Ropa i dolar jak w grudniu, a cena na stacjach o kilkadziesiąt groszy wyższa
Choć ropa była w czwartek najtańsza od grudnia, to PKN Orlen i Lotos w ciągu doby już dwukrotnie podwyższyły ceny hurtowe benzyny. Te są dziś o kilkaset złotych wyższe niż pół roku temu, choć wtedy zarówno dolar, jak i i ropa kosztowały niemal dokładnie tyle, co teraz. Dlaczego więc na stacjach paliw płacimy średnio o kilkadziesiąt groszy więcej?
25.05.2012 | aktual.: 25.05.2012 21:23
Choć ropa była w czwartek najtańsza od grudnia, to PKN Orlen i Lotos w ciągu doby już dwukrotnie podwyższyły ceny hurtowe benzyny. Te są dziś o kilkaset złotych wyższe niż pół roku temu, choć wtedy zarówno dolar, jak i i ropa kosztowały niemal dokładnie tyle, co teraz. Dlaczego więc na stacjach paliw płacimy średnio o kilkadziesiąt groszy więcej?
Z danych e-petrol.pl za mijający tydzień wynika, że cena najpopularniejszej w Polsce benzyny Pb95 ani drgnęła i średnio na stacjach kosztuje 5,84 zł. Z kolei zdaniem BM Reflex kierowcy powinni się cieszyć, bo cena nieznacznie, ale jednak (o jeden grosz) spadła do poziomu 5,84 zł.
Dobre czasy niedługo się skończą, bo rosną ceny hurtowe paliw. Orlen tylko w mijającym tygodniu podwyższył ceny już czterokrotnie. Dwukrotnie zrobił to Lotos. Średnia cena z tych dwóch rafinerii to 4547 zł za metr sześcienny.
Podwyżki są tym dziwniejsze, że cena ropy naftowej na rynkach światowych gwałtownie spada. Wczoraj sięgnęła nawet 104 dolarów za baryłkę ropy Brent i był to poziom nienotowany od grudnia ubiegłego roku. Jednocześnie w tym samym czasie rosła cena dolara - obecnie kosztuje tyle samo co w... grudniu ubiegłego roku, czyli około 3,48 zł. Te dwie główne zmienne rzutujące na ceną paliw są więc analogiczne jak pół roku temu.
Problem w tym, że wtedy ceny hurtowe z Orlenu i Lotosu były o około 300 zł niższe, a my na stacjach paliw płaciliśmy za litr Pb95 5,42 zł, zamiast dzisiejszych 5,84 zł. Skąd więc ta blisko 10-procentowa różnica?
- Notowania benzyny jako gotowego produktu na rynkach światowych w grudniu przez chwilę spadły nawet poniżej 900 dolarów. Dziś benzyna kosztuje 1020 dolarów - tłumaczy Urszula Cieślak z BM Reflex.
To jednak cały czas nie wyjaśnia, dlaczego wtedy przecież ta sama benzyna kosztowała dużo mniej. I nieważne, czy chodzi o ceny hurtowe na rynkach międzynarodowych, czy w Polsce. Kto więc na tym więcej zarabia?
To zysk rafinerii, a więc Lotosu i Orlenu, które są głównymi dostawcami benzyn do polskich stacji.
- Zazwyczaj jest tak, że w zimie marże rafineryjne na benzynie są niższe niż w sezonie letnim. Wtedy dużo większe zapotrzebowanie jest na olej napędowy. Z kolei w sezonie letnim rafinerie podnoszą ceny benzyny, bo ze względu na wzmożony ruch turystyczny zwiększa się zapotrzebowanie na to paliwo - tłumaczy Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert rynku paliw.
