Rakotwórcze substancje w dziecięcych ubraniach z dyskontów?
Niemieckie sieci mają problem, a co z ich polskimi sklepami?
28.10.2014 | aktual.: 28.10.2014 16:47
Niemieckie sieci mają problem, a co z ich polskimi sklepami?
Organizacja Greenpeace poddała testom ubrania i obuwie dziecięce obecne w popularnych w Niemczech sieciach tanich sklepów. Wśród nich znalazły się także obecne w Polsce Lidl, Aldi czy Tchibo. Z testów Greenpeace wynika, że tania odzież dziecięca zawiera rakotwórcze substancje.
W ponad połowie sztuk odzieży poddanej badaniom, laboratoria stwierdziły obecność szkodliwych dla zdrowia i środowiska chemikaliów – poinformował, cytowany przed serwis dw.de, przedstawiciel Greenpeace.
Wszystkie przebadane 11 par obuwia dziecięcego zawierało dimetyloformamid (DMF) i policykliczne węglowodory aromatyczne (PAK). Naukowcy uważają, że DMF może mieć własności rakotwórcze i wpływać na wzrost prawdopodobieństwa niepłodności. W bucikach dostępnych w sieci Aldi, według Greenpeace, stężenie DMF osiągało 190 mg na kilogram, podczas gdy niemieckie normy dopuszczają 10 mg/kg.
Szkodliwe chemikalia wykryto również w pelerynkach, kurtkach i koszulkach. Warto jednak pamiętać, że akurat noszenie tej odzieży bezpośrednio nie zagraża zdrowiu, ale wpływa na środowisko.
Ponieważ sieci takie jak Lidl, Aldi czy Tchibo obecne są w Polsce, warto wiedzieć, czy problem dotyczy też oferty polskich sklepów tych firm. Na nasze pytania odpowiedział tylko Lidl, który podkreśla, że wszystkie jego produkty są bezpieczne dla zdrowia. Lidl nie ukrywa jednak, że badane przez Greenpeace wyroby były też obecne na polskim rynku.
- Wszystkie cztery produkty marek własnych Lidl, które zostały przebadane przez organizację Greenpeace były dostępne w sprzedaży w polskich placówkach, jednakże należy podkreślić różne wyniki badań dla tych produktów, a mianowicie; dziecięca kurtka typu soft shell - wg badań organizacji Greenpeace - nie posiada żadnych przedmiotowych substancji. Ponadto badania te wykazały, iż w przypadku trzech przebadanych produktów obuwniczych, pod kątem występowania substancji chemicznych określonych prawem, wartości leżą dużo poniżej normy - oświadczyła Anna Biskup z Biura Prasowego Lidl Polska.
Sieć podkreśla także, że ma własne, bardzo surowe normy, również dla substancji, których obecność nie jest jeszcze ustawowo regulowana. Lidl zachęca również klientów, którzy mają wątpliwości lub obawy związane z produktami sieci, do kontaktu ze swoim biurem obsługi klienta.
Bez obiektywnych badań wykonanych przez instytucje rządowe nie ma podstaw do oceny, czy produkty z dyskontów mogą być ryzykowne dla zdrowia. Z pewnością nie ma jednak podstaw do paniki czy nerwów.