Policja spisuje strajkujących lekarzy

Od dwóch dni w strajkujących pomorskich szpitalach pojawiają się umundurowani policjanci. Dopytują, czy i kto strajkuje. Zapisują nazwiska protestujących lekarzy. W Komendzie Głównej Policji tłumaczą, że to rutynowa akcja, prowadzona przy każdym strajku

23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 10:59

- Jest to ewidentna próba zastraszenia naszego środowiska – twierdzi dr Andrzej Sokołowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy na Pomorzu. – Docierają do nas sygnały z wielu szpitali, m.in. z Miejskiego na gdańskiej Zaspie i z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Widocznie władza szuka „argumentów” do rozmowy o sytuacji w służbie zdrowia.
Wojciech Galla, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w Słupsku powiedział wczoraj o pogłoskach, że ok. godz. 4 nad ranem policjanci spisywali numery rejestracyjne samochodów przed szpitalem. Lekarze odbierają to jako próbę wywierania na nich nacisku, aby przerwali strajk.

Inaczej tę sprawę widzi dyrektor słupskiego szpitala:
– Nie wierzę, by policja posuwała się do takich metod – powiedział nam Ryszard Stus. – Słyszałem pogłoski o tym, że policja spisywała numery samochodów. Jeśli pojawili się na terenie szpitala, to na pewno wykonywali tam jakieś inne działania.
Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji twierdzi natomiast, że słupscy policjanci nie prowadzą żadnych działań przeciwko strajkującym lekarzom.
– Owszem, spisywane są numery rejestracyjne niektórych samochodów, w różnych miejscach, ale to akcja prowadzona także w Trójmieście, która ma pomóc w odnalezieniu kradzionych samochodów – tłumaczy.

W Komendzie Wojewódzkiej Policji nie są udzielane żadne informacje na temat sprawdzania przez funkcjonariuszy strajkujących lekarzy.
– Jest coś na rzeczy – słyszę. – Proszę jednak w tej sprawie skontaktować się z Komendą Główną Policji. Nadkomisarz Krzysztof Hajdas z biura prasowego KGP bagatelizuje szum wokół policyjnej akcji.
– Nic się wielkiego nie dzieje – tłumaczy. – To absolutna rutyna. Tak postępujemy w razie jakichkolwiek zdarzeń – strajków, marszów protestacyjnych, a nawet dużych pokazów mody, które mogą potencjalnie zagrozić bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu. Być może policja będzie musiała zabezpieczyć ruch drogowy wokół protestującego zakładu albo interweniować, gdy dojdzie do zakłóceń porządku.
Na stwierdzenie, że podczas ubiegłorocznych protestów lekarzy nie widywano w szpitalach umundurowanych funkcjonariuszy, nadkomisarz Hajdas odpowiada, że policja zawsze zbierała w takich przypadkach informacje.

Dorota Abramowicz (KLOTZ)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)