Petrochemia zaciska pasa
Wyniki finansowe PKN Orlen i Grupy Lotos za pierwszy kwartał znacząco się pogorszyły. Czy oznacza to potrzebę zmiany planów inwestycyjnych, czy tylko ich dostosowanie do aktualnej sytuacji gospodarczej?
19.06.2009 | aktual.: 19.06.2009 12:49
A może kryzys to okazja do przeprowadzenia w firmach porządku i przygotowania się na powrót koniunktury?
PKN Orlen od trzech kwartałów ma straty. Strata operacyjna płockiego potentata w pierwszym kwartale wyniosła 320 mln zł. Lepiej radził sobie Lotos. Firma zanotowała zysk operacyjny na poziomie 1,7 mln zł, co przy przychodach za trzy miesiące przekraczających 2,7 mld nie jest czymś szczególnym, jednak, jak podkreślają analitycy - dobrze, że choć na plusie.
Trudno jednak o pogorszenie wyników obwiniać same spółki czy też zarządzających.
_ Otoczenie rynkowe spółki na początku roku przedstawiało się następująco: słaba złotówka, bardzo niska cena ropy, kryzys na rynku finansowym i złe prognozy rynkowe _- wymienia Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. Zarazem dodaje, że pomimo lepszych niż zakładano wyników pierwszego kwartału, kryzys się nie skończył - przed załogą sporo pracy i wyrzeczeń.
Na szczęście, jak dodaje szef Lotosu, na międzynarodowym rynku paliw widać już pierwsze oznaki poprawy. To daje nadzieję, że drugi kwartał tego roku będzie korzystniejszy dla spółek paliwowych.
_ Mogą o tym świadczyć między innymi ostatnie wzrosty notowań surowca oraz wysokie cracki benzynowe, utrzymujące się już od kwietnia, a także prognoza, że w związku ze zbliżającym się sezonem wakacyjnym popyt na paliwa będzie rósł _- tłumaczy Olechnowicz.
W kwietniu wzrosła również średnia wartość dyferencjału (różnicy ceny) pomiędzy gatunkami ropy Brent i Ural. Wynosi ona obecnie około 1,5 dolara na baryłce. Oznacza to, że zarówno Lotos, jak i PKN, więcej zarabiają na przerobie rosyjskiego surowca.
Dla polskich spółek kluczowe wieści napływają jednak z rynków surowcowych. Od początku maja notowania ropy Brent stale rosną. W połowie miesiąca za baryłkę paliwa spod dna Morza Północnego płacono już ponad 58 dolarów, a cena surowca w Nowym Jorku po raz pierwszy od ponad pół roku przekroczyła 60 dolarów. Za ostatnie wzrosty notowań ropy naftowej odpowiedzialny jest optymizm inwestorów co do szans na wyjście globalnej gospodarki z kryzysu. Analitycy oceniają także, że recesja szybciej się zakończy niż się tego spodziewano jeszcze kilka miesięcy temu. Czy jednak z tej poprawy sytuacji będą mogły skorzystać nasze rafinerie?
Lotos stawia na plus
Kryzys na rynku dotyka pomorską firmę w szczególnej sytuacji. Spółka realizuje ambitny program rozbudowy mocy produkcyjnych kosztem miliardów złotych znany pod nazwą "10+". Dzięki inwestycji Lotos będzie mógł przerabiać rocznie ponad 10 mln ton surowca. Wiele wskazuje, że decyzja o rozbudowie (finansowania domknięto tuż przed wybuchem kryzysu finansowego) okaże się niezwykle trafiona. Lotos zwiększa bowiem nieprzerwanie sprzedaż swoich produktów. Udział w rynku paliw spółki wzrósł do 28,3 proc. To o 3,8 proc. więcej niż na początku 2008 r., przy wzroście rynku tylko o 0,2 proc.
