Polskie huty ostrzegają przed zalewem stali z Rosji

Tania stal z Rosji zaleje polski rynek i dobije huty? Nasze zakłady, z grupą ArcelorMittal Poland na czele, przestrzegają przed takim zagrożeniem i proszą premiera Donalda Tuska o wsparcie.

02.04.2009 | aktual.: 02.04.2009 09:23

Rosyjskie huty mają prawo sprzedać do Unii Europejskiej około 3 mln ton wyrobów stalowych rocznie. Polscy producenci obawiają się, że w czasie kryzysu i wobec spadku popytu wśród największych odbiorców (branży motoryzacyjnej, budowlanej i AGD) oraz przy nadpodaży stali w Rosji kontyngent ten staje się bezpośrednim zagrożeniem dla naszej branży.W 2008 roku produkcja stali w Polsce wyniosła 9,7 mln ton i była o 8,5 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Zużycie stali wyniosło zaś 11,4 mln ton.

Kto skorzysta na Euro 2012

List otwarty do premiera Donalda Tuska z prośbą o interwencję napisał Związek Pracodawców Przemysłu Hutniczego, zrzeszający m.in. największego gracza na rynku, grupę ArcelorMittal Poland (AMP) oraz ISD Hutę Częstochowa, Hutę Batory z grupy Alchemii oraz notowanego na giełdzie hurtownika – Stalprofil. AMP poruszy ten problem dziś na specjalnej konferencji.

ZPPH twierdzi, że polski rynek zostanie zalany wyrobami z Rosji, leży bowiem najbliżej jej granicy, w dodatku na tle innych krajów Unii Europejskiej jest bardzo atrakcyjny. Chodzi o planowane inwestycje infrastrukturalne, związane z organizacją mistrzostw piłkarskich Euro 2012. Polskie huty upatrują w nich szansy na przełamanie trwającego od kilku miesięcy załamania popytu.

Kontyngent do rewizji...

„Oddajemy polski rynek rosyjskim producentom. Przy ich zdecydowanie niższych kosztach wytwarzania żaden z producentów stali w Polsce nie jest w stanie z nimi konkurować, zwłaszcza w sytuacji drastycznych podwyżek cen energii elektrycznej i wysokich opłat środowiskowych” – alarmuje ZPPH w piśmie do premiera. Przypomina, że w ostatnich latach inwestorzy wpompowali duże pieniądze w modernizację hut. Sam AMP wydał 3 mld zł.

_ Chodzi nam o to, by problem został zauważony i poruszony na szczeblu unijnym _ – tłumaczy Andrzej Krzyształowski, rzecznik AMP.
_ Jesteśmy przeciwnikami ręcznego sterowania rynkiem, jednak rozsądnym rozwiązaniem byłaby renegocjacja umowy między UE i Rosją: zawieszenie lub zmniejszenie kontyngentu, albo też zezwolenie wyłącznie na import wyrobów, które w Unii są deficytowe bądź się ich nie produkuje _ – dodaje.

Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali, przyznaje, że na unijnym rynku panuje przekonanie, iż rosyjscy producenci wypychają towar poniżej kosztów wytworzenia, a postępowania antydumpingowe są skomplikowane i długotrwałe. Jego zdaniem, nasi dystrybutorzy nie rzucą się jednak nagle na rosyjską stal. Do tej pory jej udział w polskim imporcie wynosił około 5–6 proc. (niemieckiej 25 proc.).

...a najlepiej do zniesienia

Jeśli złoty się umocni, trzeba się liczyć z zagrożeniem nadmiernym importem ze Wschodu. Teraz jednak Rosję bardziej niż Polska interesują Chiny, gdzie ceny stali są wysokie, lub Indie – komentuje Przemysław Sztuczkowski, prezes i właściciel grupy Złomreksu (nie należy do ZPPH).

Zawsze byliśmy przeciwnikami kontyngentów. Import, proszę bardzo, ale równocześnie 50-proc. cło. To niesprawiedliwe, że Unia Europejska godzi się na import z krajów wspomagających huty i w których nie obowiązują chociażby limity emisji CO2. W jaki sposób nasze zakłady, których koszty produkcji kształtowane są przez wolny rynek, mają z nimi konkurować jak równy z równym? – dodaje.

Adam Roguski

PARKIET

stalrosjapolska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)