PO wraca do pomysłu zmian w ustawie o związkach zawodowych
Platforma Obywatelska wraca do pomysłu zmian dotyczących funkcjonowania związków zawodowych, który przewiduje podniesienie progu reprezentatywności dla związków zawodowych - z obecnych 10 proc. ogółu pracowników - do 33 proc. Propozycje zmian są już u przewodniczącego klubu PO Grzegorza Schetyny.
16.11.2009 | aktual.: 16.11.2009 15:26
- Przygotowałem propozycje zmian w kodeksie pracy, ustawie o związkach zawodowych i ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zmiany zakładają podniesienie progu reprezentatywności dla związków zawodowych do 33 proc. Projekty przekazałem już Grzegorzowi Schetynie i Waldy Dzikowskiemu (odpowiadającemu w klubie PO za legislację - PAP) - powiedział PAP Jarosław Pięta, śląski poseł Platformy.
Dzikowski powiedział w poniedziałek PAP, że w najbliższym czasie dokładnie zapozna się z propozycjami zmian. - To delikatna materia, chcę porozmawiać m.in. z ministrem Michałem Bonim - zaznaczył. Pytany, czy to autorska inicjatywa posła Pięty, Dzikowski odparł, że to projekt poselski, ale "nie jest nim zaskoczony".
- Zmiany są potrzebne, o tym wiadomo od dawna. Niektórzy związkowcy są nimi tylko z nazwy. Nie może być tak, jak to się stało w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, że 200 ludzi zablokowało duże związki. Nie chodzi o ograniczenie praw związkowych, chodzi o to, aby rozmowy prowadziły związki, w których zrzeszona jest istotna większość załogi. Porozumienia zakładowe powinni negocjować ludzie, którzy nie chcą się +licytować+, tylko rzeczywiście myślą o interesach pracowniczych - tłumaczy Pięta.
To już drugie podejście PO do zmian w prawie związkowym. O zmianie przepisów (chodziło o podniesienie progu reprezentatywności do 25-33 proc.) mówił w sierpniu ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Argumentował wtedy, że w firmach działa po kilkanaście związków zawodowych, a pracodawca jest zobligowany rozmawiać ze wszystkimi. Przekonywał, że ograniczenie liczby związków ułatwiłoby negocjacje pracodawców z pracownikami. Już wtedy nad zmianami pracował poseł Pięta.
Plany ograniczania liczby związków w zakładach pracy poparli wówczas szefowie największych central związkowych, ale oceniali, że próg w wysokości około 30 proc. jest za wysoki.
Wiceszef komisji krajowej NSZZ "Solidarność" Maciej Jankowski mówił wówczas PAP, że "kilkadziesiąt małych organizacji w zakładzie pracy uniemożliwia uzgadnianie stanowisk, co utrudnia negocjacje z pracodawcą". Jak zaznaczył, skutkuje to tym, że pracodawca - ponieważ związki się nie dogadały - podejmuje decyzje sam. - To jest szkodliwe dla pracowników - zaznaczył.
- Jesteśmy za zmniejszeniem liczby związków zawodowych w zakładach pracy, bo gdy jest ich np. 6 czy 7, to czasem trudno uciec od populizmu, który nie pomaga w negocjacjach z pracodawcami. Jednak nie sposób dziś powiedzieć, o ile można byłoby podnieść próg reprezentatywności związków - podkreślał też wiceprzewodniczący OPZZ Franciszek Bobrowski.
Wcześniej w maju o związkach wypowiadał się też poseł PO Sławomir Nitras; mówił m.in., że są "destrukcyjne", a także, że związkowcy nie są "świętymi krowami" i że należy ograniczyć ich przywileje, w tym np. etaty związkowe w zakładach pracy. Jak przekonywał, Platforma chce zmian w ustawie o związkach zawodowych m.in. po to, by ograniczyć prawa "rozwydrzonych związkowców wypasionych na państwowych pieniądzach".
Pięta zastrzega, że chociaż zapisał w swoich projektach próg reprezentatywności na poziomie 33 procent, to nie wyklucza zmiany w ostatecznym kształcie. Przyznaje też, że Platforma będzie musiała przekonać do zmian prezydenta, a jeśli zdecyduje się przeprowadzić przez Sejm projekt mimo sprzeciwu Lecha Kaczyńskiego, będzie potrzebowała głosów opozycji, żeby odrzucić ewentualne weto.
- Spodziewamy się, że Lech Kaczyński będzie chciał zawetować takie zmiany, ale nie sondowaliśmy jeszcze opozycji. Nie wykluczamy, że uda się uzyskać poparcie któregoś z klubów spoza koalicji - powiedział PAP polityk z władz klubu.
Pięta przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych związki organizują się na zasadzie 50 proc. ogółu pracowników plus 1, a na terenie danego zakładu przez czas kadencji, czyli 4-5 lat, działa jeden reprezentatywny związek. - W polskich realiach to niemożliwe, ale przy 33-procentowym progu reprezentatywności u danego pracodawcy mogłyby występować 3 związki zawodowe. Teraz na terenie jednej kopalni może występować ponad 30 związków zawodowych - podkreślił poseł.
Obowiązujący dziś kodeks pracy stanowi, że reprezentatywną zakładową organizacją związkową jest "organizacja związkowa zrzeszająca co najmniej 10 proc. pracowników zatrudnionych u pracodawcy".
Pięta powiedział, że pracując nad zmianami, utrzymał zapis - zgodnie z którym - jeżeli żaden ze związków nie osiągnie ustawowego progu reprezentatywności, reprezentatywnym stanie się ten związek, który zrzesza najwięcej pracowników danego zakładu.