Na koniec pierwszego kwartału zaawansowanie prac prowadzonych w ramach programu osiągnęło poziom ponad 71 proc. Postój remontowy trwał rekordowo krótko, bo tylko 33 dni (o połowę krócej niż poprzednio). Termin remontu został tak zaplanowany, by w trakcie jego realizacji wykonano również wszystkie prace niezbędne do przeprowadzenia integracji obecnego układu technologicznego rafinerii z instalacjami nowo budowanymi w ramach programu "10+". Modernizacji i rozbudowie poddano m.in. system zasilania elektrycznego, układ sieci gazu opałowego, pary i zrzutów. W trakcie postoju wykonano blisko 200 podłączeń w istniejący system rurociągów procesowych. Zgodnie z harmonogramem programu, latem 2009 r. nastąpi uruchomienie instalacji hydroodsiarczania oleju napędowego. Po uruchomieniu drugiego ciągu instalacji destylacji atmosferycznej i próżniowej podczas następnego remontu postojowego nie zostanie już zatrzymany przerób ropy w rafinerii.
Zarząd spółki musi się jednak borykać i z problemami. Po pierwsze na działania prezesa Olechnowicza skarżą się związki zawodowe Petrobaltiku, zarzucając mu m.in. zaniechanie wydobycia na Bałtyku (więcej o tym sporze w tekście na str. 56). Co rusz pojawiają się także kwestie płacowe.
_ Tak jakby nic się nie wydarzyło na rynku... _ - komentują szefowe Lotosu.
Najważniejszy dla Lotosu jest teraz jednak pakiet antykryzysowy. Jego celem jest doprowadzenie do poprawy przepływów pieniężnych w spółce w tym roku o 390 mln zł. Na tę kwotę mają się składać oszczędności kosztów w grupie na poziomie ok. 170 mln zł oraz zawieszenie lub zaniechanie wydatków inwestycyjnych, jakie miały być poniesione w 2009 roku na kwotę około 220 mln zł. Jak niedawno informował prezes Olechnowicz, już po dwóch miesiącach oszczędności z tytułu pakietu sięgnęły 45 mln zł. To więcej niż 25 proc. oszczędności zaplanowanych na cały 2009 rok.
Komu ciążą Możejki?
Problemy ma również największy polski koncern naftowy PKN Orlen. Po pierwsze spółce wyraźnie ciążą Możejki. Decyzja o kupnie zakładu była podejmowana w sytuacji, gdy koniunktura gospodarcza jeszcze się rozpędzała. Jednak problemy z Rosjanami, kwestia kosztownego transportu ropy i zwykły pech spowodowały, że coś, co miało być całkiem dobrym przedsięwzięciem biznesowym, stało się kulą u nogi. Trudności skumulowały się w najmniej odpowiedniej chwili. Pod koniec pierwszego kwartału Orlen został zmuszony do sfinalizowania zakupu rafinerii. Za niemal 285 mln dolarów PKN kupi resztę akcji litewskiego zakładu.
Trudno zresztą mieć pretensje do rządu w Wilnie, że skorzystał z tej opcji. Pieniądze z PKN pomogą ratować finanse Litwy, a że źle wpływają na zasoby gotówki Orlenu - to już zmartwienie płockiej spółki.
Jak by tego było mało, zarząd spółki znalazł się w pierwszym kwartale tego roku pod presją związkowców.
Co prawda w trakcie rokowań strona związkowa odstąpiła od pierwotnych żądań określających wskaźnik wzrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia na poziomie 10 proc., jednak i tak zawarto kosztowne dla spółki porozumienie. Na jego mocy pracodawca zobowiązał się do wypłat pracownikom jednorazowych nagród o łącznej wartości 5 500 zł. Oznacza to obciążenie spółki dodatkowymi dziesiątkami milionów złotych wydatków.
Wydaje się jednak, że marcowe starcie ze związkowcami to dopiero przygrywka. Prezes Orlenu Jacek Krawiec zapowiedział, że strategia spółki zakładała optymalizację zatrudnienia, a obecna trudna sytuacja w gospodarce światowej potwierdza tę konieczność. To przekaz zawoalowany, ale czytelny: w spółce należy się spodziewać grupowych zwolnień. W jakiej skali? Spekuluje się, że z głównej spółki firmy (zakłady w Płocku) będzie musiało odejść grubo ponad 15 proc. liczącej niespełna pięć tys. osób załogi.
Tak duża skala problemów i wyzwań powoduje, że w Orlenie, podobnie jak i w Lotosie, szuka się oszczędności. Czeska grupa paliwowa Unipetrol, wchodząca w skład grupy kapitałowej PKN Orlen, zamierza w tym roku obniżyć koszty o 70 mln zł i zredukować plany inwestycyjne o taką sama kwotę. Redukcja kosztów ma objąć wszystkie działy biznesowe Unipetrolu. Spółka m.in. planuje redukcję zatrudnienia o 8 proc.
