PKP: utrudnienia w kursowaniu pociągów do wtorku

Do wtorku wieczorem potrwają utrudnienia w kursowaniu pociągów. Najgorzej jest na trasach Warszawa-Kraków i Warszawa-Katowice przez Częstochowę. Opóźnienia pociągów spowodowało głównie oblodzenie sieci trakcyjnej, które sparaliżowało ruch na tych liniach.

11.01.2010 | aktual.: 11.01.2010 16:47

- To nie kataklizm, tylko sytuacja ekstremalna - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej członek zarządu PKP SA Jacek Prześluga. Jak wyjaśnił prezes zarządzającej infrastrukturą kolejową spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Zbigniew Szafrański, warstwa lodu na liniach trakcyjnych jest tak duża, że nie da się go usunąć inaczej niż ręcznie, co trwa bardzo długo.
- Jest tyle lodu, że linie przypominają raczej rury - powiedział Szafrański. Jak mówił, pracownicy spółki chcą do poniedziałkowego wieczoru przywrócić zasilanie, żeby umożliwić ruch choćby jednym torem. Całkowite usunięcie awarii potrwa prawdopodobnie do wtorku wieczorem.

Przedstawiciele PKP wyjaśniają, że poza oblodzeniem sieci trakcyjnej, awarie spowodowały także obfite opady śniegu, drzewa powalone na tory oraz awarie taboru.
- Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie wystąpi oblodzenie sieci, ani tym bardziej mu zapobiec. Zdarza się też, że kilka godzin skuwamy lód, a w tym czasie linie zamarzają na nowo - powiedział Prześluga.

Jak wyjaśnił Prześluga, oblodzenie sieci spowodowało, że nie można dostarczyć prądu do pociągów. Trzeba podczepić je do lokomotyw spalinowych, które przeciągają unieruchomione składy przez najtrudniejsze odcinki, które liczą nawet kilkadziesiąt kilometrów.
- Trudna sytuacja dotyka wszystkie spółki kolejowe, więc wszystkie firmy, które mają lokomotywy spalinowe, je pożyczają - PKP Cargo, PKP Intercity, a nawet DB Schenker Rail - mówił.

W okolicach Krakowa i Częstochowy tworzą się korki z pociągów, które utknęły, pozbawione zasilania.
- Lokomotywy spalinowe są wolniejsze niż elektryczne, a poza tym mamy ich mało. Dlatego nie jesteśmy w stanie przeciągnąć wszystkich pociągów - powiedział Szafrański.

Przedstawiciele spółek kolejowych zapewnili, że pracownicy robią wszystko co w ich mocy, żeby tylko zmniejszyć utrudnienia. Członek zarządu PKP Intercity Marek Nitkowski powiedział, że obowiązujące w Polsce prawo, w takich sytuacjach, gdy do opóźnień dochodzi nie z winy przewoźnika, wyłącza jego odpowiedzialność. Jednak - jak mówił - pasażerom, których dotknęły utrudnienia, wydawane są na koszt przewoźników gorące napoje, a nawet posiłek. Tam gdzie to możliwe, staramy się też zapewnić zastępczą komunikację autobusową - mówił.

Przedstawiciele kolei przyznają, że kilkugodzinne opóźnienia są i będą tak długo, aż pracownicy nie poradzą sobie z oblodzoną trakcją. Będą też odwoływane kolejne połączenia. PKP Intercity z ponad czterystu pociągów uruchamianych dziennie odwołały kilka, a Przewozy Regionalne kilkadziesiąt z trzech tysięcy składów, które wypuszczają codziennie na trasy.

Zdaniem Prześlugi, do tak trudnej sytuacji doszło dlatego, że infrastruktura kolejowa jest niedoinwestowania.
- Ale mimo to jeździmy i wozimy pasażerów - powiedział. Dodał, że w obecnych warunkach atmosferycznych pociągi są i tak najpewniejszym środkiem transportu.
- Wyciągamy wnioski z tego, co się dzieje i mamy nadzieję, że następnym razem poradzimy sobie z zimą lepiej - powiedział Szafrański.

Źródło artykułu:PAP
pogodazimapkp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)