Nowy hit komunijny. Polacy przesiadają się na e‑deskorolki
Zapomnijcie o rowerach górskich i quadach. Rynek elektrycznych deskorolek może rosnąć o 4,3 proc. rocznie. Ten boom właśnie dotarł nad Wisłę.
Na jednym ładowaniu przejadą do 30 km. Podczas jazdy osiągną maksymalnie 25 km. Nie należy ich traktować jako zabawkę dla dzieci.
- Stanowią nowoczesny środek transportu, który zdecydowanie przyspiesza poruszanie się po mieście. Wymagają mniej wysiłku fizycznego niż rower i zajmują mniej miejsca, można więc łatwo schować je do bagażnika samochodu lub przechowywać w biurze – opowiada "Rzeczpospolitej" o e-deskorolkach Łukasz Łyżwa ze spółki ABC Data, która sprowadza do Polski urządzenia.
Zdaniem dystrybutorów elektrycznych deskorolek to one, a nie e-auta czy rowery na prąd będą alternatywą dla transportu publicznego. Ale żeby tak się stało, muszą je pokochać Polacy.
Samochody elektryczne nawet 3,5 razy ekonomiczniejsze niż auta spalinowe Zobacz wideo
Zakup e-deskorolki nie jest jednak tanim wydatkiem. Wprawdzie najtańsze modele są dostępne już za kilkaset złotych, ale lepiej liczyć się z zakupem powyżej tysiąca złotych. Natomiast najbardziej profesjonalne modele kosztują ponad 2 tys. zł.
Niemniej polscy dystrybutorzy są przekonani, że przed nimi złoty okres. I zapełniają magazyny, bo szczytu sprzedaży spodziewają się w maju. To okres przed komunią i dniem dziecka.
Analitycy przewidują, że globalny rynek hoverboard’ów za trzy lata będzie warty od 1,8 do 3,2 mld dolarów. W samych chinach w ich produkcję zaangażowanych jest już ponad 100 fabryk.