Prognoza ZUS. Deficyt rośnie, ale emerytury do 2060 roku bezpieczne
Zakład Ubezpieczeń Społecznych opracował długoterminową prognozę wpływów i wydatków funduszu emerytalnego. Analiza obejmuje lata 2017-2060. Z dokumentu wynika, że kwota deficytu będzie znacznie rosła, ale do 2060 roku ZUS nie zbankrutuje. Autorzy prognozy nie uwzględnili jednak skutków zapowiadanego obniżenia wieku emerytalnego.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych opracował długoterminową prognozę wpływów i wydatków funduszu emerytalnego. Analiza obejmuje lata 2017-2060. Z dokumentu wynika, że kwota deficytu będzie znacznie rosła, ale do 2060 roku ZUS nie zbankrutuje. Autorzy prognozy nie uwzględnili jednak skutków zapowiadanego obniżenia wieku emerytalnego, co w prognozie długofalowej przełoży się na wydłużenie pracy Polaków.
Prognoza została sporządzona w trzech wariantach: pośrednim, pesymistycznym i optymistycznym. We wszystkich z nich do końca prognozy fundusz emerytalny osiąga ujemne saldo roczne. To oznacza, że każdego roku wpływy składkowe do funduszu emerytalnego oraz wpływy z tzw. suwaka bezpieczeństwa nie pokryją wydatków na emerytury z tego funduszu oraz części na ZUS.
Już w przyszłym roku deficyt może wzrosnąć do kwoty 47,5 mld zł. W 2030 roku jego wartość może przekroczyć 114,5 mld zł. W najbardziej pesymistycznej wersji deficyt ZUS w 2060 roku wzrośnie do nawet 250 mld zł. Saldo roczne funduszu emerytalnego wyniesie wówczas -12,22 proc. W przyszłym roku będzie to -9,37 proc. Może się to wiązać z koniecznością pozyskania dodatkowych środków w budżecie, zwiększenia podatków lub cięcia wydatków w przyszłości przez państwo.
Jeśli jednak w pierwszym i drugim wariancie zestawimy rosnący deficyt w relacji do Produktu Krajowego Brutto, to niedobór będzie mniejszy niż obecnie, a to oznacza, że na dopłaty do emerytur państwo będzie musiało przeznaczać proporcjonalnie mniej pieniędzy niż dziś. W scenariuszu pośrednim ZUS - deficyt ma się zmniejszyć z 2,13 proc. PKB w przyszłym roku do 1,4 proc. w 2060 roku. Dzisiaj oznacza to spadek o 13 mld zł.
ZUS prognozuje także, że to Fundusz Ubezpieczeń Społecznych samodzielnie będzie pokrywał większą niż obecnie część wypłacanych świadczeń. W wariancie pośrednim w przyszłym roku 70 proc. wypłacanych świadczeń będzie pokrywane z wpłacanych składek. W 2060 roku nastąpi wzrost do 77 proc. W wariancie optymistycznym, aż 90 proc. emerytur zostanie w przyszłości pokryte z pobieranych składek.
Miarą efektywności systemu emerytalnego jest jego wydolność, czyli bieżące potrzeby zaspokajane składkami i wpływami pochodzącymi z tzw. suwaka bezpieczeństwa. W żadnym z trzech wariantów prognozy wydolność funduszu emerytalnego nie osiąga pułapu 100 proc. W wariantach pośrednim i optymistycznym wydolność funduszu emerytalnego w 2060 roku jest wyższa niż w 2017 roku. Przy czym w wariancie optymistycznym wzrost wydolności w 2060 roku w porównaniu do 2017 roku wynosi blisko 19,5 pkt proc. W wariancie pośrednim wzrost ten wynosi 7,1 pkt proc.* Problem demograficzny*
Za "co najmniej niepokojące" autorzy raportu uważają prognozy demograficzne w Polsce. Zgodnie z tą, na którą powołuje się ZUS, liczebność całej populacji Polski spadnie z 38,5 mln w 2015 roku do poziomu 36,8 mln w 2035 r. i do 33,1 mln w 2060 roku, przy czym istotnie zmieni się jej struktura wiekowa. Polacy będą średnio coraz starsi.
Mediana wieku, czyli granica wieku, którą połowa Polaków już przekroczyła, a druga połowa jeszcze nie osiągnęła, będzie rosła przez większość lat w prognozowanym okresie, osiągając w 2060 roku 50 lat. To poziom o przeszło 10 lat wyższy niż w 2015 roku.
Zmniejszy się także liczba osób w wieku produkcyjnym. Obecnie w Polsce pracuje ok. 24 mln osób. Emeryci stanowią grupę ok. 7,5 mln osób. W 2016 roku liczba pracujących Polaków zmniejszy się do ok. 16 milionów osób, a liczba seniorów zwiększy się do ok. 11 mln osób. I tak w 2015 r. na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadało ok. 313 osób w wieku poprodukcyjnym, natomiast w 2060 r. liczba ta wzrośnie do ok. 740 osób.
Zgodnie z prognozą ZUS, w 2030 roku emeryci i renciści będą stanowili ok. 22 proc. osób, a osoby pracujące ponad 61 proc. Jeżeli zgodnie z wyborczą obietnicą PiS, wiek emerytalny zostanie obniżony do 60 i 65 lat, to odsetek osób na emeryturze i rencie wzrośnie do 25 proc., a pracujących zmniejszy się do 57 proc. W przyszłości może to wymusić ponowne podwyższenie wieku emerytalnego Polaków.