Prezes ARR i jego poprzednik oskarżeni
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku oskarżyła obecnego oraz poprzedniego prezesa Agencji Rynku Rolnego o przekroczenie uprawnień przy zatrudnianiu pracowników na stanowiska w tej instytucji. Chodzi o wydawane polecenia zatrudniania bądź zwalniania konkretnych osób - poinformował PAP w środę rzecznik prasowy prokuratury Adam Kozub.
18.11.2009 | aktual.: 18.11.2009 13:19
Sprawą obecnego prezesa ARR Władysława Ł. oraz byłego - Bogdana T. zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku. Obaj nie przyznają się do zarzutów. Grozi im do trzech lat więzienia.
Jak podała prokuratura, chodzi o przypadki z 2008 roku i zatrudnianie oraz zwalnianie osób przez nich wskazanych, "wbrew zasadom określonym w ustawie o Agencji Rynku Rolnego i organizacji rynków rolnych, która statuuje, iż nabór kandydatów do zatrudnienia na wolne stanowiska pracy jest otwarty i konkurencyjny".
Prokuratura prowadziła to śledztwo z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, zarzuty wysokim urzędnikom agencji postawiono w kwietniu.
Polecenia miały być wydawane dyrektorowi oddziału ARR w Białymstoku. Jak podawało kilka miesięcy temu CBA, prezes Władysław Ł. "nie tylko wymógł zatrudnienie wskazanego przez siebie pracownika, ale jednocześnie zezwolił na utworzenie dla niego dodatkowego etatu i dostosowanie do jego wykształcenia wymogów postępowania rekrutacyjnego" a także "bez uzasadnienia ani opinii o nim polecił także awansowanie go na wskazane stanowisko w białostockim oddziale".
Śledztwo zaczęło się od zawiadomienia złożonego do CBA przez byłego już dyrektora podlaskiego oddziału ARR Andrzeja Sutkowskiego. Zawiadomił on Biuro, że był naciskany w sprawie zatrudniania osób, które - jego zdaniem - nie miały stosownych kompetencji.
Sutkowski był jednym z "bohaterów" prowokacji dziennikarzy programu TVN "Teraz my", którzy jesienią 2008 roku pokazali, że w bydgoskim i białostockim oddziale ARR można załatwić pracę, powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości w resorcie rolnictwa. W ARR już nie pracuje. Wcześniej dyrektor oddziału ARR w Bydgoszczy sam podał się do dymisji.