Oręziak: wolny handel też ma swoją cenę, ktoś musi za to zapłacić
Wolny handel też ma swoją cenę, ktoś musi za to zapłacić - mówiła prof. SGH Leokadia Oręziak w czasie piątkowej debaty w Warszawie o porozumieniach handlowych Unii Europejskiej z Kanadą (CETA) oraz USA (TTIP).
02.12.2016 18:25
"Trzeba podkreślić, że umowa CETA, tak jak umowa TTIP czy TPP to umowy wszechogarniające. Tam właściwie znoszenie barier typowo handlowych w postaci ceł to margines" - zauważyła Oręziak. Jej zdaniem według CETA wszystko może być uznane za barierę w handlu i może stanowić ograniczenie w dostępie do rynku.
"Zwolennicy umowy CETA twierdzą, że są to nieuzasadnione lęki, gdyż gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej też mówiono, że nasz rynek zostanie zalany. Tylko że wielkiemu otwarciu polskiego rynku na konkurencję ze strony towarów i usług innych krajów Unii Europejskiej towarzyszyła i dalej towarzyszy wielka polityka spójności. To są jednak ogromne pieniądze, które już kilkanaście lat płyną i mamy nadzieję, że będą dalej płynąć. (...) To jakaś część rekompensaty za otwarcie" - wskazała.
"A co jest tutaj (w CETA i TTIP - PAP) za to otwarcie rynku? Co w zamian? - pytała - takiej rekompensaty kosztów społecznych tej umowy nie ma".
"Wolny handel też ma swoją cenę. Tak jak nie ma +darmowych obiadów+, tak nie ma +wolnego handlu+. Ktoś musi za to zapłacić" - dodała Oręziak.
W ocenie Marii Świetlik z Fundacji Akcja Demokracja nie ma poważnej analizy dotyczącej CETA i TTIP oraz krytycznego spojrzenia na globalizację w neoliberalnym modelu gospodarczym.
Świetlik podkreśliła, że presja wywierana w CETA na prawo, by przepisy nie stanowiły nowych barier w swobodnym przepływie kapitału i towarów to działanie przeciw interesowi publicznemu.
"Bo interes publiczny to nie jest wyłącznie interes osób prowadzących działalność gospodarczą, i to zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z wielkim kapitałem. Małe i średnie przedsiębiorstwa, pracownicy - to jest gro społeczeństwa, nie wielki kapitał, nie wąska klasa (...) najbardziej uprzywilejowanych. I władza publiczna, ta która dzisiaj pracuje nad umową CETA, ta która ją wynegocjowała, która w styczniu w Parlamencie Europejskim będzie podejmowała decyzję w tej kwestii, dostała od nas mandat po to, żeby bronić interesu publicznego" - zauważyła ekspertka.
Umowy z Kanadą bronił były polski ambasador w Ottawie Marcin Bosacki. Uznał, że CETA jest korzystna dla Polski, tymczasem jednak polska debata o umowie zdominowana jest przez głosy jej przeciwników. "To jest umowa, która rozszerza pole wolnego handlu dla naszych produktów i usług - mówił. - Dzięki wolnemu handlowi Polska zwiększyła w ciągu 25 lat swój eksport z 10 mld dolarów rocznie do w tym roku prawdopodobnie grubo ponad 200 mld. Czyli ponad dwudziestokrotnie" - wskazał.
"Eksport daje nie tylko miliony miejsc pracy w Polsce, ale również miliony miejsc pracy lepiej płatnych, niż stanowiska pracy, które nie są związane z eksportem. To jest różnica 20-25 proc." - dodał.
Przypomniał również, że polskie firmy coraz śmielej wchodzą na rynek kanadyjski, zainwestowały kilka mld dolarów w Kanadzie, a mimo wciąż obowiązujących ceł polski eksport do Kanady - m.in. mebli, kosmetyków, żywności - sięga ok. 2 mld dolarów, a import produktów kanadyjskich - ok. 400 mln dolarów.
Zwrócił również uwagę, że część eksportu do Kanady generują firmy kanadyjskie, takie jak Bombardier czy Pratt & Whitney, które zainwestowały już ponad 10-20 lat temu w produkcję w Polsce. Dodał, że kanadyjskie firmy zatrudniają w Polsce prawie 10 tys. ludzi. "To są z reguły bardzo dobrze płatne miejsca pracy. I ten eksport do Kanady wzrośnie (...), jeśli ta umowa wejdzie w życie" - zaznaczył.
30 października Unia Europejska i Kanada podpisały Całościowe Gospodarcze i Handlowe Porozumienie UE-Kanada (CETA). Znosi ono niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe i liberalizuje handel usługami między UE a Kanadą.
Do czasu zatwierdzenia przez wszystkie kraje członkowskie Unii zawieszona będzie inwestycyjna część umowy.
W sprawie porozumienia o wolnym handlu UE-USA (TTIP) trwają negocjacje. Eksperci przewidują jednak, że mogą zostać wstrzymane po zmianie administracji w Stanach Zjednoczonych ze względu na krytyczne nastawienie amerykańskiego prezydenta-elekta Donalda Trumpa do układów o wolnym handlu.