Lotos i Orlen postanowiły więc najprawdopodobniej zarobić nieco więcej. Już na początku maja informowano, że marże rafineryjne są na rekordowo wysokich poziomach sięgających nawet 6,5 dolara. A dokładając dyferencjał, wynikający z tego, że nasze rafinerie przerabiają tańszą ropę Ural, a nie Brent, w Orlenie sięgały nawet powyżej 10 dolarów. Kilka dni temu prezes największej polskiej firmy stwierdził jednak, że w dłuższej perspektywie tak wysokich marż nie będzie w stanie utrzymać.
- Marże w dalszym ciągu są wysokie, jednak nie należy się spodziewać utrzymania ich na takim poziomie. 5-6 USD to ostatnia raportowana marża, ale już teraz mamy tendencję spadkową - mówił Jacek Krawiec.
Sprawdzić te zapowiedzi będzie bardzo trudno. Rafinerie nie chcąc informować konkurencji o swoim biznesie podają takie dane bardzo niechętnie. Nawet w raportach kwartalnych rzeczywista marża jest ukrywana na wiele różnych sposobów.
Stacje paliw też chcą żyć
Trzeba też pamiętać - niezależnie czy dotyczy to paliwa, chleba czy ogórków - zawsze jest tak, że cena dużo łatwiej rośnie, niż spada. W tym wypadku przyczyniają się do tego także stacje paliw.
Gdy ceny hurtowe rosły, PKN Orlen i Lotos utrzymywały na swoich stacjach minimalne marże. Koncerny mogły sobie na to pozwolić, bo i tak zarabiały na przerobie ropy. Pozostałe stacje musiały się do tego poziomu dostosować, tyle że one nie miały innej możliwości zarobku. Teraz więc starają się straty nadrobić.
Poza tym w ostatnim czasie nie tylko kierowcy bali się 6 zł za litr benzyny. Przekroczenie tej psychologicznej granicy miałoby bowiem swoje konsekwencje w zmniejszonym popycie na paliwa. Polacy po prostu ograniczyliby podróże. A popyt i tak spada już od dłuższego czasu, na czym tracą głównie stacje paliw. Te, przez pewien czas, wolały więc sprzedawać benzynę nawet ze stratą.
- Przez pewien czas funkcjonowała marża na poziomie 5 gr na litrze, która nie pozwalała nawet na pokrycie opłat za transakcje opłacane kartą. To, że właściciele stacji mogą mieć dzisiaj marżę na poziomie 20, 30 czy nawet - jeśli wynegocjują dobre ceny - 40 groszy, to w końcu jest to ten poziom, który pozwala im normalnie funkcjonować - mówi Urszula Cieślak.
Trzeba też pamiętać, że zarówno stacje paliw, jak i i rafinerie szykują się na Euro 2012. Do Polski przyjadą setki tysięcy kibiców, część z nich zapewne wybierze się na mecz samochodem. Patrząc na ceny na stacjach paliw innych krajów europejskich, to nadal Niemcy, Francuzi czy nawet Czesi zatankują u nas o kilka do kilkunastu procent taniej. To sprawia, że popyt na paliwa w czerwcu w Polsce wzrośnie. A to nikogo nie będzie skłaniało do obniżek.
Diesel idzie w dół
Być może ucieszą się tylko kierowcy mający samochody z silnikiem Diesla. Popyt na olej napędowy latem spada. Poza tym kończą się inwestycje budowlane, na których z zasady używa się oleju napędowego, a nie benzyny.
- Zaczyna się realizować polityka koncernów w pewnym rozjeździe cen benzyny do oleju napędowego. W pewnym momencie po zmianach podatkowych na początku roku one się do siebie zbliżyły. Dziś widać coraz większe różnice - mówi Jakub Bogucki z e-petrol.pl
Według najnowszych danych cena tego paliwa spadła w ciągu tygodnia o 3 gr. Średnio w Polsce zapłacić za diesla trzeba teraz 5,72 zł za litr. Na niezmiennym poziomie pozostaje cena autogazu. LPG od października ubiegłego roku oscyluje w okolicach 2,84 zł.