Polscy naukowcy chcą zbadać epidemiologię wirusa ASF
Jak ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa ASF - do tego przydadzą się w przyszłości efekty badań nad ASF u dzików, które chcą przeprowadzić Instytut Biologii Ssaków PAN w Białowieży oraz Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.
03.02.2015 07:35
Obie placówki starają się o grant na ten cel z Narodowego Centrum Nauki - powiedział PAP dr Tomasz Podgórski z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży (Podlaskie).
Podlaskie to jak dotychczas jedne województwo, gdzie wykryto w Polsce przypadki wystąpienia wirusa afrykańskiego pomoru świń u dzików (31 przypadków) oraz u trzody chlewnej (trzy ogniska). Minister rolnictwa zapowiada wystąpienie z wnioskiem o całkowite wybicie dzików w Podlaskiem. Rolnicy narzekają, że dziki niszczą coraz więcej upraw, w protestach domagali się realnych odszkodowań od kół łowieckich za te szkody, chcieli też skuteczniejszych odstrzałów dzików. Również wielokrotnie wyrażali obawy, że dziki roznoszące ASF to zagrożenie dla gospodarstw, zwłaszcza producentów trzody chlewnej.
Tomasz Podgórski tłumaczy, że dotychczas w ogóle niewiele wiadomo o tym, jak się rozprzestrzenia wirus ASF w populacji dzików, stąd pomysł na badania.
Pierwsze przypadki tej choroby u dzików wykryto w Podlaskiem w lutym 2014 r. "Od tego czasu jest obserwowane dosyć powolne rozprzestrzenianie się w środowisku tej choroby, gdyż ona nie przekroczyła odległości 20 km od granicy z Białorusią w ciągu roku. To jest dosyć niewiele. Są różne hipotezy, które mogą to wyjaśniać, m.in. taka, że rozprzestrzenianie tej choroby ogranicza się do osobników z grup rodzinnych, czyli blisko spokrewnionych, które bardzo dużo czasu spędzają ze sobą. Natomiast mniej się kontaktują z osobnikami z innych grup, z którymi nie są spokrewnione" - powiedział Podgórski. Naukowcy chcą to zbadać. Przeanalizują też, jak szybko ASF może się rozprzestrzeniać w środowisku.
Do badań genetycznych będą służyły próbki pobierane od roku od wszystkich padłych lub odstrzelonych w Podlaskiem dzików, którymi dysponuje Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Tam pod kątem ASF obowiązkowo badany jest każdy padły lub odstrzelony dzik. Materiału do badań raczej nie zabraknie, gdyż badane w Puławach mają być wszystkie dziki do dwóch lat po wykryciu ostatniego przypadku ASF u dzików.
"Chcemy zobaczyć, czy nowe przypadki zarażonych dzików pochodzą z naszej populacji, czy ten wirus krąży w środowisku, czy są to dziki, które migrują z daleka, najprawdopodobniej z Białorusi" - podkreśla Podgórski.
Naukowcy chcą też zbadać, czy i jakie cechy środowiska mają wpływ na rozprzestrzenianie się ASF, np. zwarty - lasy, defragmentacja środowiska, czy np. krajobraz mozaikowy.
"Będziemy mogli stwierdzić, jakie jest tempo rozprzestrzeniania się wirusa w populacji. Będzie to miało znaczenie dla zaplanowania działań biosanitarnych, zabezpieczeń w rejonach, które mogą być narażone w przyszłości. Dowiemy się dużo więcej na temat epidemiologii tej choroby u dzików" - powiedział Podgórski.
Dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży dr hab. Rafał Kowalczyk powiedział PAP, że m.in. za sprawą coraz liczniejszych plantacji kukurydzy dziki mają doskonałe warunki do rozrodu i to wykorzystują. W jednym miocie może być nawet kilkanaście warchlaków, a młode dziki dodatkowo szybką osiągają dojrzałość do rozrodu. Podkreśla, że ASF "na pewno będzie się rozprzestrzeniać", dobrze by więc było dowiedzieć się więcej o mechanizmach ekspansji wirusa.
Chorobę afrykańskiego pomoru świń (ASF) pierwszy raz opisano w 1921 roku w Kenii. Do Europy, a konkretnie do Portugalii, wirus przywędrował w 1957 roku. W Europie Wschodniej choroba ta pojawiła się w 2007 roku. Jest ona trudna do zwalczania, bo nie ma na nią szczepionki. Choroba przenoszona jest przez dziki, które często przychodzą do zabudowań w poszukiwaniu pożywienia. ASF nie jest groźna dla ludzi, ale pociąga za sobą duże straty materialne w gospodarce hodowlanej.