Plan działań na rzecz bezpieczeństwa energetycznego i solidarności energetycznej

Polska z zadowoleniem wita plan działań
dotyczący bezpieczeństwa energetycznego i solidarności
energetycznej UE, który zatwierdzą za miesiąc na szczycie w
Brukseli szefowie państw i rządów "27".

18.02.2009 | aktual.: 18.02.2009 17:00

Polscy dyplomaci w Brukseli nie ukrywają, że w przeforsowaniu niektórych polskich postulatów "pomógł" kryzys gazowy między Rosją a Ukrainą z grudnia zeszłego roku, który doprowadził do przerwania na dwa tygodnie dostaw rosyjskiego gazu do wielu krajów UE.

_ W Brukseli nikt nie wierzy w trwałe rozwiązanie kryzysu Rosja- Ukraina _ - przyznał polski dyplomata.

Negocjacje w sprawie planu działania, który ma zapewnić UE bezpieczeństwo energetyczne, a w razie kryzysu solidarność między krajami członkowskimi, są na finiszu. W czwartek przyjmą go ministrowie ds. energii na spotkaniu w Brukseli. Polskę będzie reprezentował wiceminister gospodarki Marcin Korolec.

Plan jest odpowiedzią na propozycje Komisji Europejskiej zgłoszone w listopadzie w ramach tzw. drugiego Strategicznego Przeglądu Energetycznego. Przewiduje szereg pilnych, krótkoterminowych środków do wdrożenia przez całą UE.

Jest wśród nich sześć priorytetowych działań w dziedzinie infrastruktury, z których dla Polski ważne są aż cztery: budowa południowego korytarza gazowego (czyli gazociąg Nabucco znad Morza Kaspijskiego); promowanie terminali do odbioru gazu skroplonego LNG (takich jak planowany gazoport w Świnoujściu); budowa interkonektorów w regionie bałtyckim, które położą kres izolacji energetycznej Litwy, Łotwy i Estonii; międzysystemowe połączenia elektroenergetyczne i gazowe w Europie Środkowej i Południowo- Wschodniej w kierunkach Północ-Południe oraz Północ-Zachód.

Ten ostatni priorytet to dla Polski szansa na rozwój importu gazu z Norwegii (gazociąg Skanled) i w ten sposób zmniejszenie uzależnienia od dostaw z Rosji. A także na gest solidarności ku krajom takim jak Ukraina, Gruzja czy Mołdawia i na rozwój energetycznego wymiaru Partnerstwa Wschodniego.

Uniezależnieniu od Rosji ma służyć forsowany przez Polskę zapis, że jednym z priorytetów jest dywersyfikacja nie tylko dróg, ale i źródeł dostaw. "Sama dywersyfikacja dróg jest ułomna, bo nie zbliża nas do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego UE" - powiedział jeden z dyplomatów.

Skąd wziąć pieniądze na wszystkie inwestycje? W planie mowa jest o wszelkich możliwych środkach: od funduszy prywatnych i publicznych, przez fundusze unijne, po kredyty z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. _ Każdy sobie z tego coś wybierze _ - skomentował dyplomata.

Polska podkreśla konieczność finansowego zaangażowania państw w projekty energetyczne. _ My uważamy, że bezpieczeństwo energetyczne musi mieć swoją cenę _ - dodał dyplomata.

_ Jak pokazała przeszłość i sytuacja obecna, brak wsparcia politycznego powoduje utrudnienia, chociażby dlatego, że każda inwestycja potrzebuje stosu zezwoleń _ - kontynuował.

Polska ma świadomość, że bez publicznych pieniędzy nie może być mowy o budowie uśpionych interkonektorów - które w "normalnych czasach" nie mają ekonomicznego uzasadnienia, a więc nie znajdą inwestora; są za to potrzebne w czasie kryzysu, by dzielić się zapasami gazu.

Polska stoi na stanowisku, że takie zapasy powinny być obowiązkowe we wszystkich krajach UE (na wzór zapasów ropy, które na mocy specjalnej dyrektywy muszą wystarczyć na co najmniej 90 dni) - bo to warunek, by w czasach kryzysu w ramach solidarności kraje członkowskie mogły się dzielić gazem. Polski rząd może się w Brukseli podawać za przykład, bo PGNiG prowadzi teraz budowę czterech dużych magazynów gazu, a dwa kolejne są w planach.

Propozycję nowelizacji dyrektywy w tej sprawie KE - ponaglana przez Polskę i inne kraje - ma przedstawić już w tym roku, a nie, jak planowała, w 2010 r.

Kształt nowelizacji nie jest jeszcze znany, ale wiadomo, że KE odejdzie od obecnych przepisów, które zobowiązują do reakcji, kiedy zakłóconych jest 20 proc. dostaw gazu dla całej UE przez co najmniej osiem tygodni. Polska proponowała dotychczas, by klauzula solidarnościowa działała w przypadku zagrożenia 50 procent dostaw dla jednego kraju członkowskiego przez cztery tygodnie zimą.

Niewykluczone jednak, że nowa dyrektywa w ogóle nie będzie ustanawiała konkretnych warunków uruchomienia unijnej solidarności; i że kiedy jakiś kraj w tarapatach zwróci się o pomoc, to inne będą musiały mu pomóc.

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)