Pracownicy banków okradają nasze konta! Aż trudno uwierzyć
Policja poinformowała o zatrzymaniu w Radzyniu Podlaskim pracownicy jednego z tamtejszych oddziałów banku. 24-letnia kobieta przywłaszczyła sobie z kont klientów ponad 280 tys. złotych. Mając dostęp do rachunków, pracownica dokonywała z nich wypłat gotówki. Następnie, aby ukryć niedobory kasowe, podrabiała dokumenty wpłat i wypłat.
20.10.2014 | aktual.: 20.10.2014 19:34
Strach trzymać pieniądze na koncie? Dla nieuczciwego pracownika banku kradzież naszych pieniędzy jest banalnie prosta.
Policja poinformowała o zatrzymaniu w Radzyniu Podlaskim pracownicy jednego z tamtejszych oddziałów banku. 24-letnia kobieta przywłaszczyła sobie z kont klientów ponad 280 tys. złotych. Mając dostęp do rachunków, pracownica dokonywała z nich wypłat gotówki. Następnie, aby ukryć niedobory kasowe, podrabiała dokumenty wpłat i wypłat.
Jak wykazało śledztwo, kobieta kradła w ten sposób pieniądze już od lutego 2013 roku. Tak, jak wielu innych, zgubiła ją chciwość – w końcu nastąpiła kontrola, która wykazała nieprawidłowości.
To już kolejny tego typu przypadek w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Praktycznie co kilka tygodni jest wykrywana kradzież dokonywana przez pracownika banku. Zwykle scenariusz jest ten sam – kasjer wykorzystuje swoje uprawnienia, aby wyjąc pieniądze kont klientów. Potem próbuje zatuszować swoje czyny, fałszując dokumenty.
Dokładnie w taki sam sposób kradł pieniądze klientów 23-letni mężczyzna ujęty przez policję wiosną zeszłego roku. Ukradł 400 tys. złotych. On wiedział kiedy skończyć – zatrzymano go, gdy chciał zwolnić się z banku i wyjechać za granicę. Jak się okazało, większość pieniędzy przetracił na hazardzie.
Kilka miesięcy później zatrzymano kasjerkę z Sandomierza – ona przelewała pieniądze z kont klientów na swoje, dokonując transakcji na niewielkie kwoty. W końcu jednak nie wytrzymała i przelała naraz 20 tys. złotych – a to nie mogło przejść niezauważone.
Niektórzy kasjerzy wykazywali się większą przebiegłością (a może raczej – bezczelnością?). W lutym tego roku ujęto pracownika banku w miejscowości pod Legnicą. Mężczyzna przez lata ukradł 125 tys. złotych zastępując pieniądze w sejfie podróbkami, które... sam wydrukował na zwykłej komputerowej drukarce.
Wśród złodziei bywają jednak nie tylko szeregowi kasjerzy. W kwietniu policja rozbiła w Szczecinie całą szajkę okradająca klientów jednego z banku. Wśród zatrzymanych znalazł się między innymi agent bankowy, a także... dyrektor jednego z oddziałów.
Najbardziej spektakularnej bankowej kradzieży ostatnich kilkunastu miesięcy dokonał jednak wysokiej rangi bankowiec z Elbląga. W ciągu trzech lat dyrektor regionalny regularnie okradał konto jednej z klientek. Jak ustalono, jego łupem padło 700 tys. złotych. Co ciekawe, kobieta nie zdawała sobie sprawy, że traci pieniądze. Na trop kradzieży wpadł prawdopodobnie sam bank. Dyrektor przyznał się do winy. Jak powiedział, pieniądze wydawał na potrzeby własne i swojej rodziny, a także... pożyczał je znajomym.
Kiedy policjanci zatrzymali w końcu pana dyrektora, w jego aucie znaleźli 34 tys. zł w gotówce, laptopa, aparat cyfrowy i ekskluzywny zegarek – wszystko o łącznej wartości 130 tys. zł.
Co charakterystyczne, dyrektor z Elbląga mając 36 lat był najstarszym z bankowych złodziei. Większość z nich ma po dwadzieścia kilka lat. Pojawia się pytanie, czy banki same nie tworzą problemu, zatrudniając niesprawdzonych ludzi, których kusi wizja łatwych pieniędzy?
A jak bronić się przed takimi kradzieżami? Niestety, problem w tym, że przed kradzieżą ze strony pracownika banku po prostu nie ma jak się bronić. Cała nadzieja w systemach bezpieczeństwa i kontroli samych banków.