Pracodawcy wiersze piszą

"Zatrudnię, chodź, zapraszam stary. Czy wolisz myć w Irlandii gary?
Szukam Cię długo, od miesięcy... - to fragment wierszowanej oferty pracy, jaką napisał pracodawca jednej z olsztyńskich firm.

Pracodawcy wiersze piszą

10.09.2007 | aktual.: 10.09.2007 12:45

*"Zatrudnię, chodź, zapraszam stary. Czy wolisz myć w Irlandii gary? Szukam Cię długo, od miesięcy... Nie jestem sknerą i zapłacę za dobrą iwydajną pracę. O bezrobotny - królu, zbawco, chcesz mechanikiem być sprzedawcą? Czekam i czekam, a czas płynie, czy szukać mam na Ukrainie" - w taki oto niekonwencjonalny sposób pracodawca szuka pracownika. Wierszowany anons znalazł się w "Gazecie Wyborczej". *

Dziennikarze dotarli do autora. Jest nim Jan Głuszczuk, przedsiębiorca z Olsztyna, który oferuje pracę na stanowisku mechanika i sprzedawcy.
- Chciałem żeby moje ogłoszenie wyróżniało się spośród innych, a przy okazji trochę się pochwalić talentem - mówi "GW" autor wiersza, a zarazem właściciel firmy Grizli zajmującej się sprzedażą maszyn ogrodniczych i budowlanych. - Kiedyś dużo więcej osób przychodziło na rozmowy kwalifikacyjne, teraz bywa, że nie zjawia się nikt. Zdarzało się, że nie było żadnego odzewu. Musiałem sprawdzać gazetę, bo nie byłem pewny, czy ogłoszenie faktycznie się ukazało - opowiada.

Okazuje się, że wierszowany anons nie przyciągnął tłumu pracowników - zadzwoniły tylko cztery osoby. Autor twierdzi, że zatrudniony pracownik, po kilku godzinach pracy, wyszedł zadzwonić i już nie wrócił. Autor odebrał jednak sporo gratulacji za wiersz.

Okazuje się, że zapowiedź wysokiego wynagrodzenia już nie wystarczy, by zwrócić uwagę kandydata na pracownika. Jak podaje "GW" coraz więcej pracodawców kusi pracowników w niekonwencjonalny sposób. Na przykład firma Yetico, pisze w ofercie pracy, że poszukuje osób błyskotliwych, superinteligentnych, oczytanych (może być sensacja), z błyskiem w oku i wrażliwych na to co ładne oraz "ciekawych generalnie". Poza tym kandydat może być polonistą albo inżynierem.

Przedsiębiorcy coraz bardziej zwracają uwagę na stronę graficzną. Chcą się wyróżnić z masy innych. "Gazeta Wyborcza" pisze, że nie wystarczają im zwykłe zdjęcia biurowe, często specjalnie zamawiają ilustracje w agencjach reklamowych. Decydują się też na całe kampanie wizerunkowe.

Polscy pracodawcy nie są jednak pewni, czy ich zabiegi zakończą się sukcesem. Być może rozwiązaniem będzie pointa z wiersza Jana Głuszczuka "Czekam i czekam, a czas płynie, czy szukać mam na Ukrainie?". "Nie jestem sknerą i zapłacę za dobrą i wydajną pracę. O bezrobotny - królu, zbawco, chcesz mechanikiem być sprzedawcą?"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)