Pięć tysięcy złotych mandatu za śmiecenie. Idą dotkliwe zmiany w prawie
Rząd bierze się za śmieciarzy - zarówno tych, którzy wyrzucają papierki na ulicę, jak i zorganizowane mafie, sprowadzające niebezpieczne odpady z zagranicy i podpalające wysypiska. W środę w Sejmie zostało przeprowadzone pierwsze czytanie projektu największych od końca lat 90. zmian w kodeksie karnym.
Projekt nowelizacji, który przyjął w czerwcu rząd, zakłada m.in. zaostrzenie kar w kodeksie karnym za nielegalny import odpadów niebezpiecznych, zaśmiecanie, podpalanie wysypisk i inne umyślne przestępstwa przeciwko środowisku.
Jak tłumaczył w Sejmie wiceminister klimatu Jacek Ozdoba, celem zmian ma być m.in. podniesienie dolnej i górnej granicy odpowiedzialności karnej za przestępstwa przeciwko środowisku - m.in. kara pozbawienia wolności do 12 lat za nielegalny import niebezpiecznych odpadów.
Posypią się kary
Wśród zmian jest również zapłata nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej do 10 mln zł przez podmioty importujące nielegalnie niebezpieczne odpady. Dla porównania: przez ostatnie 10 lat przestępcy wpłacili w sumie 1 mln zł.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Kto skorzysta, a kto straci na zmianach w Polskim Ładzie? "Ciągle jesteśmy na minusie"
W przypadku zaśmiecania pól, łąk czy lasów ma obowiązywać "obligatoryjność ich uprzątnięcia", a mandaty - zostać zwiększone do 5 tys. zł. Z kolei maksymalna stawka kary grzywny za usuwanie roślinności przez wypalanie gruntów rolnych, obszarów kolejowych, pasów przydrożnych, trzcinowisk lub szuwarów zostanie podwyższona do 30 tys. zł.
Projekt przewiduje też podniesienie kary za zanieczyszczenie wody, powietrza lub powierzchni ziemi substancją albo promieniowaniem jonizującym, a także za nielegalne składowanie, usuwanie, przetwarzanie, odzysk, unieszkodliwianie i transport odpadów, które może zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza, powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym.
W przypadku skazania sprawcy za umyślne przestępstwo przeciwko środowisku, sąd będzie musiał orzec wobec niego nawiązkę w wysokości od 10 tys. zł do 10 mln zł. A jeśli przestępstwo zostanie popełnione nieumyślnie, nawiązka będzie orzekana fakultatywnie.
Według Jacka Ozdoby zaostrzenie przepisów ma wywołać tzw. efekt mrożący - widmo nieuniknionej kary ma doprowadzić do zmniejszenia liczby przestępczych procederów.
Opozycja jest "za"
Podczas pierwszego czytania projektu w Sejmie poseł Bogusław Sonik w imieniu klubu KO zadeklarował chęć dalszej pracy nad projektem. Anna Mucha z koła Polska 2050 podkreśliła, że ustawa jest bardzo potrzebna, żeby zwalczać m.in. mafie śmieciowe. Wskazała, że samo podwyższenie kar to za mało.
Również posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek uznała, że kierunek, jaki wyznacza projekt, jest słuszny, ale samo zaostrzenie przepisów nie wystarczy - trzeba też narzędzi i środków do wykrywania sprawców. - Jesteśmy za dalszymi pracami nad projektem i liczymy, że propozycje Lewicy zostaną dodane do projektu - zadeklarowała.
Grzegorz Braun z Konfederacji zapowiedział z kolei złożenie poprawki do projektu, która zakłada przekazanie kar finansowych nie do instytucji centralnych, a do samorządów.