Orłowski o deficycie: nie będzie gwałtownych reakcji rynków

Ekonomista Witold Orłowski jest przekonany, że zapowiedź wysokiego deficytu budżetowego w 2010 roku nie wpłynie negatywnie na rynek giełdowy w Polsce.

07.09.2009 | aktual.: 07.09.2009 08:50

W wywiadach dla sobotnich wydań "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że deficyt przekroczy poziom 52 miliardów złotych.

Profesor Orłowski powiedział w Salonie Politycznym Trójki, że minister prawidłowo wybrał sobotę na ogłoszenie takich danych. Zdaniem ekonomisty, gdyby doszło do tego w dniu sesji, giełda zareagowałaby nerwowo. Teraz natomiast, dwa dni po fakcie, nie będzie gwałtownych reakcji rynków - uważa profesor Orłowski.

Według gościa Trójki, można było się spodziewać tak wielkiego deficytu w przyszłym roku, choćby na podstawie ekspertyz Komisji Europejskiej sprzed kilku miesięcy. Zdaniem profesora Orłowskiego, tak wysoki deficyt nie wynika z błędów polskich władz, tylko ze spadających wpływów z podatków i niższego wzrostu gospodarczego. Mimo tego można było przygotować się do takiej sytuacji kilka lat wcześniej - zbilansować budżet i zmienić strukturę wydatków publicznych - uważa profesor Orłowski.

Według gościa Trójki, trzeba będzie dużego wysiłku, by utrzymać w przyszłym roku deficyt na poziomie zapowiadanym przez ministra. Jacek Rostowski nie może podnieść podatków, ani obciąć wydatków, bo większość z nich jest założona w ustawach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)