Prokuratura zbada sprawę "patriotycznych" kijów bejsbolowych
Policja zabezpieczyła w piątek kije bejsbolowe z wizerunkami znaku Małego Powstańca i Polski Walczącej, a także inne materiały, które trafią do Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Po analizie zapadnie decyzja, czy wszcząć śledztwo w tej sprawie.
19.08.2016 | aktual.: 19.08.2016 16:17
Poinformowała o tym PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
W ostatnich dniach media informowały o tym, że jedna z prywatnych firm wypuściła na rynek kije bejsbolowe z kolorowymi nadrukami - m.in. szarżującej husarii, pomnikiem "Małego Powstańca", znakiem Polski Walczącej czy napisami odwołującymi się do historii Powstania Warszawskiego.
- Policja zabezpieczyła kije bejsbolowe z wizerunkiem znaku Małego Powstańca i znaku Polski Walczącej. Chodzi o człowieka, który prowadzi działalność gospodarczą związaną z produkcją tych przedmiotów - powiedziała w piątek PAP Wojciechowicz.
Jak poinformowała, postępowanie w sprawie kijów bejsbolowych z wizerunkiem znaku Polski Walczącej prowadzi szczecińska policja. Przypomniała, że zgodnie z przepisami za publiczne znieważenie znaku Polski Walczącej grozi kara grzywny.
- Prokuratura Rejonowa Szczecin-Niebuszewo będzie badać sprawę prawdopodobnie pod kątem naruszenia praw autorskich. W tym przypadku chodzi o wizerunek Małego Powstańca - powiedziała Wojciechowicz. Zgodnie z Prawem autorskim każdemu, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej "bez uprawnienia rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania", grozi kara do 3 lat więzienia.
Wojciechowicz poinformowała też, że zebrane przez policję dokumenty zostaną przeanalizowane. - Dopiero wówczas zostanie podjęta decyzja, czy będzie wszczęte śledztwo w tej sprawie i w jakim zakresie - zastrzegła.
W czwartek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński zwrócił się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w tej sprawie. Według MSWiA ochroną prawną powinien być objęty nie tylko znak Polski Walczącej, ale także inne symbole, które można identyfikować z Powstaniem Warszawskimi i Polskim Państwem Podziemnym.
"Działalność handlowa w tym przypadku przyjmuje formy daleko odbiegające od zasad godnego upamiętniania tych symboli. Dlatego też pod rozwagę poddaje zasadność dokonania zmian ustawowych w tym zakresie, aby ochroną oraz czcią i szacunkiem objęte mogły być również inne symbole związane z Powstaniem Warszawskim i Powstańcami Warszawskimi, czy też w szerszym ujęciu - Polskim Państwem Podziemnym" - napisał wiceszef MSWiA w piśmie do Ziobry, do którego dotarła PAP.
Ziobro, pytany o sprawę kijów bejsbolowych, nie chciał się w piątek wypowiadać, argumentując, że jeszcze nie czytał listu od wiceszefa MSWiA. - Jest to na pewno sytuacja drastyczna, kiedy dochodzi do nadużycia symboli narodowych, symboli - można powiedzieć - narodowego kultu, związanych z wielkimi, a zarazem czasami też i strasznymi wydarzeniami w dziejach naszego narodu - powiedział.
Wiceszef MSWiA wystosował także pismo do zastępcy komendanta głównego policji insp. Jana Lacha. Wskazał w nim, że nanoszenie na kije bejsbolowe znaku Polski Walczącej i oferowanie ich w celach handlowych nosi znamiona wykroczenia, tj. publicznego znieważenia tego znaku. "Takie działania w mojej ocenie godzą w uczucia patriotyczne Polaków. (...) Dlatego też proszę o przeanalizowanie powyższej sprawy i podjęcie stosownych działań, w szczególności w zakresie ww. wykroczenia i jego ścigania" - napisał.
W piątek Zieliński powiedział dziennikarzom, że umieszczenie tego typu znaków na kijach bejsbolowych obraża uczucia narodowe i patriotyczne. Zaznaczył, że na szczęście skala produkcji nie była duża. "Policja zajmuje się tym przypadkiem, a my chcemy uregulować to systemowo. Symbole narodowe, symbole, które odwołują nas wszystkich, odwołują Polaków do tradycji walk niepodległościowych, do ofiary, jaką ponosili nasi przodkowie, muszą być chronione, bo jeżeli nie będziemy chronić takich znaków i symboli, to nie będziemy szanować sami siebie i jako ludzie i jako Polacy. Na to nie wolno pozwolić" - przekonywał wiceszef MSWiA w Giżycku (Warmińsko-mazurskie).