Radny omotał kasjerkę i razem okradali Biedronkę

Perfidny spryciarz! Radny z SLD namówił jedną z kasjerek sklepu Biedronka, aby przepuściła go z pełnym koszem zakupów nie żądając w zamian ani grosza. Kobieta uległa, a polityk zasmakował w „darmowych zakupach”

Radny omotał kasjerkę i razem okradali Biedronkę
Źródło zdjęć: © /bpt/ PAP/ Grzegorz Michałowski

02.07.2013 | aktual.: 02.07.2013 08:20

*Perfidny spryciarz! Radny z SLD namówił jedną z kasjerek sklepu Biedronka, aby przepuściła go z pełnym koszem zakupów nie żądając w zamian ani grosza. Kobieta uległa, a polityk zasmakował w „darmowych zakupach”. – Zaczął mnie szantażować. Groził zwolnieniem. Uległam i nie wbijałam jego zakupów na kasę – tłumaczy się w rozmowie z Faktem, kasjerka Agnieszka Milewska (36 l.) *

W małym Kaliszu Pomorskim aż huczy od plotek. Wszystko po tym, gdy postawiono zarzuty kradzieży kasjerce z miejscowej Biedronki i lokalnemu radnemu!

A zaczęło się od wielkiej inwentaryzacji w sklepie. Kontrolerzy aż łapali się za głowy widząc ogromne niedobory towarów. Manko wynosiło kilkadziesiąt tysięcy złotych! Zaczęto przeglądać sklepowy monitoring. I wyszło na jaw, że Agnieszka Milewska przepuszcza jednego z klientów bez wbijania jego zakupów na kasę.

Kobieta zatrzymana przez policjantów przyznała się do zarzucanych jej czynów i ujawniła, że tym jej ulubionym klientem był radny z Kalisza Pomorskiego Roman Z. (41 l.). – On mnie do tego zmusił szantażem – tłumaczyła drżącym głosem była już kasjerka – Zagroził mi, że jeśli się nie zgodzę na taki układ to spowoduje, że mnie zwolnią z pracy, bo ma znajomości. A ja w tym czasie miałam na utrzymaniu dwójkę dzieci i męża, który był bezrobotny. To było dla mnie bardzo stresujące gdy radny Roman Z. pojawiał się w sklepie, aż mnie bolał brzuch – opowiada kobieta.

Śledczym wyznała, że radny przychodził nawet kilka razy dziennie! – Gdy podchodził do kasy często mówił też, że ma tylko 70 zł i za tyle go mogę skasować, resztę z pełnego wózka miałam puścić poza kasą – relacjonuje pani Agnieszka. – Gdy mówiłam, że to się i tak wyda pan radny mówił mi, że nie mam się czego obawiać, bo jest znany i nikt o nic go nie będzie podejrzewał – dodaje.

Kasjerka nie była jednak tylko bezbronną ofiarą. Okazało się, że radny oddawał jej część wykradzionych z Biedronki zakupów. Gdy policja przeszukała jej dom ujawniono towary o wartości 1500 złotych. – Cały proceder trwał od kwietnia do początku czerwca – mówi rzeczniczka policji w Drawsku Pomorskim, Agnieszka Waszczyk.

Radny Roman Z. nie przyznaje się do kradzieży i uważa że podstawą oskarżeń jest zawiść ludzi, który zazdroszczą mu tego co osiągnął. Obojgu sprawcom postawiono zarzut kradzieży, za co grozi 5 lat więzienia.

polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
To ten bogaty kretyn rozjechał polskie dzieci!

sldkradzieżBiedronka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)