Czy w spółce dzieje się więc tylko źle? Byłaby to ocena niesprawiedliwa. Spółka wciąż mogłaby wejść w wydobycie węglowodorów. Jednak aby tak się stało, potrzebne są decyzje polityczne.
_ Pomimo słabszych wyników finansowych, Orlen nie stoi na straconej pozycji. Firma ma doskonałą pozycję w sektorze przerobu ropy. Dysponuje największym potencjałem rafineryjnym w tej części Europy; przejęcie Możejek tylko wzmocniło tę pozycję. W zamian za udziały w odwiertach prowadzonych przez inne firmy naftowe, Polski rząd mógłby oddać udziały w kilku częściach składowych Orlenu _- uważa Arkadiusz Galat, analityk branży paliwowej z Frost & Sullivan.
W ogóle problemem Orlenu wydaje się być również brak stałej strategii w sektorze upstream.
_ O inwestycjach tym sektorze mówiło się już w 2006 roku. Do pierwszej inwestycji doszło dopiero w 2008 roku _- przypomina Galat.
_ Zeszłoroczne kupienie 50 proc. udziałów Odin Energi Latvija dało spółce nowe możliwości w wydobyciu na łotewskim szelfie; partnerem Orlenu jest Kuwait Energy Company (KEC) posiadający drugie 50 proc. udziałów. Nie jest to oczywiście złą inwestycją, chociaż produkcja z tego szelfu nie zaspokoi na pewno większości zapotrzebowania spółki na ropę naftową. Bezcenne będzie dla Orlenu przejęcie wiedzy z dziedziny eksploracji i produkcji, którego Orlen jak na razie nie ma. _
Jednak prawdziwym sukcesem byłoby realizowanie innych planów firmy.
_ W tym roku jest głośno o przymiarkach Orlenu i PGNiG do przejęcia zagranicznej firmy naftowej, co zapewniłoby spółce zapoczątkowanie produkcji ropy naftowej i gazu _- wyjaśnia analityk.
Szefowie Orlenu są sceptyczni wobec tych planów.
_ Zarząd PKN Orlen podjął decyzję o ograniczeniu wydatków na segment upstream do absolutnego minimum _- powiedział nam Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes koncernu ds. finansowych.
Czy branża naftowa wstrzyma więc wszystkie inwestycje? Z pewnością te, które nie są absolutnie konieczne. W przypadku Orlenu dużo może zależeć od tego, czy uda się sprzedać Anwil. Miliard lub dwa to pieniądze, które pozwoliłyby płockiej spółce na jakieś interesujące kroki.
Dużo ciekawsze wieści dochodzą z Lotosu. Pomorska spółka razem z Energą i PGNiG podpisała umowę w sprawie opracowania studium wykonalności, budowy i eksploatacji elektrociepłowni na gaz ziemny o mocy elektrycznej 200 MW. Szacowane nakłady inwestycyjne wyniosą ok. 800 mln zł. Uruchomienie elektrociepłowni planowane jest na jesień 2013 roku.
_ Inwestycja otwiera nam możliwość realizacji kolejnych programów rozwojowych gdańskiej rafinerii _- podkreśla Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu.
Ten pomysł bardzo chwalą specjaliści. Choć Lotos będzie mniejszościowym udziałowcem konsorcjum (Lotos i PGNiG po 20 proc., Energa 60 proc.), to jednak inwestycja pozwoli zapewnić należyte ilości ciepła i energii w przyszłych latach. Co ważne, będzie to energia produkowana "czysto", a to w obliczu obostrzeń związanych z emisjami gazów cieplarnianych jest niezwykle ważne.
Z pewnością interesujące może być pytanie, dlaczego Lotosowi w ostatnich latach udaje się realizować - dysponując relatywnie niższą bazą - więcej inwestycji niż Orlenowi? Być może odpowiedź jest dość prosta. Obecny prezes Lotosu Paweł Olechnowicz "przeżył" już sześciu prezesów i p.o. prezesa w Orlenie. A jak wiadomo, inwestycji nie da się planować krótkoterminowo.
Dariusz Malinowski
Nowy Przemysł