Poszukiwacza prawdy nie chcą w procesie karnym

Miał wesprzeć organy ścigania w prowadzonych śledztwach. Zamiast tego robi furorę w telewizyjnych programach rozrywkowych i biznesie.

31.03.2009 09:13

Spór o wartość badań wariograficznych w postępowaniu karnym trwał w Polsce wiele lat. Dyskusji karnistów o ich wartości towarzyszyły sprzeczne wyroki Sądu Najwyższego. Sprawę zakończył dopiero ustawodawca, wprowadzając do kodeksu postępowania karnego regulację dopuszczającą ekspertyzę jako dowód pośredni (wspomagający). Przepisy weszły w życie w 2003 r. To miał być przełom w kryminologii. Renesans wariografu, mimo kilku spektakularnych sukcesów, trwał jednak krótko.

Kilkaset rocznie

Obecnie policja i prokuratura zamawiają takich ekspertyz zaledwie kilkaset rocznie. Powodem są m.in. ograniczenia sprzętowo-kadrowe. W Polsce działają cztery ośrodki (nie licząc prywatnych), w których tego rodzaju ekspertyzy można przeprowadzić (w Białymstoku, Warszawie, Łodzi i Katowicach). Każdy z nich przeprowadza od 50 do 100 badań rocznie. Samo badanie kosztuje kilkaset złotych.

_ Komendant nie wyda kilkudziesięciu tysięcy złotych na sprzęt plus etat dla specjalisty, gdy nie ma zleceń. Trudno natomiast o zlecenia, jeżeli nie ma kto ich wykonywać, i koło się zamyka _ - mówi Roman Łuczak, naczelnik w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym KGP. _ Barierą jest też brak wiedzy policjantów i prokuratorów. Sama wartość dowodowa wariografu też jest mocno ograniczona. _

Nie wskaże winnych

Badanie wariograficzne nie jest ekspertyzą bezpośrednią. Sąd nie może na jej podstawie wydać wyroku. Zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego może ono służyć do eliminacji osób z kręgu podejrzanych. Na tym jego rola się kończy.

Innymi ograniczeniami są obowiązkowa zgoda podejrzanego lub świadka na badania oraz wymagania zdrowotne.
_ Może się bowiem zdarzyć, że osoba badana ma problemy psychiczne czy cierpi na tzw. kompleks winy, co może wypaczyć wyniki badań _- tłumaczy Jacek Bieńkuński, biegły, który przeprowadził ponad 200 takich badań na zlecenie wymiaru sprawiedliwości.

_ Trzeba też pamiętać, że badania wariograficzne nie są wykrywaczem kłamstw wykazującym, że ktoś coś zrobił albo nie. To, co robimy w laboratoriach, są to testy wiedzy o czynie. Na podstawie serii pytań ekspert wnioskuje, czy dana osoba wie coś o zdarzeniu, czego nie mogłaby się dowiedzieć w inny sposób, czy zna jakieś szczegóły, których w żaden inny sposób nie mogłaby poznać, nie będąc na miejscu przestępstwa. Nie zadaje się natomiast pytań wprost: "czy pan zabił, czy wie pan, kto zabił" _ – wyjaśnia Łuczak.

_ Naukowo udowodniono, że osoba, która aktywnie uczestniczy w jakimś zdarzeniu, ma inny rytm serca, oddech, reakcje skórne niż osoba, która nie była związana ze sprawą. Nigdy nie jest tak, że ekspert od wariografii przychodzi z teczką i rozwiązuje sprawę. Jest to materiał pomocniczy, który może dać dalsze wskazówki co do śledztwa _ - mówi Bieńkuński.

Ze śledztwa do biznesu

Z tego badania można korzystać posiłkowo, przy weryfikowaniu np. wersji śledczych. W sensie dowodowym wariograf daje mało możliwości, dlatego tak rzadko się z niego korzysta - mówi prokurator Jacek Skała.

_ Sędziowie nie mają zaufania do tego badania, zwłaszcza że trudno znaleźć specjalistę, który oceniłby jego wiarygodność. Dlatego sądy z urzędu takiego dowodu nigdy nie dopuszczały _ - mówi lubelski sędzia Barbara du Chateau. _ Tym bardziej że nie jest miarodajny dla oceny wiarygodności zeznań czy wyjaśnień. _

Z tychże względów przeciwnikiem tej metody w procesie karnym jest prof. Kruszyński.
_ Przepis w k.p.k. dopuszczający wariograf to i tak za dużo _ - twierdzi. Wariograf robi tymczasem furorę poza wymiarem sprawiedliwości. Emitowany przez Polsat talk-show “Chwila prawdy” ogląda ponad 2 mln widzów.

Doceniany jest też w biznesie.
_ Część firm zamawia takie badania, kiedy ma straty w wyniku kradzieży, oszustw czy przecieków. W takiej sytuacji mają poważny dylemat, co zrobić, aby, nie naruszając prawa, wyeliminować osoby nieuczciwe _ - mówi Bieńkuński.

Państwowa Inspekcja Pracy nie miała dotychczas skarg w tej sprawie.
_ Kodeks pracy w ogóle nie reguluje użycia wariografu w miejscu pracy, nie może być traktowany jako dowód służący np. do zwolnienia. Jeżeli pracownik chce się poddać badaniu, może wyrazić na to zgodę. Jest to jednak sprawa między nim a pracodawcą _ - wyjaśnia Danuta Rutkowska-Samitowska, rzecznik PIP.

Tomasz Pietryga
Rzeczpospolita

| Co mówią przepisy Kwestię tę reguluje art. 192a § 2 k.p.k. W myśl przepisu w celu ograniczenia kręgu osób podejrzanych lub ustalenia wartości dowodowej ujawnionych śladów można powołać biegłego, który zastosuje wobec osoby badanej środki techniczne (wariograf, poligraf) mające na celu kontrolę jej nieświadomych reakcji. Wynik badania nie może być dowodem przeciwko osobie badanej, gdyby uzyskała ona status podejrzanego (oskarżonego). |
| --- |

sądwariografbiznes
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)