Przeciwstawne ruchy w ramach konsolidacji
Co prawda wtorkowe otwarcie FW20M12 wypadło 9 punktów ponad ceną odniesienia, jednak już w trakcie pierwszej godziny handlu na rynku zaczął dominować kolor czerwony. Również w Eurolandzie (głównie w Niemczech) podaż dyktowała warunki gry, co z kolei w bezpośrednim stopniu wpływało na charakter warszawskiego handlu.
06.06.2012 08:26
W efekcie kontrakty zaczęły oddalać się od swojej kluczowej zapory podażowej: 2090 – 2095 pkt. We wczorajszym komentarzu porannym eksponowałem znaczenie tej strefy, biorąc także pod uwagę możliwość jej ponownego przetestowania. Tymczasem od początku sesji przewagę udało się zdobyć niedźwiedziom, które dzięki słabnącym sukcesywnie rynkom europejskim zbierały coraz większe żniwo (na pewno istotnym czynnikiem był tutaj także silnie przeceniający się eurodolar).
Niepokojąca była także końcowa faza wczorajszej sesji. Po względnie stabilnym okresie popołudniowej fazy handlu niedźwiedziom ponownie udało się bowiem przejąć inicjatywę. Tym razem jednak fala przeceny na GPW okazała się zdecydowanie silniejsza w stosunku do jedynie symbolicznego pogorszenia nastrojów w Europie. Nagle przeistoczyliśmy zatem w jeden z najsłabszych rynków, a przecież jeszcze nie tak dawno to obóz byków na GPW wykazywał się zdecydowanie większą aktywnością w relacji do kluczowych parkietów Eurolandu.
Ostatecznie zamknięcie wygasającej już w przyszłym tygodniu czerwcowej serii kontraktów wypadło na poziomie 2030 pkt. Stanowiło to spadek wartości FW20M12 w relacji do poniedziałkowej ceny odniesienia wynoszący aż 1.22% (przykładowo indeks DAX stracił na wartości 0.15%, a CAC40 zakończył dzień 1.07% ponad kreską).
Od strony technicznej nie zaszły jednak żadne zmiany. W moim odczuciu dopiero w przypadku zanegowania lokalnej zapory popytowej: 2011 – 2014 pkt. wzrosłoby prawdopodobieństwo kontynuacji fali przeceny (kontrakty powróciłyby wówczas prawdopodobnie do średnioterminowego korytarza cenowego: 1982 – 1997 pkt.). Początek sesji ułoży się jednak po myśli byków. Jest to związane z dość wyraźną poprawą nastrojów na rynkach azjatyckich, co z kolei wpływa pozytywnie na poziom kwotowań kontraktów na US Futures. Umacnia się także eurodolar.
Z załączonego wykresu wynika, że za pierwszą barierę podażową należy obecnie uznać dwie przecinające się linie: median line (kolor czerwony) i linia kanału trendowego (kolor zielony). Kolejną przeszkodą na wykresie jest znany nam już przedział cenowy Fibonacciego: 2090 – 2095 pkt. wraz z przebiegającą tutaj wewnętrzną linią trendu. Nieco wyżej z kolei (szerzej odniosę się do tej kwestii w komentarzach online) wypadają projekcje hipotetycznej formacji ABCD, spełniającej zależność: AB = CD (czyli jest to tzw. układ symetryczny).
Już jednak pokonanie podaży w rejonie górnego ograniczenia widocznej na wykresie konsolidacji należałoby uznać za spory sukces byków. Wydaje się, że następstwem takiej okoliczności rzeczywiście powinien być wówczas test strefy: 2090 – 2095 pkt.
Wczoraj jednak również wydawało się, że obóz byków, dość dzielnie poczynający sobie w trakcie poniedziałkowego handlu, wytoczy swoje kolejne działa i rynek bez problemu dotrze do wspomnianego oporu Fibonacciego: 2090 – 2095 pkt. Okazało się jednak, że o mały włos doszłoby do konfrontacji, ale w przedziale wsparcia: 2011 – 2014 pkt.
Trzeba zatem przyznać, że w tej chwili ewidentnie istnieje problem z wykreowaniem stabilnego ruchu cenowego. Wizualnym odzwierciedleniem tej mało fortunnej przypadłości jest rozwijający się na wykresie trend boczny. Dopiero zatem sforsowanie linii czerwonej i zielonej wraz z górnym ograniczeniem konsolidacji (co nadal może stanowić dla kupujących spore wyzwanie) oznaczałoby, że obóz byków jest gotowy, by zmierzyć się ze swoim przeciwnikiem w przedziale oporu: 2090 – 2095 pkt.
Na zakończenie warto także nadmienić, że spory wpływ na przebieg popołudniowej fazy dzisiejszego handlu może mieć konferencja prasowa prezesa ECB.
Opracowanie:
Paweł Danielewicz
Analityk Techniczny