Obrzydliwa prawda o polskich jajkach. Masa z zarodków trafia na sklepowe półki
Miały trafić do wylęgarni, ale zarodek obumarł. Co zrobić z takimi jajami? Proste - przerobić na masę, klient zje to w majonezie lub makaronie.
22.06.2017 | aktual.: 22.06.2017 20:02
Na trop afery jajecznej wpadli dziennikarze programu "Uwaga" telewizji TVN. Zwrócił się do nich przedsiębiorca, który przez lata działał w "szarej strefie". Prawda o polskich jajkach okazała się obrzydliwa.
Informator zapewniał, że im mniejsza firma, tym większe przekręty. W programie pada nazwa firmy Oldar. Konkretnie wskazał jeden średniej wielkości zakład. Skupuje on jaja z ferm, przygotowuje i dostarcza do sklepów. Produkuje też z jaj płynną masę, którą dodaje się do ciast i makaronów. Reporterzy zatrudnili się w zakładzie, by na własne oczy przekonać, jak wygląda biznes.
"Jesteśmy jak Harry Potter"
Pierwszy zgrzyt pojawił się już przy książeczkach sanepidowskich. Nie musiała być prawdziwa, byle była. Dalej było już tylko gorzej. "Szkolenie" z przebijania terminów ważności jajek. - Termin przydatności jaj jest 28 dni. Magiczna sztuczka i odświeżanie jajek. Delikatnie odrywasz i w to samo miejsce wbijasz tę datę. Cuda! My jesteśmy jak Harry Potter. Tylko on dotykał różdżką, a my palcem. I jest już zmiana. Świeże jajko - mówił pracownik firmy.
Na rynek trafiają też jaja, które w ogóle nie powinny się na nich pojawić - nazywają je "czarnymi" lub "po światełku". Z materiału "Uwagi" dowiadujemy się, że chodzi po prostu o jaja z firm reprodukcyjnych, które powinny trafić do utylizacji. Tak się dzieje, gdy zarodek obumiera.
Zamiast tego "produkuje" się dla nich fikcyjne papiery. Następnie jaja są sprzedawane i przerabiane na masę. Ta trafia do lodów, ciast, majonezów czy makaronów. - Zabiera to handlarz, który gdzieś się z tym udaje. Handlarz kseruje jakiekolwiek dokument identyfikacyjny. I to już w zupełności wszystkim wystarczy - mówi informator "Uwagi".
Reporterzy przekazali wspomniane jaja do zbadania Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. - Bakterie w czasie inkubacji mogą się namnażać do ilości zagrażającej zdrowiu człowieka. Jeśli kupiliście to jako cukiernia, to ktoś bardzo naruszył przepisy. Jeżeli to sprzedał, to jest czyste przestępstwo – skomentował w "Uwadze" prof. Piotr Szeleszczuk, szef Zakładu Chorób Ptaków SGGW.
Firma opublikowała oświadczenie, w którym twierdzi, że natychmiast po emisji programu rozpoczęła kontrole w zakładzie. Następnie wytoczyła ciężkie działa: „Właściciel Fermy Oldar odbiera materiał jako manipulację” – czytamy w oświadczeniu. „Z pierwszych ustaleń w zakładzie wynika, iż pracownicy zakładu byli poddawani przez dziennikarzy TVN próbom namawiania do nieprzestrzegania procedur zakładowych (…) dochodziło do licznych nieudanych prowokacji, których przedstawiony materiał filmowy nie prezentuje” – czytamy dalej. Oldar wskazuje, że w kwietniu i maju w zakładzie zatrudniło się co najmniej trzech pracowników TVN. Według fermy ich zadaniem było przedstawienie jej w złym świetle.
Oszukują także na wiejskich jajach
Polacy gustują w jajkach. W 2016 r. na jednego mieszkańca naszego kraju wypadało po 144 sztuki. Oszuści korzystają na miłości rodaków do tych w majonezie, na miękko czy w jajecznicy. Od kur z wolnego wybiegu, zielononóżek, ekologiczne, wiejskie... Takie i podobne zachęty widzimy wypisane niechlujnie na kartkach, odwiedzając pierwsze z brzegu targowisko. Niestety w wielu przypadkach to czyste oszustwo! Pazerni sprzedawcy prześcigają się w pomysłach, żeby na nas zarobić.
- To świetny biznes. Kupuje się jajko z fermy po 36 gr, a na rynku sprzedają jako takie z wolnego wybiegu nawet po złotówce za sztukę - opowiada informator WP finanse.
Handlarze doskonale wiedzą, że klient wszystko kupi, tylko trzeba zrobić małą mistyfikację. Wystarczy zetrzeć ze skorupek pierwotne nadruki – jeśli są, bo czasem fermy na lewo sprzedają jaja bez żadnych pieczątek, wysmarować jajka kurzymi odchodami i poukładać na brudne paletki – wyjaśnia młodzieniec.
Proceder jest praktycznie nie do wykrycia, bo żadna że służb kontrolujących żywność nie sprawdza tego, czym handluje się na targach. Kontroli podlegają tam za to... toalety i kosze na śmieci.