Polskie jabłka czekają długie podróże
Producenci szukają nowych rynków zbytu na owoce i warzywa. Planują sprzedaż jabłek w krajach Zatoki Perskiej. Chcieli z nimi jechać także do Egiptu, jednak konflikty zbrojne w Strefie Gazy spowodowały, że wycofali się z tego pomysłu - czytamy w "Dzienniku Polskim".
Tymczasem już na przełomie października i listopada polskie dwukolorowe jabłka mają pojawić się na wystawach oraz targach w Chinach i Dubaju. Będzie o nich mowa na konferencjach i spotkaniach z przedstawicielami sieci handlowych. Akcja jest odpowiedzią na obowiązujące od 1 sierpnia embargo rosyjskie, które zablokowało eksport miliona ton rocznie polskich owoców i warzyw na wschód.
Polscy producenci mają świadomość, że rynki, na które chcą wejść, są wymagające, ponieważ mieszkańcy krajów nad Zatoką Perską przyzwyczaili się do francuskich i włoskich jabłek jednokolorowych: zielonych lub czerwonych.
Teraz niewielka część jabłek idzie do Macedonii, Kazachstanu, nieco więcej na Białoruś i do Serbii. Wysyłamy także owoce i warzywa do Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Czech i Słowacji, ale zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, nic nie zastąpi rynku rosyjskiego.
O sprowadzaniu polskich jabłek myślą Chińczycy. W Polsce pojawiają się już delegacje zainteresowane tymi owocami. Pierwsze takie rozmowy Chińczycy przeprowadzili kilka dni temu w Dębicy i Tarnowie. W ubiegłym tygodniu przyglądali się polskim jabłkom także w Warszawie.
Sadownicy są zadowoleni, że pojawiają się szanse na nowe rynki zbytu, choć niektórzy zastanawiają się, dlaczego nikt nie szukał wcześniej takich możliwości.