Profiler – zawód elitarny i tajemniczy
Ich praca, dzięki telewizji, owiana jest mgiełką tajemnicy, a nawet lekkiej grozy. To całkiem sporo jak na zawód, którego… oficjalnie nie ma
17.05.2013 | aktual.: 17.05.2013 13:07
Spadkobiercy Sherlocka Holmesa
Pocięta, zmasakrowana twarz. To znak, że ofiara budziła w mordercy gwałtowne uczucia. Należy więc szukać jej w kręgu bliskich znajomych, może rodziny. Wymyślny styl listów od przestępcy. Znak, że oczekuje on uznania, że uważa się za kogoś wysoce inteligentnego. Nieuzasadniony bałagan zostawiony na miejscu przestępstwa – objaw pragnienia dominacji, wyższości, może pogardy. Wysunięcie tego typu wniosków to zadanie dla profilera. Dla osoby z wykształceniem i praktyką psychologiczną, która pomaga organom ścigania w nakreśleniu profilu (stąd nazwa funkcji) przestępcy.
Polecamy: Przejrzysty jak lekarz
Kiedy w USA w latach 50. ubiegłego wieku James A. Brussel profilował sylwetkę ściganego złoczyńcy, policjanci słuchali go z powątpiewaniem. Okazało się jednak, że Brussel trafnie określił dla potrzeb policji jego wzrost, ubiór, a nawet wyznanie! Ten sukces stanął u początków kariery zawodu profilera. Dziś za oceanem jest to zawód przydatny w policji, w służbach specjalnych, a także… w kinie i telewizji. Seriale takie jak np. „Portret zabójcy” cieszą się bowiem dużą popularnością. Profilerzy trafili też do polskiej kultury popularnej. Ważną, choć drugoplanową rolę profilerowi współpracującemu z prokuratorem i policją przydzielił na przykład Zygmunt Miłoszewski w swojej powieści kryminalnej „Ziarno prawdy”.
W pogoni za szczegółem
Profiler to zajęcie dla kogoś o nastawieniu raczej idealistycznym. Nie goniącego za karierą czy wysokim wynagrodzeniem. Za to zainteresowanego głęboko oznakami i źródłem zła, jakie może przejawić się w człowieku. – W tej pracy nie chodzi jedynie o kwestie finansowe. Ten zawód po prostu trzeba lubić – komentuje profiler Jan Gołębiowski, jeden z najbardziej znanych, w tym ze współpracy z telewizją, specjalistów pracujących nad profilowaniem sylwetek przestępców.
Profiler musi być bardzo uważny i niezwykle dokładny. Nie dość, że zwracać uwagę na każdy szczegół na ciele ofiary, w miejscu zdarzenia i na znajdujących się tam przedmiotach, to jeszcze umieć go właściwie zinterpretować. Co na przykład oznaczają ekskrementy pozostawione przez złodzieja na środku mieszkania? Albo jeden gejowski świerszczyk znaleziony u ofiary morderstwa wśród wielu takich pisemek, ale dla „heteryków”? Ważne jest dokładne przefiltrowanie życia ofiary, bo najczęściej jest tak, że sprawcą jest ktoś, kto ją znał wcześniej. I to wśród znajomych, często zrozpaczonych i pogrążonych w smutku, lub tylko udających takie uczucia, trzeba go szukać szczególnie intensywnie.
Polecamy: Przejrzysty jak lekarz
Dobrze, by profiler wkroczył do akcji jak najwcześniej, ale z tym bywa różnie. Na jego pomoc na wczesnym etapie śledztwa mogą liczyć przede wszystkim policjanci z dużych miejskich aglomeracji. Ale zdarza się wciąż, że policja niezbyt chętnie zwraca się o pomoc do specjalistów z zewnątrz. A profilerów na policyjnych etatach brak.
W Polsce pojawili się niedawno i nie ma ich wielu. Siłą rzeczy, bywają też angażowani do spraw sprzed wielu lat. Wtedy zdarza się, że o miejscu zbrodni nic się nie da powiedzieć, bo… już go nie ma. Na miejscu starej kamienicy stoi supermarket, ogródki działkowe ustąpiły miejsca apartamentowcom. Jedyne, co pozostaje do analizy, to pokryte kurzem akta z dawnych czasów.
Zawód na dorobku
Według oficjalnych danych, pracując na zlecenie policji czy prokuratury, można liczyć na stawkę w wysokości około 30 zł za godzinę - 1,2 do 1,7 proc. tzw. kwoty bazowej, której wysokość precyzuje ustawa o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. Niedawno została ona zmniejszona o ponad 100 zł i sięga niecałe1,8 tys. zł. W ramach pracy – liczne atrakcje, na przykład możliwość obejrzenia rozczłonkowanych czy pozostających miesiącami w wodzie, anonimowych zwłok.
Osobom myślącym o pracy profilera w naszym kraju wciąż jeszcze nie jest łatwo zdobywać kompetencje w tym kierunku. Dziś co prawda fachowców w tej dziedzinie jest tylu, że stwarza to możliwość prowadzenia przez nich kursów dla ludzi młodych, zainteresowanych tematem. Ale wcześniej było trudniej. Myślący o zajęciu profilera musieli np. korzystać z kursów internetowych, prowadzonych przez specjalistów z USA. Ewentualnie, przed erą globalnej sieci, pojechać właśnie tam, do ojczyzny profilerów, by pobierać nauki bezpośrednio od doświadczonych agentów FBI.
Profiler to w Polsce wciąż ktoś o nie do końca sprecyzowanym… profilu. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że w polskim języku to pojęcie – profiler – może oznaczać kilka różnych rzeczy. Najważniejsze jednak, że w polskich organach ścigania nie ma oficjalnie takiego stanowiska. Tym, do czego w USA zatrudniany jest osobny specjalista, u nas najczęściej zajmują się psychologowie policyjni. Czasami też prawnicy. – Generalnie w Polsce nie ma standardów kształcenia, zakresu kompetencji oraz wykorzystania profilera kryminalnego. To wszystko jest na razie na etapie tworzenia się – tłumaczył jeszcze przed dwoma laty Jan Gołębiowski. Wprawdzie realia się zmieniają, czy jednak zawód profilera w polskich warunkach przyjął się już na dobre?
TK,JK,WP.PL