Pieniądz tylko pozornie najtańszy w historii
Zgodnie z przewidywaniami ekonomistów, Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Jednak wbrew prognozom części ekspertów nie zdecydowała się na inne - bardziej nietypowe - działania.
26.03.2009 | aktual.: 26.03.2009 11:24
Rada Polityki Pieniężnej obniżyła wczoraj stopy procentowe do najniższego poziomu w historii. Koszt pieniądza został zmniejszony o 25 punktów bazowych, do 3,75 proc. _ To nie koniec cyklu obniżek stóp procentowych _- zapowiada Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego. Nie chce jednak na razie powiedzieć, jak długo ten proces potrwa. Dodaje, że czynnikiem sprzyjającym łagodzeniu polityki pieniężnej może być zachowanie dyscypliny sektora finansów publicznych.
*Inflacja nam nie zagraża *
Co przekonało radę do cięcia stóp? Prezes NBP wymienia obniżenie dynamiki PKB w IV kwartale 2008 r. oraz spadek produkcji przemysłowej, eksportu i sprzedaży detalicznej w pierwszych miesiącach 2009 r. „To potwierdza, że tempo wzrostu gospodarczego w Polsce ulega istotnemu osłabieniu” – głosi komunikat po posiedzeniu RPP.
_ Jednocześnie informacje o sytuacji na rynku pracy potwierdzają spadek zatrudnienia i wzrost bezrobocia oraz obniżanie się dynamiki wynagrodzeń, co oddziałuje w kierunku zmniejszenia presji inflacyjnej _– stwierdza RPP. Sławomir Skrzypek jest przy tym przekonany, że obniżka kosztu pieniądza nie wpłynie negatywnie na złotego. _ Dysparytet stóp procentowych nie jest obecnie kwestią decydującą o kursach walut _– mówi.
Zaszkodzi to bankom
_ Jeśli spojrzymy na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w perspektywie krótkoterminowej, to z pewnością można uznać, że jest ona niekorzystna dla banków _– mówi Marta Jeżewska, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Tłumaczy, że przy obecnej wojnie depozytowej prowadzonej przez krajowe instytucje, referencyjna stopa procentowa nie jest wyznacznikiem kosztu pozyskania pieniądza. Banki oferują bowiem za oszczędności znacznie wyższe stawki.
W bilansach instytucji finansowych brakuje przy tym lokat o długim terminie zapadalności, więc w krótkim czasie wzrosło oprocentowanie całych portfeli depozytowych. Natomiast oprocentowanie kredytów jest w większości oparte na stawkach rynkowych, do których bank dolicza marżę. W ostatnich latach banki udzieliły dużo długoterminowych kredytów przy niskich marżach. Efekt decyzji RPP jest więc taki, że spada różnica pomiędzy oprocentowaniem kredytów i depozytów, a więc także zarobek banków.
_ Natomiast w dłuższym horyzoncie banki powinny odczuć pozytywne skutki rozluźniania polityki pieniężnej. Zmniejszają się bowiem obciążenia kredytowe klientów _- mówi Marta Jeżewska. _ Pozytywnie odbije się to na ilości niespłacanych kredytów _- dodaje.
Najwięcej będzie jednak zależało od tego, czy bankom uda się przerwać walkę na depozyty i znów będą płacić za oszczędności stawki na poziomach niższych niż WIBOR.
Nie będzie niższej stopy rezerwy obowiązkowej?
Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się przy tym na zastosowanie żadnych „nietypowych” działań. Chodzi o obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej, czyli ilości pieniędzy, które banki komercyjne muszą odkładać w NBP od założonych u nich lokat.
Dzięki temu banki uzyskałyby dodatkową płynność. _ Takie rozwiązanie było dyskutowane podczas posiedzenia rady. Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze, które trafiły do skarbców banków po wykupieniu przez NBP obligacji za 8 mld zł, znalazły się z powrotem w naszych skarbcach w ramach operacji otwartego rynku. Takie decyzje będą więc podejmowane jedynie wówczas, kiedy będziemy mieli pewność, że przyczynią się do poprawy sytuacji na rynku _– mówi Sławomir Skrzypek.
Jego zdaniem, również gwałtowna obniżka stopy depozytowej nie wpłynie na zwiększenie płynności na rynku międzybankowym. Banki nadal sobie nie ufają. W przeddzień decyzji RPP odłożyły na rachunkach w banku centralnym niemal 11 mld zł (w ostatnich dniach było to średnio 5 mld zł, a do połowy marca od 1 do 2 mld zł). NBP ograniczyło podaż bonów pieniężnych, więc instytucje, które nie mają innych sposobów na zagospodarowanie wolnej gotówki, lokują ją w NBP.
Za złożone środki otrzymują 2,5 proc., a po wczorajszej obniżce stopy depozytowej będą dostawać 2,25 proc. Wolą jednak odkładać ją w banku centralnym, niż pożyczać sobie nawzajem niewiele drożej (po około 2,6 proc.) m.in. ze względu na limity w transakcjach z innymi podmiotami. Jeszcze niedawno Sławomir Skrzypek przekonywał, że silne cięcie stopy depozytowej skłoni banki do pożyczania sobie pieniędzy.
Piotr Rutkowski
PARKIET