Poranny szkic walutowy
We wczorajszym komunikacie FOMC znalazły się słowa o gotowości Rezerwy Federalnej do skupowania długoterminowych obligacji rządowych „pod warunkiem, że tego rodzaju działania okazałyby się wyjątkowo efektywne”, oczywiście w kontekście pobudzenia handlu na rynku pieniądza i poprawie dostępu do kredytu, którego podaż została obecnie ograniczona przez banki w USA w zbyt dużym stopniu.
29.01.2009 09:24
Rynki zareagowały w nieco mieszany sposób – rentowności długu przed ogłoszeniem komunikatu mocno spadały, ale traderzy chyba się nieco rozczarowali tym, że Fed jedynie „wyraził gotowość”, a nie „podjął zobowiązanie”, czy też „oświadczył, że w najbliższym czasie podejmie się” monetyzacji długu. Indeksy na Wall Street wzrosły, głównie z powodu tej prostej przyczyny iż w ocenie inwestorów lepiej, gdy bank centralny wykazuje elastyczność w niestandardowej sytuacji, rozważając możliwość sięgnięcia po wszystkie dostępne mu możliwości, niż gdyby miał się od nich odżegnywać w obliczu realnie istniejącego credit rationing. Kurs EURUSD przez pierwsze 5-10 minut był dość stabilny, ale następny kwadrans przyniósł już pierwszą próbę umocnienia dolara – kurs z 1,3250 spadł do 1,3140. O północy wzrósł, głównie z powodu wzmożonej realizacji zysków z krótkoterminowych wahań kursu, sięgając 1,3180. Dopiero w ostatnich godzinach sesji azjatyckiej dolar umocnił się do 1,3050-70.
Rezerwa Federalna zauważyła występowanie zbyt dużych problemów w dostępie do pieniądza w amerykańskiej gospodarce, przez co ryzykując w długim terminie wartość dolara oraz wiarygodność papierów skarbowych rządu amerykańskiego (monetyzacja papierów skarbowych może zniechęcać zagranicznych inwestorów, w tym np. Chiny do rolowania dotychczas nabytych emisji) i chce przez znaczącą emisję pieniądza sprawić, że będzie go w gospodarce tyle, ile potrzeba do prawidłowej realizacji cyklu płatności w gospodarce. Skupowanie obligacji na tyle obniżyłoby ich rentowności, że banki zarówno na depozytach w banku centralnym, jak i inwestując w skarbowe papiery wartościowe otrzymywałyby bardzo niski zwrot ze swojej inwestycji, przez co przynajmniej część kredytów dla przedsiębiorstw mogłaby oferować dla nich relatywnie wyższe wynagrodzenie. Wszystkich tych, którzy myślą, że również w Polsce tego rodzaju działania powinny zostać podjęte trzeba jednak szybko wyprowadzić z błędu – o ile zaostrzenie kryteriów przyznawania kredytów
w trudnej koniunkturze, które widzimy w Polsce, jest w miarę naturalną reakcją banków (trzeba wycenić wyższe ryzyko niepowodzenia projektów inwestycyjnych oraz wyższe ryzyko braku możliwości obsługi kredytów konsumpcyjnych przy wzroście bezrobocia)
, o tyle w Stanach rynek kredytów i pożyczek międzybankowych praktycznie przestał istnieć, stąd tak nadzwyczajne środki.
Im więcej mówi się o problemach w USA, tym więcej pełnych niepokoju komentarzy dotyczących perspektyw polskiej gospodarki. Przyczyniają się do tego m.in. pogłoski o istnieniu „dziury budżetowej”, podejmowanie niestety także przez naszego prezydenta, który tym razem boleśnie odczuł brak oficjalnych doradców ekonomicznych przy swym boku po dość niefortunnej wypowiedzi o stanie naszych finansów publicznych. Ekonomiści są jednak zgodni, że np. zaległości MON-u w regulowaniu faktur wynikają przede wszystkim z timingu podpisanych umów o dostawy i dacie wymagalności tychże. Ważną informacją dla inwestorów będą słowa ministra finansów, Jacka Rostowskiego, który nie przewiduje zwiększania deficytu budżetowego, wskazując, iż plan oszczędności wdrażany przez rząd ma charakter planu awaryjnego, skrojonego na najgorszy możliwy wariant rozwoju sytuacji. Dyscyplina fiskalna ułatwia poluzowanie polityki monetarnej. W zwykłych okolicznościach obniżki stóp deprecjonowałyby złotego, ale obecnie to wycena ryzyka i niebotyczne
poziomy awersji do inwestowania w mniejsze gospodarki (choć nasza wciąż jednak ma jedne z najkorzystniejszych perspektyw zarówno w Europie jak i świecie) determinują poziomy par złotego. Gdyby Fed wyraźnie zadeklarował, że będzie kupował obligacje amerykańskiego rządu, to ten czynnik mógłby nieco zmniejszyć swój nacisk na rynek walutowy i wówczas oczekiwalibyśmy umocnienia złotego. Teraz testem dla możliwości powrotu optymizmu na rynku lokalnym będą publikowane dziś dane z Polski o wzroście PKB w 2008 roku oraz dane z amerykańskiego rynku nieruchomości i o zamówieniach na dobra trwałego użytku (to w czwartek) oraz o PKB (tutaj oczekuje się spadku o 1,3% q/q, czyli po annualizacji -5,2%), który wyjątkowo poznamy jutro. Te raporty będą miały kluczowy przebieg dla kondycji złotego w krótkim terminie, jest spore ryzyko obustronnych, znaczących wahań kursu EURPLN i kursów crossowych.
Piotr Denderski
Advanced Financial Solutions