Rozbieżne opinie polityków na temat projektu budżetu na 2012 r.

Przyjęty we wtorek przez rząd projekt budżetu na 2012 r. chwali koalicja, uważając, że nie jest on optymistyczny, lecz optymalny. Opozycja ma przeciwne zdanie i twierdzi m.in., że zwiększenie wpływów z dywidendy negatywnie wpłynie na rozwój polskich firm.

27.09.2011 | aktual.: 27.09.2011 16:49

Sławomir Neumann (PO) stwierdził w rozmowie z PAP, że o optymistycznych założeniach do projektów kolejnych budżetów słyszy już od lat. - Już na początku tego roku były dyskusje, czy wzrost PKB o 4 proc. jest możliwy. Większość wieściła, że jest niemożliwy. Dzisiaj widać, że taki wzrost będzie w tym roku - powiedział Neumann.

Poseł PO zgodził się ze słowami ministra finansów Jacka Rostowskiego, który mówił we wtorek, że nawet jeśli wzrost PKB w 2012 r. nie sięgnie zakładanych 4 proc., to i tak po stronie dochodowej nic się nie zmieni.

- W przypadku, kiedy byłoby jednak lepiej, będziemy mieli kolejny rok, gdzie dochody będą większe niż wydatki i będziemy zmniejszać deficyt - dodał Neumann.

Neumann odniósł się też do podwyższonej prognozy dochodów z dywidend - do 4 mld 153 mln zł, z 2 mld 153 mln zł zapisanych w projekcie przyjętym wstępnie w maju. - Spółki Skarbu Państwa płaciły duże dywidendy dwa lata temu, ten rok był dla nich łaskawszy. Jeśli przyjdzie im w przyszłym roku zapłacić kilka złotych więcej, to nic im się nie stanie, tym bardziej, że mają spore nadwyżki gotówki. Nie ma takiego ryzyka, aby spółki te były drenowane - podkreślił Neumann.

Wicepremier Waldemar Pawlak powiedział we wtorek dziennikarzom, że założenia projektu budżetu co do wzrostu gospodarczego i inflacji uważa za realistyczne. - Wiadomo, że zbliżają się ciężkie chwile i wzrost będzie na poziomie nieco niższym, natomiast podtrzymywałbym optymistyczne spojrzenie - powiedział Pawlak.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że założenia budżetu na 2012 r. są bardzo optymistyczne, ale nie jest przekonany, czy są do wykonania. - Założenia są rzeczywiście bardzo optymistyczne, ja oczywiście bardzo bym chciał, żeby to się udało. Czy to się może udać? Mam nadzieję, że po wyborach sytuacja się zmieni i lepsi specjaliści niż obecny minister finansów przyjrzą się sytuacji polskich finansów publicznych i zobaczymy, czy to jest realne - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Płocku.

Paweł Poncyljusz (PJN) odniósł się do kwestii dochodów z dywidend. - Kilka miesięcy temu mieliśmy zapowiedzi wypłaty zaliczkowych dywidend na poczet tych dochodów, które ma osiągnąć PKN Orlen i Lotos. Wiemy dobrze, że jeżeli nastąpi wzrost dywidendy pobieranej przez Skarb Państwa, to muszą wzrosnąć ceny paliw na stacjach benzynowych. Czyli co z tego, że rząd wyciska dywidendy, jak za to przyjdzie zapłacić Polakom w postaci wyższych cen na stacjach paliw, czy rosnącej inflacji - powiedział PAP Poncyljusz.

Dodał, że wyższe dywidendy oznaczają również ryzyko, że inwestycje spółek Skarbu Państwa będą ograniczone do minimum. - To w przypadku energetyki będzie miało bardzo szybko negatywne konsekwencje - ocenił.

- Rząd powinien zadać sobie pytanie, czy ten projekt budżetu oznacza, że w przyszłym roku wzrosną podatki dla Polaków. Minister finansów Jacek Rostowski nie chce cały czas odpowiedzieć na to pytanie. Naszym zdaniem, rząd próbuje poprzez ten projekt budżetu wyciągnąć Polakom pieniądze z kieszeni. Pytanie, jak chce to zrobić, czy podnosząc podatki, czy zwiększając inflację. A to spowoduje, że będzie mniejsza siła nabywcza pieniędzy Polaków - powiedział Poncyljusz.

Podobnego zdania w sprawie dywidendy jest Stanisław Stec (SLD), który powiedział PAP, że byłoby to jednak drenowanie spółek. - Spółka Skarbu Państwa musi zostawić sobie pewną ilość pieniędzy na inwestycje. Każdy podmiot, który się nie rozwija, nie inwestuje - cofa się. W tej kwestii trzeba mieć umiar, aby nie "zarżnąć przedsiębiorstwa" - podkreślił Stec.

Powiedział też, że założenia dotyczące wzrostu PKB w przyszłym roku powinny zostać zmienione, bo od czasu przyjęcia wstępnego projektu budżetu sporo się zmieniło. "Jeśli jednak nowy rząd zakasa rękawy i ostro zabierze się do pracy na rzecz gospodarki, to taka dynamika może być realna" - ocenił poseł SLD. Wśród pomysłów, które mogłyby pobudzić gospodarkę, wymienił m.in. zachęty dla inwestorów.

Zakładany w projekcie budżetu na 2012 r. deficyt ma wynieść 35 mld zł. Dochody określono na poziomie 292 mld 813 mln zł, a wydatki 327 mld 813 mln zł. Wzrost PKB ma wynieść 4 proc., zaś inflacja średnioroczna 2,8 proc. Prognozowany wzrost wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wynosi 3,1 proc. W projekcie budżetu nadal zakłada się, że w przyszłym roku w państwowej sferze budżetowej nie będzie wzrostu wynagrodzeń.

Źródło artykułu:PAP
projektdeficyt2012
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)