O włos od tragedii na strzeżonym przejeździe kolejowym. Dróżnik podniósł rogatki, choć pociąg jeszcze nie przejechał

- Aż strach pomyśleć co by się stało gdyby moja córka nie spojrzała w prawo, zanim wjechała na tory… Uważajcie na tym przejeździe! – zaapelowała pani Agnieszka z Łodzi, która wrzuciła do sieci nagranie, które każdego kierowcę przyprawia o dreszcze.

O włos od tragedii na strzeżonym przejeździe kolejowym. Dróżnik podniósł rogatki, choć pociąg jeszcze nie przejechał
Źródło zdjęć: © facebook | -
Martyna Kośka

17.10.2019 | aktual.: 17.10.2019 13:03

Zdarzenie miało miejsce 10 października na przejeździe przy ul. Malowniczej na obrzeżach Łodzi. Przejazd był zamknięty około 5 minut.

Na trwającym kilkanaście sekund nagraniu z wideorejestratora widzimy, jak szlaban na przejeździe kolejowym powoli podnosi się i samochody powoli ruszają. Na szczęście żaden kierowca nie zdążył wjechać na tory, bo po chwili, przy całkowicie podniesionym szlabanie, przejeżdża pociąg regionalny.

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., spółka odpowiedzialna za utrzymanie infrastruktury na przejazdach kolejowych w całej Polsce, została o sprawie poinformowana i wyjaśnia sprawę. Bo nie ma wątpliwości, że tego rodzaju sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca.

- Dróżnik, który wówczas odpowiadał za właściwe zabezpieczenie przejazdu, został odsunięty od pełnienia obowiązków związanych z ruchem kolejowym – poinformowała spółka w komunikacie.

Spółka zapewniła ponadto, że pracownik ukończył wszystkie wymagane szkolenia, zdał egzaminy i ma doświadczenie, które pozwala właściwie wykonywać obowiązki.

- Incydent na ulicy Malowniczej w Łodzi będzie szczegółowo wyjaśniony w oparciu o informacje pracowników oraz wszystkie dane i zapisy z urządzeń – zapewniają PLK.

Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Mirosławem Siemieńcem. Zapewnił, że spółka dokłada wszelkich starań, by zapewnić bezpieczeństwo na przejazdach – i tych, na których szlaban obsługiwany jest przez dróżników, i tych w pełni zautomatyzowanych. Wypadki się jednak zdarzają, bo żaden sprzęt, a tym bardziej człowiek, nie jest nieomylny.

Rzecznik zaapelował do kierowców, by nie ufali w stu procentach systemom na przejazdach i nawet w sytuacji, gdy szlaban jest podniesiony, rozejrzeli się, zanim wjadą na tory.

- To jest kilka sekund, które mogą przesądzić o życiu – przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

50 ofiar śmiertelnych w 10 miesięcy

Bo niezależnie od tego, ile pieniędzy idzie na modernizację przejazdów, wciąż dochodzi na nich do kilkudziesięciu wypadków rocznie. Od początku 2019 r. na przejazdach kolejowych śmierć poniosło 50 osób, a w ciężkim stanie do szpitala trafiło 18. W sumie zanotowano na nich 143 wypadki i kolizje.

Ludzie wciąż strącają sobie drogę i przechodzą w miejscach niedozwolonych, co zbiera śmiertelne żniwo. Od początku roku doszło na nich do 152 wypadków, z których lwia część okazała się śmiertelna (116 ofiar). 23 osoby trafiły do szpitala w stanie ciężkim.

Polskie Linie Kolejowe zainicjowały akcję informacyjną "Bezpieczny przejazd", która ma przypomnieć kierowcom, że to oni przede wszystkim są odpowiedzialni za bezpieczne pokonanie przejazdu. Zdarzenie z ulicy Malowniczej pokazuje, że kolejarze też nie są bez winy.

Karol Trammer, ekspert ds. transportu, redaktor naczelny serwisu "Z biegiem szyn" przyznaje w rozmowie z WP, że do takich zdarzeń dochodzi nadal zbyt często.

- To dowodzi, że nie możemy ufać narzędziom sterowania ruchem. W natłoku obowiązków dróżnik czasem może coś przeoczyć, zbagatelizować, więc kierowcy muszą pamiętać o zasadzie zachowania ograniczonego zaufania – mówi.

I dodaje, że sytuacja z ul. Malowniczej pokazuje, że kampanię "Bezpieczny przejazd" kolejarze powinni skierować również do siebie samych, bo czasem gubi ich pewność siebie i rutyna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)