Oferta intratnej posady w zamian za trzymanie języka za zębami

Krzysztof Rybiński twierdzi, że osoba z bliskiego otoczenia premiera oferowała mu objęcie jednego z urzędów centralnych. Oferta miała paść, gdy ostro krytykował rząd. Rzecznik rządu Paweł Graś zaprzeczył, by ze strony kancelarii premiera padła taka propozycja. "To kampania wyborcza" - skomentował.

Obraz

W środę rano w RMF FM Rybiński, b. wiceprezes NBP i kandydat Obywateli do Senatu z warszawskiej Pragi, mówił: "Osobiście formowano wobec mnie wielokrotnie oskarżenia. Próbowano mnie przekupić. Ze strony bardzo wysoko postawionej osoby, bardzo blisko Donalda Tuska, otrzymałem ofertę zostania prezesem urzędu centralnego. Odmówiłem". Mówił też, że jego żonę straszono utratą pracy.

W późniejszej rozmowie z PAP zadeklarował, że jest gotów spotkać się z premierem Donaldem Tuskiem, by przedstawić mu szczegóły tej sprawy. Jak mówił, ofertę objęcia stanowiska uważa za próbę "wyciszenia krytyki".

Rybiński nie chciał ujawnić nazwiska osoby, która miała mu złożyć tę ofertę, ani powiedzieć, o jaki urząd centralny chodzi. "Mam takie zasady, że nie ujawniam osób, z którymi rozmawiałem, w biznesie tak się po prostu robi" - powiedział.

Jak relacjonował, oferta padła, kiedy bardzo ostro krytykował rząd, a rozpowszechniane przez niego porównanie Tuska do Gierka "było bardzo nośne i przebiło się do wszystkich mediów".

"Wkrótce dostałem prośbę o spotkanie z osobą u szczytu władzy, z najbliższego otoczenia premiera, która złożyła mi taką propozycję" - powiedział Rybiński. Zaznaczył, że odrzucił tę ofertę. "To jest naganne, tak nie powinno być i mam nadzieję, że ujawnienie tego faktu spowoduje, że rząd nie będzie unikał rzetelnej debaty przez oferowanie lukratywnych stanowisk swoim adwersarzom" - powiedział.

Jak dodał, mówiąc o sprawie chciał ujawnić "pewien mechanizm, który według jego wiedzy jest coraz częściej stosowany i jest groźny dla demokracji". "Jeżeli ludzie używają funkcji publicznych po to, by wywierać naciski i ograniczać prawo wolności słowa innym ludziom, to jest to zagrożenie dla demokracji" - uważa Rybiński. W oświadczeniu przekazanym w środę PAP Rybiński zaznaczył, że w tej sprawie kontaktował się z nim wiceszef PJN Paweł Poncyljusz. "Poinformował mnie, że PJN wie o wielu przypadkach podobnych gróźb, które padały ze strony urzędników publicznych wobec tych osób i ich rodzin, które miały startować z list PJN. Celem tych nacisków było zniechęcenie do startu w wyborach" - napisał ekonomista.

W oświadczeniu Rybiński zwrócił się także z prośbą do wszystkich osób, które mają wiedzę o przypadkach nacisków, o pozostawienie wpisu na jego blogu - z opisem całej sytuacji lub bezpośrednie skontaktowanie się z nim.

Do sprawy odniósł się rzecznik rządu Paweł Graś: „Nie znam żadnego urzędnika z kancelarii premiera, który składałby jakiekolwiek propozycje panu Rybińskiemu. Traktuję to jako element kampanii wyborczej, takiego zaistnienia medialnego, co jak widać mu się udało”.

Jak podkreślił rzecznik, polskie prawo przewiduje odpowiednie instytucje, do których należy zgłaszać tego typu sytuacje. „O ile wiem, pan Rybiński tego nie zrobił, więc zarzuty te są, delikatnie mówiąc, mało wiarygodne” - zaznaczył.

Według rzecznika rządu, Rybiński kandydując do Senatu przestał być niezależnym ekspertem, zajął się działalnością polityczną i prowadzi kampanię wyborczą. „Startuje do Senatu, w swoim okręgu ma kontrkandydatów i z nimi może debatować na dowolne tematy i do woli” - dodał Graś.

Z kolei rzecznik klubu PO Paweł Olszewski ocenił, że Rybiński jest w swoich oskarżeniach niewiarygodny, bo jeszcze niedawno mówił, że nie będzie kandydował i zajmował się polityką, a tymczasem kandyduje.

"Ja traktuję te wypowiedzi jako wypowiedzi o charakterze wyborczym i politycznym, tym bardziej, że prof. Rybiński jest dość enigmatyczny w tych wypowiedziach, duży poziom ogólności, brak szczegółów" - powiedział Olszewski. Jego zdaniem, jeśli sytuacja, o której mówi Rybiński, miała miejsce, "to powinien złożyć doniesienie do prokuratury, czego nie zrobił".(PAP)

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana