Pracują i wciąż klepią biedę
Samo podjęcie pracy nie daje gwarancji na wyjście z niedostatku
08.05.2013 | aktual.: 08.05.2013 10:07
Samo podjęcie pracy nie daje gwarancji na wyjście z niedostatku. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że ponad 17 milionów pracujących Europejczyków dalej żyje w ubóstwie. Najwięcej w Rumunii, Grecji oraz Polsce.
W naszym kraju aż 2 mln obywateli borykają się z problemami finansowymi, mimo że posiadają stałe miejsce pracy. Zgodnie z raportem KE sporządzonym na podstawie danych Eurostatu tzw. pracujący-biedni to niemal 12% ogółu ludzi aktywnych zawodowo w Polsce. Są to najczęściej słabiej wykształceni robotnicy, mieszkający na wsi i zatrudnieni w małych firmach (do 9 pracowników). Dla porównania w Czechach ten odsetek wynosi zaledwie 4%, a dla całej Unii Europejskiej 11%.
*Polecamy: * Żyją za 16 zł tygodniowo
Jak to możliwe, skoro statystycznie zarabiamy coraz więcej? Średnia pensja wyniosła w marcu bieżącego roku 3872,41 zł brutto. W ujęciu rocznym wzrosła o 1,6%, a w porównaniu do lutego aż o 123 zł. Jednak wielu z nas może tylko pomarzyć o takich zarobkach, gdyż oferowane przez pracodawców pieniądze często nie pozwalają nawet na przyzwoite życie. Zwłaszcza jeśli doliczy się koszty dojazdu do miejsca pracy. Dlatego też 6,8% Polaków musi podejmować się dodatkowych zajęć, aby jakoś związać koniec z końcem.
Kim są pracujący-biedni? Opierając się na definicji Eurostatu, uznajemy za nie osoby posiadające stałą pracę w pełnym lub niepełnym wymiarze czasowym, których wynagrodzenie nie przekracza 60% mediany (wartości przeciętnej) dochodów całej objętej badaniem grupy – w tym przypadku mieszkańców 27 krajów członkowskich UE. Jak widać, są oni więc związani na stałe z rynkiem pracy, a ich trudna sytuacja materialna wynika z niskich zarobków czy też sytuacji rodzinnej, np. dużej liczby domowników.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego zebrane podczas badania „Różne oblicza polskiej biedy” w 2011 roku pokazują, że podjęcie zatrudnienia nie rozwiązuje wszystkich problemów Polaków. Niestety praca nie zawsze oznacza godziwą pracę. Szczególnie dotyczy to stanowisk robotniczych. W ich przypadku stopa ubóstwa skrajnego wyniosła niemal 9%, a ustawowego nieznacznie przekroczyła ten poziom. Lepiej wygląda sytuacja pracujących na stanowiskach nierobotniczych. Tylko ok. 1,5% takich osób znalazło się poniżej granicy ubóstwa skrajnego lub ustawowego.
Przypomnijmy, że ubóstwo ustawowe dotyczy uzyskiwania dochodów na tyle niskich, iż uprawniają one do ubiegania się o przyznanie pomocy pieniężnej od państwa. Natomiast ubóstwo skrajne to sytuacja, w której brakuje środków na zapewnienie podstawowych potrzeb życiowych, np. wyżywienia.
Problemów w kwestiach materialnych nie mają na pewno polscy rolnicy. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, wypadają oni świetnie w porównaniu ze swoimi kolegami z innych krajów Unii Europejskiej. Wystarczy wspomnieć, że od 2005 roku ich średnie dochody wzrosły o ponad 80% na osobę, a najlepiej żyje się posiadaczom największych gospodarstw. W tym sektorze kryzys jest całkowicie niestraszny.
W 2011 roku GUS badał także warunki życia w ponad 14 tysiącach gospodarstw domowych w Polsce. Z przeprowadzonych ankiet wynika, że 15,4% z nich boryka się z problemem ubóstwa dochodowego, czyli dysponuje zarobkami niższymi niż próg ubóstwa. Granicę tę wyznaczała kwota 887zł dla jednej osoby, a dla rodziny z dwójką dzieci poniżej 14 lat – 1863zł.
Bieda dotyka przede wszystkim tych słabiej wykształconych. Wśród nich jest 29% gospodarstw, w których głowa rodziny legitymuje się co najwyżej wykształceniem gimnazjalnym oraz 21% z zasadniczym zawodowym. W obu przypadkach jest to znacznie powyżej krajowej średniej. Dużo korzystniej wygląda sytuacja rodzin z wykształceniem średnim lub wyższym, gdzie problem ubóstwa występuje w dużo mniejszym, a niekiedy wręcz marginalnym stopniu.
Prowadzone przez GUS badania spójności społecznej pokazują, że niskie wynagrodzenie za pracę i związane z tym problemy finansowe to plaga panująca przede wszystkim na terenach wiejskich. Tam jej współczynnik sięga 24%, podczas gdy w ośrodkach miejskich jest to zaledwie 11%. Najlepiej żyje się mieszkańcom największych miast.
Problem „pracujących biedaków” dotyczy nie tylko kwestii ekonomicznych, ale także przynosi negatywne skutki społeczne. Dzieci wychowane w biedzie od początku spotykają się z pewnego rodzaju wykluczeniem. Nie mają takich możliwości kształcenia i rozwoju, jak ich rówieśnicy z bogatszych domów.
*Polecamy: * Żyją za 16 zł tygodniowo
Warto więc zastanowić się nad programem wsparcia obejmującym nie tylko pomoc finansową. Tak samo jak to ma miejsce chociażby w Wielkiej Brytanii. Funkcjonują tam specjalne świadczenia dla osób pracujących i samozatrudnionych, które odpowiednio rekompensują trud słabo płatnej pracy. Można tu wspomnieć chociażby o darmowych przejazdach środkami komunikacji zbiorowej czy też dostępie do dóbr nauki i kultury. Working Tax Credit lub Child Tax Credit mogą otrzymać tylko osoby pracujące przez określoną liczbę godzin tygodniowo. Zapobiega to poczuciu wykluczenia społecznego i wzrostowi negatywnych nastrojów społecznych, gdyż nieadekwatne wynagrodzenie to niekiedy powód do większej frustracji niż samo bezrobocie.
Z problemem pracujących-biednych boryka się nie tylko Polska i Europa. W Stanach Zjednoczonych do tej grupy w 2011 roku zaliczono około 4% pracowników pełnoetatowych (4,4 mln osób) oraz 14% zatrudnionych w mniejszym wymiarze czasu.
Podobnie jak w Polsce na zarobki nie mogą narzekać osoby z wyższym wykształceniem i specjaliści. Jedynie 2,2% z nich zostało zakwalifikowanych do grupy „working poor”. Dużo gorzej wygląda natomiast sytuacja w przypadku profesji związanych z szeroko pojętym sektorem usług, gdzie wymagane są niższe kompetencje. Stanowią oni niemal 1/3 pracujących-biednych w USA. Trudności finansowe mają też przedstawiciele takich zawodów jak konserwatorzy, rybacy czy też pracujący w leśnictwie i rolnictwie.
Ogółem na świecie żyje 870 mln pracujących-biednych, którzy muszą przeżyć średnio za 2 dolary dziennie. Kolejnych 660 mln znajduje się zaś tuż nad linią ubóstwa i stanowi grupę najbardziej podatną na wstrząsy ekonomiczne, które mogą ich popchnąć w egzystencjalną przepaść. Zdaniem Międzynarodowej Organizacji Pracy, która opublikowała powyższe dane, szansą na zmiany jest tylko i wyłącznie znaczne oraz trwałe ożywienie gospodarcze.
Krzysztof Kołaski,MA,WP.PL