsza, dlatego trzeba też zreformować ideę tzw. "janosikowego", które drenuje przede wszystkim kieszeń Mazowsza.

Warszawa bez kontrowersji

O wydzieleniu Warszawy z Mazowsza, podobnie jak o województwie środkowopomorskim, mówi się od lat. Tutaj jednak wcale nie chodzi o żądania mieszkańców, a o względy ekonomiczne.

Unijne dotacje są bowiem przyznawane na podstawie PKB w danym regionie. Innymi słowy - im bogatszy region, tym mniejsze pieniądze z Unii. W województwie mazowieckim za zdecydowaną większość produkcji odpowiada Warszawa, przez co "zawyża" wskaźniki gospodarcze obliczane dla całego Mazowsza.

- Mamy wiec do czynienia z sytuacją, że Warszawa "ciągnie" całe Mazowsze do góry, przez co pozostała część województwa dostaje mniej pieniędzy na inwestycje - tłumaczy Janusz Kobeszko.

Wtóruje mu przedstawiciel PiS, wbijając przy tym szpilkę ustępującemu rządowi. - Sprawę można było nawet załatwić wyodrębniając Warszawę tylko dla celów czysto statystycznych (według unijnej klasyfikacji NUTS-2 - przyp. red.), ale to zostało zaniedbane - twierdzi Henryk Kowalczyk, a na zarzut, że przy wydzieleniu straci sama Warszawa odpowiada, że stolica poradzi sobie bez pomocy pieniędzy z Unii.

Potwierdza to Eurostat, który prowadzi szczegółowe statystyki dotyczące samych miast lub właśnie subregionów, takich jak dawne województwo warszawskie. Według PKB per capita, Warszawa, gdyby była w ten sposób sklasyfikowana, ustępowałaby tylko takim miastom jak Londyn, Luksemburg, Bruksela i Hamburg. W stolicy Polski bowiem na jednego mieszkańca przypada niemal dwukrotnie więcej pieniędzy, niż wynosi unijna średnia. Dla całego województwa mazowieckiego jest to już tylko o 5 proc. więcej.

Regionalne PKB per capita w odniesieniu do średniej unijnej
Region/miasto PKB per capita (jako proc. średniej unijnej)
Źródło: Eurostat
1. Aglomeracja Londynu (Wielka Brytania) 325 proc.
2. Luksemburg 258 proc.
3. Bruksela (Belgia) 207 proc.
4. Groningen (Holandia) 195 proc.
5. Hamburg (Niemcy) 187 proc.
6. Kraj bratysławski (Słowacja) 184 proc.
7. Sztokholm (Szwecja) 179 proc.
8. Aglomeracja Paryża (Francja) 175 proc.
9. Praga (Czechy) 173 proc.
10. Górna Bawaria (Niemcy) 172 proc.

Przedstawiciel PiS unikał również odpowiedzi na zarzut, że nowe województwa to zarazem nowe urzędy i stanowiska, czyli rozrost administracji publicznej, z którą partia zapowiadała zdecydowaną walkę. - Kwestie zmiany podziału administracyjnego są jeszcze w bardzo wczesnej fazie i nie mamy jeszcze gotowych projektów i wyliczeń - powiedział Henryk Kowalczyk.

Dlaczego akurat Częstochowa?

O pomyśle utworzenia nowego województwa w okolicach Jasnej Góry już pod koniec ubiegłego roku mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. - My uważamy, że w kilku miejscach w Polsce, dokładnie w trzech - chodzi o Mazowsze, o przyszłe woj. koszalińskie, środkowopomorskie i tutaj na Ziemi Częstochowskiej popełniono naprawdę bardzo wielki błąd i ta sprawa powinna zostać poddana odpowiednim procedurom - oceniał.

Teraz pomysł powraca, co potwierdza nowo wybrany częstochowski poseł, Szymon Giżyński. - Częstochowa wraca, bo jest potrzebna Polsce - mówił w czwartek w rozmowie z Polskim Radiem i przyznawał, że sprawa reformy administracyjnej i powrotu do województwa częstochowskiego "to koncepcja strategiczna Prawa i Sprawiedliwości". - Jest oczywiste, że musimy jako Częstochowa na to zasłużyć. Ludzie muszą tego naprawdę chcieć.

Jednak gdy próbowaliśmy się dowiedzieć w PiS, jak województwo miałoby wyglądać, nie uzyskaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. - Niech się w tej sprawie poseł Giżyński wypowiada - usłyszeliśmy tylko od jego partyjnego kolegi Henryka Kowalczyka. Próba kontaktu z częstochowskim posłem spełzła jednak na niczym, bo telefon w jego biurze poselskim milczy.

Trzeba zatem domniemywać, że obszar nowego regionu mniej więcej pokrywałby się z tym, co było przed reformą administracyjną z 1999 roku, choć jak zastrzegał Kaczyński, wcale nie jest to przesądzone. - Oczywiście nie mówię, że to będzie dokładnie w tych samych granicach, bo województw po tych zmianach będzie 20 - mówił prezes PiS, lecz nie wiadomo też, gdzie miałoby powstać to dwudzieste.

O stworzeniu województwa częstochowskiego nie chce również rozmawiać Janusz Kobeszko, ekspert Forum Od-Nowa. - Ta kwestia pojawiła się w debacie publicznej całkiem niedawno i przyznam szczerze, że nie słyszałem o tej koncepcji zbyt wiele - zastrzega.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (815)